Uwaga, pytanie konkursowe! Kto tak mówił: "Jak będziesz robić taką minę, to ci tak zostanie"? Tak, moja mama. A kto tak powiedział ostatnio? Ja do mojej sfochowanej córki. Ach, ten cudowny moment, kiedy pewnego dnia odkrywasz, że przez twoje usta przemawia twoja mama! Znacie to? No właśnie, to dużo częstsze niż mogłoby się wydawać. Czy to źle?

Reklama

Kiedy popełniamy błędy rodziców

Mama Krysi łatwo wpadała w gniew, a potem nie odzywała się do córki. To był jej sposób na ukaranie Krysi za nieodpowiednie zachowanie. Mała Krysia bardzo cierpiała, kiedy mama milczała, duża Krystyna wczoraj przez pół dnia nie odezwała się do własnej córki. Tyle przemyśleń, przeczytanych poradników, ciągłe dążenie do rozwoju osobistego, a tu takie coś! Jednak powtarzanie błędów naszych rodziców nie należy do rzadkości, a może być – paradoksalnie – doświadczeniem, które nas wzbogaci i będzie krokiem do rozwoju.

- Jeśli nasze zachowanie krzywdzi dziecko i czujemy, że przekroczyłyśmy granicę, np. mówiąc coś bolesnego, co same słyszałyśmy w dzieciństwie, to może to prowadzić do refleksji – wyjaśnia Agnieszka Iwaszkiewicz, psychoterapeutka z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. - Jeśli przeprosimy nasze dziecko, co jest konieczne, to będzie to doświadczenie korygujące dla naszej aktualnej relacji z dzieckiem i dla nas nas samych, bo być może nas kiedyś w przeszłości nie przeproszono. Musimy powiedzieć: "Przepraszam cię, wiem, że cię to bolało, bo mnie też bolało, kiedy moja mama tak mówiła. Jest mi bardzo przykro".

Nastolatki chcą być inne od swoich rodziców

Najpierw kochamy naszych rodziców miłością absolutną, a potem wchodzimy w okres dojrzewania i wszystko się zmienia. Nie chcemy już wychodzić za mąż za swoich tatusiów i w niczym nie chcemy przypominać mam. Chcemy być absolutnie wyjątkowe i tylko swoje. Całkiem inne.

Agnieszka Iwaszkiewicz mówi, że to naturalne i potrzebne: - W czasie dorastania, kiedy kształtują się nasze związki oraz gdy pojawiają się dzieci, przechodzimy przez okres wyodrębniania się i budowania własnej tożsamości – wyjaśnia. - To niezbędny i konieczny proces separacji, chęć określenia się jako ktoś inny i odmienny niż nasi rodzice.

Zobacz także

Mamo, pozwól córce wychowywać dzieci po swojemu!

Z jednej strony przyłapujemy się na tym, że zaczynamy przypominać swoje mamy, a z drugiej to one chcą, żebyśmy postępowały z dziećmi tak jak one. Nie lubimy, kiedy mamy i teściowe kwestionują nasze metody wychowawcze lub nieproszone dają rady, jak karmić, poić, usypiać i pielęgnować. Nic dziwnego, mamy przecież prawo do własnych decyzji dotyczących naszych dzieci.

Agnieszka Iwaszkiewicz apeluje do babć: - Nie wciskajmy na siłę swoich zasad! Młodzi rodzice chcą dobrze. Świat jest teraz inny, literatura się zmieniła, metody wychowawcze też: towarzyszmy swoim dorosłym dzieciom, ale nie poprawiajmy ich, bo tak naprawdę dążymy do tego samego - chcemy wychować dzieci na szczęśliwych ludzi. My już swoje wychowaliśmy, teraz dajmy im szansę.

Mówię, jak mama, wyglądam jak mama

Ale to właśnie to, że mamy podobne cele jak nasi rodzice, np. wspomniane już wychowanie dzieci na szczęśliwych dorosłych, sprawia, że odkrywamy podobieństwa. W pewnym brytyjskim badaniu wzięto pod lupę zachowania, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Z odpowiedzi badanych wynika, że większość kobiet zaczyna zauważać podobieństwo do swoich mam około 32 urodzin. Przyłapują się na używaniu tych samych powiedzonek, przejmowaniu podobnych nawyków, czy nawet podobnych cech osobowościowych.

Jesteśmy wychowywane przez rodziców, więc to naturalne, że ich przypominamy. A co z trudnymi cechami? Czy jest duża szansa, że jeśli mama miała np. tendencję do niepotrzebnego zamartwiania się, to same też będziemy się zamartwiać? Zdaniem Agnieszki Iwaszkiewicz niekoniecznie. Oczywiście mama mogła wczepić w nas nadmierny lęk, ale nie musiało się tak stać.

Nasze dzieci są takie jak my

"Nie wierć się, bo spadniesz", "nie mów z pełnymi ustami" - kiedy następnym razem przyłapiesz się na wygłaszaniu powiedzonek swojej mamy, pomyśl, że dzieje się tak dlatego, że dzieci są zawsze takie same: przekraczają granicę, testują je, mają inne cele niż my. To wtedy wkraczamy wychowawczo i często mówimy to samo, co mówiły nasze mamy.
Te powiedzenia są niejako wdrukowane w nasze umysły, ale też często są po prostu naturalnymi reakcjami, co odkrywamy dopiero teraz, kiedy same mamy dzieci. "Nie baw się jedzeniem". "Nie przerywaj, kiedy ktoś mówi, poczekaj na swoją kolej". I o ile to nie jest: "dzieci i ryby głosu nie mają" to chyba nie musisz się martwić! A ten dzień, w którym odkrywamy, że nasze mamy miały rację jest naprawdę cenny.

Najpopularniejsze powiedzonka mam, które same powtarzamy:

  • Nie mów z pełnymi ustami.
  • A jakby ci powiedział "wyskocz z okna", to też byś to zrobił?
  • Bo ja tak mówię.
  • Patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię!
  • Nie mów do mnie takim tonem.
  • Nie obchodzi mnie, kto zaczął.
  • Nie obchodzi mnie, co robią inne dzieci.

Dodałybyście coś do listy? Napiszcie w komentarzu!

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama