Reklama

Bardzo przeżywam początek przedszkola mojej córki. Amelka ma dopiero 2,5 roku, jest bardzo do mnie przywiązana, nigdy nie zostawała na dłużej z obcymi ludźmi. Wiem, że pójście do przedszkola dobrze jej zrobi, bo trochę się usamodzielni, ale dlaczego nie mogę pomóc jej w adaptacji?

Reklama

Przedszkole nie wpuszcza rodziców, którzy przychodzą zbyt wcześnie

Każdy poranek jest ciężki, Amelka płacze, wyrywa się paniom z rąk, ucieka do mnie. Sama z trudem powstrzymuję łzy. Myślałam, że na początek wystarczą jej 2-3 godziny w przedszkolu, chciałam odbierać ją wcześniej, żeby powoli się oswajała z nowym miejscem, ale nie stresowała za bardzo. Okazało się, że w naszym przedszkolu panie mają inne zasady – rodziców nie wpuszcza się przed godziną 14.

Zdziwiły mnie bardzo argumenty pań przedszkolanek: zbyt wczesne odbieranie niektórych dzieci podobno zaburza rytm dnia, utrudnia paniom pracę, a także powoduje, że inne maluchy bardziej płaczą, bo też chciałyby już iść do domu. No i jeszcze jedno – dłuższy pobyt w przedszkolu ma sprzyjać adaptacji, bo dzieci przyzwyczajają się do pań, do siebie nawzajem i zaczynają rozumieć, że nikt nie będzie po nie przychodzić wcześniej.

Nie podoba mi się to. Dla mnie to trochę jak rzucenie dziecka na głęboką wodę bez koła ratunkowego. Jak pomyślę, że moja Amelka płacze tam tyle godzin, a ja nie mogę do niej przyjść, to robi mi się słabo. Czy to w ogóle dozwolone, żeby zabraniać rodzicom odbierania dziecka o dowolnej porze?

Małgorzata

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama