Siedzę i piję kawę, względna cisza (jak na ośrodek, który przyjmuje setki gości), patrzę sobie na piękne skomponowane ogrody hotelu, w którym spędzimy najbliższe dwa tygodnie... sielanka i nagle słyszę poniesiony głos mężczyzny: "Czy ty możesz zacząć mnie słuchać, ile razy trzeba powtarzać, żeby do ciebie dotarło, jak do ciebie mówić, żebyś w końcu zaczął słuchać, patrz na mnie, jak do ciebie mówię, ile ty masz lat..." No właśnie, lat jegomość miał może ze 3... ale nie to mnie uderzyło najbardziej, a fakt, że dosłownie 15 minut wcześniej dokładnie taką samą litanię wygłosiłam mojej 4-letniej córce. W ciągu dwóch tygodni nie raz usłyszałam podobne słowa z ust polskich rodziców. Nie raz widziałam zmęczenie, frustrację i irytację na twarzach przemęczonych rodziców, nie raz widziałam histerię i rozpacz w oczach dzieci i sprzeczki między małżonkami. Choć nie powinny, to właśnie tak w wielu przypadkach wyglądają rodzinne wakacje...

Reklama

Wakacje? Nie ma takiego terminu w rodzicielskim słowniku

Zakończył się rok szkolny i nadchodzi czas upragnionych urlopów. Nie ma to, jak wybrać się z ukochaną rodziną w fajne miejsce i w końcu się polenić. Zmęczeni codziennością, w pracy domu i przedszkolu, szkole już przebieramy nóżkami, by tylko spakować walizkę i poddać się błogiemu lenistwu... tyle że większość gorzko się rozczaruje (wielu - po raz kolejny)... bo umówimy się "wakacje" w rodzicielskim słowniku znaczą zupełnie coś innego niż wakacje dla studenta, singla, czy pary bez dzieci. Dlaczego wciąż dajemy się nabrać? Bo tęsknimy za tym, pamiętamy i wiemy, jak można odpoczywać. Tymczasem najpierw nerwowe pakowanie, potem ciężka podróż … zmęczenie rodziców narasta, wprost proporcjonalnie do podniecenia dziecka. Dla świętego spokoju wielu z nas pozwoli na znacznie więcej. Nadmiar tabletu, cukru i bodźców sprawi, że maluch dosłownie oszaleje, a rodziców (po raz pierwszy) "krew zaleje" najpóźniej w połowie drogi do miejsca docelowego.

Czy wakacje muszą być koszmarem?

Nie! Są na to sposoby. Da się pracować nad tym, by złagodzić "skutki" rodzinnego urlopu. Kiedy 2 lata temu pojechaliśmy na wakacje z dwulatkiem, pierwszy dzień względnego odpoczynku zaliczyliśmy dopiero dzień przed wylotem. Wszystkie poprzednie były przepełnione frustracją i przepychaniem się, kto teraz z dzieckiem pójdzie do łazienki, na basen, po jedzenie, kto dogoni małego piechura... Kolejne wspólne wakacje za nami i jest coraz lepiej, ale nie dlatego, że dziecko jest coraz starsze (bo przecież z jednymi sprawami jest łatwiej, ale pojawiają się inne wyzwania), ale dlatego, że dopracowujemy "strategię urlopową".

Z własnego doświadczenia wiem, że na urlop nie może jechać zbyt zmęczonym. Brzmi to absurdalnie, ale taka jest prawda - dwoje dorosłych marzących o tym, by poleżeć i zrelaksować się oraz maluch (lub większa gromadka), który jest nakręcony maksymalnie: kolory, słońce, przestrzeń, atrakcje, luz, którego ma teraz więcej i cukier we krwi, który bez wątpienia osiągnął właśnie najwyższy poziom w tym roku - to nie może się udać. Nasz sposób: jedno z nas bierze urlop w pracy nieco wcześniej i w tym czasie zajmuje się wszystkim w domu. Druga osoba tylko chodzi do pracy. Wcześniej planujemy pakowanie, by ostatni dni przebiegały bez atmosfery paniki.

Matka też człowiek

Często panowie potrafią wygospodarować czas na odpoczynek... niestety z matkami jest znacznie gorzej. To widać w kurortach. To matki karmią, przewijają i latają za dziećmi. Bez względu na to, czy kobieta nie może wyjść ze swojej roli, czy mężczyzna jest "tak bardzo przemęczony", warto ustalić zasady jeszcze przed urlopem. Podział obowiązków, którego będą pilnowały dwie strony. Choć może brzmi to lekko absurdalnie, wyjdzie wam na zdrowie. Możecie np. ustalić, że każde z was w ciągu dnia ma dla siebie powiedzmy godzinę, dwie tylko i wyłącznie dla siebie. By się wyspać, znudzić i stęsknić za rodziną. Albo, że spędzacie czas razem, ale do obiadu to ty latasz z dzieckiem do wody, po napoje i do łazienki, a po południu tylko mąż itp. Niektórzy na wakacje jadą większą grupą ze znajomymi czy rodziną - tu też warto wykorzystać dodatkowe pary rak, które mogą pomóc. Czy jest to łatwe? Nie! Ale wykonalne. Jak już pisałam także i mnie poniosło. Bo człowiek chce posiedzieć chwilę, a dziecku się ciągle śpieszy. Liczę jednak, że za rok będzie jeszcze lepiej.

Zobacz także

Gdy wzbiera frustracja, warto pomyślcie o tym, że to właśnie dla tego malca szukaliście idealnego miejsca z atrakcjami, to o nim myśleliście wybierając lokalizację, to o jego przyjemnościach myśleliście, godząc się na kolejne lody czy gofra... Więc cóż się dziwić, że emocje dziecka sięgają zenitu, tym bardziej że w końcu ma przy sobie wszystkich, których tak bardzo kocha. To właśnie dla dziecka są te fantastyczne wspomnienia i radosne obrazki w pamięci, bo przecież kochamy je tak bardzo. Pomyśl o tym, jakie tym nasz wspomnienia z dzieciństwa. Czy tego samego chcesz dla dziecka? To pomaga!

Kochani spokojnych wakacji! A Wy jakie macie sposoby, by nie oszaleć na urlopie z dziećmi?

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama