Całkiem niedawno świat obiegła informacja, że budowa mózgu kobiety zmienia się w trakcie ciąży, a zmiany te są zauważalne przez przynajmniej dwa lata od porodu. Według naukowców jest to sposób na zapewnienie potomstwu właściwej opieki: kobieta jest dzięki temu bardziej empatyczna i uwrażliwiona na potrzeby dziecka, które staje się priorytetem w jej życiu. To wiele wyjaśnia, prawda?

Reklama

Jeśli w pierwszych miesiącach po porodzie nie masz ochoty zajmować się swoją karierą, zdobywaniem nowych umiejętności czy nawet rozmową o aktualnej sytuacji politycznej w kraju, masz do tego prawo. Ten czas w życiu jest przeznaczony innym celom. I dobrze. "Moje dziecko jest ciekawsze od was!" – nie bój się powiedzieć tego na głos (dobrze, powiedz to w myślach, bo musisz utrzymywać kontakty z resztą świata, a ta łatwo się obraża!).

Pozwólcie mamom cieszyć się dziećmi

Nie warto niczego przyspieszać, nie należy obruszać się, że "z nią to już tylko o dziecku można pogadać, nic innego jej nie interesuje". Drodzy mężowie, drogie bezdzietne koleżanki, to apel do was – o zrozumienie! To minie, wasze żony i przyjaciółki powrócą do was, ale dajcie im czas. Pozwólcie im nacieszyć się swoim macierzyństwem, nową i najbardziej fascynującą z ról. Pozwólcie im poznawać się z dzieckiem, nawiązywać więź, dajcie im czas na dojście do siebie po ciąży i porodzie, pozwólcie im wypocząć i odnaleźć się na nowo w świecie, który uległ nieodwracalnej zmianie.

Te pierwsze lata po porodzie to czas budowania więzi. To, co zaoferujemy naszym dzieciom w tym czasie, będzie darem, z którego będą czerpać przez całe życie. John Bowlby, który już w latach 50. ubiegłego wieku zajął się badaniami nad przywiązaniem i więzią, uznał, że kluczowe dla stworzenia więzi między rodzicem a dzieckiem są pierwsze 3 lata życia. To w tym okresie, bazując na swojej intuicji, genach, wiedzy i miłości, matka towarzyszy dziecku, reagując na jego potrzeby i nawiązując z nim silną i bliską relację, która w przyszłości pozwoli mu budować więzi z innymi ludźmi.

"Bo ona już nie chce wychodzić"

Całkiem niedawno pewien mężczyzna, który rok temu został ojcem, poskarżył mi się, że jego żony nie interesuje już nic poza dzieckiem. Ona nie chce nawet spotykać się z ich wspólnymi znajomymi. Wszędzie musi chodzić sam. Wieczorami ona nie ma ochoty oglądać wiadomości w telewizji i dyskutować, tak jak robili to wcześniej. Miałam dwa wyjścia. Mogłam pokiwać głową ze zrozumieniem dla niego, bo sama lubię spotkania towarzyskie i jestem zdania, że to ważne, żeby mieć własne sprawy i zainteresowania poza dziećmi, wierzę też, że trzeba wyjątkowo bardzo dbać o związek w tym okresie, żeby nie oddalić się od siebie i żeby nie dopadł nas tzw. kryzys pierwszego dziecka.

Zobacz także

Ale mogłam też pokiwać głową ze zrozumieniem dla niej, bo pamiętam, jak to było zostać matką po raz pierwszy i jak mało interesujący wydawał mi się wtedy świat poza moim dzieckiem i interakcjami między mną a tym absolutnie idealnym i nieskończenie pięknym niemowlęciem. Mogłam mu powiedzieć o wynikach badań dotyczących kobiecego mózgu (nie zrobiłam tego, bo wtedy jeszcze ich nie znałam). Wybrałam trzecie, asekuracyjne wyjście: wymamrotałam coś w rodzaju: "no tak, tak, to musi być trudne, ale na pewno za jakiś czas to się zmieni, miałam podobnie".

Nie bądźcie egoistami!

Ona nie chce już rozmawiać o szminkach? Przykro mi, ale szminki są naprawdę nieważne i nieinteresujące w obliczu tego, co właśnie dzieje się w jej życiu. Nie chce zarywać nocy i oglądać z tobą seriali? Nie interesują jej sukcesy zawodowe waszego kumpla? Cóż, nie chcę sprawiać ci dodatkowego bólu, ale żadna z tych rzeczy nie jest ciekawsza od cudu, jakim jest to maleńkie dziecko i to jak bardzo ono się zmienia z każdym dniem, jak niezwykła jest droga człowieka do samodzielności, jak pełne miłości jest jego spojrzenie, kiedy mama karmi je piersią i oboje doświadczają bliskości, której nic innego nie może dorównać.

Rozumiem, że chcielibyście ją taką jak dawniej, może nawet za nią tęsknicie, ale przestańcie narzekać. Zamiast tego dajcie jej czas, pozwólcie nacieszyć się dzieckiem, bo czym jest tych kilka miesięcy, czy nawet lat, w obliczu kilkudziesięciu lat życia? Może spróbujcie cieszyć się jej szczęściem? Spróbujcie pomyśleć o niej, a nie o swojej stracie. A ty, mamo, już się nie martw. Ufaj swojej intuicji.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama