Reklama

Dbasz o wszystko, pamiętasz o wszystkim, nie masz chwili, żeby usiąść...
Bawisz się w kosi-kosi łapci, ocierasz łzy, podajesz syrop, tulisz, robisz przelewy bankowe, pierzesz, sprzątasz, gotujesz, zawozisz, przywozisz, sprawdzasz, załatwiasz, rejestrujesz do lekarza, szukasz w internecie objawów gorączki trzydniowej, przypominasz mężowi o tym, że w waszym aucie coś stuka…
Uffff, to tylko krótki fragment listy twoich (moich też) codziennych zajęć – zajęć każdej mamy.

Reklama

Jak nie oszaleć mając cały dom na głowie? Czasem sobie z tym nie radzę, dlatego poprosiłam o pomoc zaprzyjaźnione mamy. Może to, co od nich usłyszałam, przyda się także Tobie?

Polecamy także: Gdy puszczają nerwy. jak okiełznać emocje?

Mamo, odpocznij!

– Gdy czuję, że niemoc i frustracja zbliżają się wielkimi krokami, po prostu przestaję robić to, co robię. Naczynia nie uciekną, pranie też poczeka– powiedziała Natalia.
Ma rację: choćby się stanęło na rzęsach, nie da się być na najwyższych obrotach non stop. To po prostu fizycznie niemożliwe.
Jak szybko zregenerować siły? Jak kto lubi.
Ewa przyciemnia światło, puszcza muzykę relaksacyjną i wyłącza się na chwilę.
Iwona zamyka się w łazience.
Beata ze słuchawkami w uszach ogląda na tablecie drugi sezon „Dziewczyn”.
Jasne, zawsze możesz powiedzieć: „Jakim cudem mam znaleźć czas na odpoczynek, skoro trzeba jeszcze zrobić to i tamto?” ale może przez kwadrans czy dwa świat się nie zawali?

Mamo, ustal priorytety

– Dzieci nakarmione, obiad ugotowany, pranie zrobione. To musi się zmieścić w grafiku. Na wiele więcej czasu nie wystarcza – mówi Jola. Trudno, reszta musi poczekać.
Wiadomo: nie da się spędzić życia wyłącznie na przyjemnościach i czasem trzeba umyć okna. Ale czy koniecznie dzisiaj?

Mamo, odpuść sobie coś

Nie wszystko musi być zrobione perfekcyjnie, a niektóre rzeczy w ogóle można sobie darować.
– Nie dajmy się zwariować, podłogi nie trzeba myć codziennie – mówi Jola.
Natalia podchodzi do sprawy na luzie: jeśli nie chce jej się czegoś robić, nie robi i już, wychodząc z założenia, że szczęśliwa matka to szczęśliwa rodzina.
Beata dopiero tego luzu się uczy. – Muszę sobie powtarzać: „Daj spokój, to nie jest najważniejsze”.

Mamo, bądź dla siebie dobra

Funkcjonowanie na zasadzie „muszę”, „powinnam”, „należy”, skupianie się wyłącznie na dziecku i domu, zapominanie o sobie i swoich podstawowych potrzebach nie jest dobre. Sprawia, że jesteśmy przemęczone, sfrustrowane i mniej cierpliwe.

Mamo, śpij, ile się da - nie opłaca się nie spać

Prawdopodobnie od porodu sypiasz na raty i o wiele za krótko. Spróbuj coś z tym zrobić.
– Poproś partnera o wzięcie nocnej wachty, zdrzemnij się w ciągu dnia, śpij wtedy, kiedy śpi twoje dziecko, wezwij na pomoc mamę, koleżankę, kuzyna. Zrób cokolwiek, byle się przespać. Im większy deficyt snu, tym trudniej ci będzie zasnąć, gdy już się trafi okazja – radzi Beata.
Tak, wiem: masz mnóstwo roboty, ale gdy człowiek jest wyczerpany, każda rzecz wydaje mu się trudna, łatwo wpada w irytację, ciągle łapie jakieś infekcje, a wtedy jest mu jeszcze trudniej. Nie opłaca się nie spać, zwłaszcza że gdy się nie śpi, przybiera się na wadze!

Mamo, ładuj akumulatory

Usłyszałam kiedyś bardzo mądre zdanie, które teraz powtarzam przy każdej okazji: tylko zapewniając sobie minimum komfortu, można naprawdę dobrze dbać o innych.
Bez tego prędzej czy później zwycięża frustracja. Dlatego rób coś tylko dla siebie. Co? To, co lubisz.
Rita biega.
Olga bierze psa i wychodzi na godzinę. Wraca jak nowa. Ostatnio zaczęła rano ćwiczyć i to daje jej energię na cały dzień.
– A ja dzisiaj oświadczyłam mężowi, że znikam na parę godzin. Nie wiem, co zrobi z naszymi córkami, ale ja MUSZĘ wyjść gdzieś bez dzieci – opowiada Iza.

Mamo, pozwól sobie pomóc

Jesteś nie do zastąpienia, to jasne. Ja też. Jednak nie da się wszystkiego zrobić w pojedynkę.
– Nie ma chętnych do pomocy? Wskaż ich palcem – radzi Beata.
– Tylko nie jęcz, nie zrzędź i nie narzekaj, czekając aż się bliscy domyślą, że potrzebujesz pomocy– dodaje Iwona. – Po prostu powiedz konkretnie jakiej pomocy oczekujesz.

Mamo, kładź dziecko o przyzwoitej porze

Kasia I pracuje i zajmuje się dzieckiem, Nie może liczyć na pomoc, więc jest jej bardzo trudno, o wiele trudniej niż mi. Udaje się jej to przetrwać tylko dzięki temu, że nauczyła córeczkę chodzić spać przed godz. 20.
– Dzięki temu mogę ogarnąć dom albo usiąść do laptopa i odpłynąć na parę godzin – mówi. Chyba warto pójść w jej ślady, choć dla mnie już chyba trochę za późno (moje dziecko jest zdeklarowaną sową).

Mamo, rozważ... powrót do pracy

Jeśli nie wróciłaś po porodzie do pracy, rozważ to, niezależnie od tego jak dziwnie brzmi ta rada.
– Ja wracam. Potrzebuję tego dla higieny psychicznej: nabrania dystansu oderwania się na trochę od roli matki – mówi Kasia II.
Martyna pracuje w weekendy, ale za to po dziesięć–jedenaście godzin.
– Męczę się fizycznie, ale psychicznie odpoczywam i nabieram siły na pozostałe dni tygodnia – opowiada.
Patrycja jest teraz na zwolnieniu lekarskim. – Szczerze? Wolę pracę na pełen etat i ten cały Armagedon, którego nieraz mam po dziurki w nosie, niż siedzenie w domu 24 godziny na dobę – opowiada. – Gdy pracuję, mam więcej cierpliwości dla dziecka i męża.

Mamo, pobądź tu i teraz

W codziennej gonitwie ławo przeoczyć fajne chwile. Dlatego zatrzymaj się i pobądź z dzieckiem przez moment na 100 procent.
Choćby wokół się waliło i paliło, przez chwilę nie myśl o tym, co jest do zrobienia, co musisz, co powinnaś, o czym zapomniałaś itd. Jesteście tylko wy i ta chwila.

Reklama

Przeczyta także: Zła matka? Nie! Prawdziwa!

Reklama
Reklama
Reklama