Reklama

Media codziennie donoszą o świetnej formie Anny Lewandowskiej po ciąży (internet aż huczy!), jej płaskim brzuchu po porodzie, teraz także – uwaga! – pełnym biuście w trakcie karmienia piersią i… wiecie co? Współczuję Ani jako młodej mamie tej totalnej, płynącej zewsząd presji.

Reklama

Czego by nie zrobiła, czego nie pokazała i tak znajdą się tacy, co powiedzą, że wszystko robi źle, a jej dziecko to już w ogóle ma najgorzej. Mam nadzieję, że się tym wszystkim po prostu nie przejmuje albo jest przyzwyczajona.

Nie interesuje mnie Anna Lewandowska i jej córka!

Myślę, że wy macie tak samo jak ja, albo totalnie "gdzieś" (sorry Aniu!), co się dzieje z Anną Lewandowską w jej prywatnym życiu i życiu jej, Bogu ducha winnej, córeczki, albo też rozumiecie doskonale, że kobieta sportowiec jednak szybciej dochodzi do formy po ciąży i porodzie. To chyba oczywiste?

Dlaczego mam "gdzieś"? Zwyczajnie. W domu szaleje mi już kilkulatka i naprawdę brakuje mi czasu na takie sprawy. Jak już gdzieś zobaczę informację na ten temat, to raczej nie przeżywam tego godzinami. Choć oczywiście kibicuję Ani i trzymam kciuki jak za każdą młodą mamę, bo uważam, że kobiety powinny się wspierać, a jeśli już nie umieją to przynajmniej nie dołować!

I na litość boską! Przecież i tak nie wiemy jak naprawdę wygląda życie Lewandowskich w rzeczywistości. Jakie miała dolegliwości po ciąży i porodzie, jakie trudności w codziennym życiu z dzieckiem. To co Lewandowscy nam udostępniają to jedynie kawałek, wycinek, to co chcą nam pokazywać. Wszyscy tak robią i nie każdy chce zbawiać świat. I nie musi moim zdaniem. Niektórzy chcą zarażać pozytywną energią - może to dobrze?

Anna Lewandowska ćwiczy z Klarą w wózku
Instagram/Anna Lewandowska

fot. Instagram/Anna Lewandowska

Zobacz też: Klara zachwyciła fanów Roberta i Ani Lewandowskich

Kobiety i matki nie są głupie, nie są idiotkami!

A "hejt" chyba należy się głównie wszystkim tym, którzy wmawiają nam, że my kobiety, matki, jesteśmy na tyle głupie, że kompletnie tego nie rozumiemy. Że jesteśmy idiotkami i nie potrafimy odróżnić prawdziwego życia od fotek na „Insta” i w ogóle zazdrościmy wszystkim innym zgrabnym, bogatym i szczęśliwym kobietom do tego stopnia, że będziemy nienawidzić wszystkiego co robią i mówią. Macie tak? Ja tak nie mam i myślę, że spora część z was też nie.

Czy młode matki w ogóle mają czas na przeżywanie i długie analizowanie każdej nowej plotki z życia Lewandowskich? Jeśli tak, to trochę takim matkom zazdroszczę. Ilości wolnego czasu i braku innych problemów.

Zobacz też: Rok 2017 to rok Klary Lewandowskiej?

Czas na hejtowanie zamień na fitness(owanie ;))

Jeśli macie ochotę poćwiczyć – warto zerknąć na ćwiczenia (darmowe przecież!), które proponuje Ania Lewandowska na swoim profilu:

Te treningi na wideo pokazują, że naprawdę można dbać o formę. Nawet jak się jest świeżo upieczoną mamą na urlopie macierzyńskim. Pod warunkiem, że się chce, a dziecko śpi lub obserwuje spokojnie ćwiczącą mamę… Ale da się, naprawdę się da. Pamiętaj jednak – jeśli nie chcesz, to nie musisz…

A jeśli nie macie ochoty ćwiczyć – zamiast komentować i hejtować idźcie lepiej z dzieckiem na spacer albo poczytajcie inne nasze artykuły (ewentualnie bajkę dziecku) :P Naprawdę szkoda czasu i życia na bycie hejterką :).

PONOWNA EDYCJA I DOPISEK: Widząc jak ciężko trzeba pracować na taką formę fizycznie, to jednak podziwiam fitness mamy takie jak Ania! I zupełnie dziwne mi się wtedy nie wydaje, że siedząc na kanapie i przy komputerze, jedząc lody i mało spacerując, jednak nie ma się takiego brzucha jak Anna Lewandowska.

Reklama

Źródło: party.pl, instagram.com/annalewandowskahpba/

Reklama
Reklama
Reklama