Reklama

Nie ma jednej recepty, jak wychować dziecko. Jednak to, co dziś w malca „włożysz”, „wyjmiesz” po latach. Ważne jest nie tylko to, co do niego mówisz, ale przede wszystkim, jak postępujesz. Bo dziecko – jak mówił amerykański psycholog i psychoterapeuta dr Thomas Gordon (autor słynnego „Wychowania bez porażek”) – kieruje się prostymi zasadami: „Powiedz mi, a zapomnę, pokaż, to zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem”.
Każdy z nas, rodziców, popełnia błędy. Często w dobrej wierze (albo w złości) zdarza się nam powiedzieć do malca: „Antek robi to lepiej niż ty”. Podświadomie chcielibyśmy, by nasze dziecko było lepsze od innych, czymś się wyróżniało. Jeśli jednak bardziej niż być dumni, chcemy, by czuło się ono kochane, to warto – nie tylko w Dzień Dziecka – przemyśleć, jaki wpływ na nie ma to, co i jak do niego mówimy. I co robimy.

Reklama

1. Uważnie wsłuchuj się w dziecko - Dziecko akceptowane uczy się kochać.

Niemowlę mówi do ciebie swoim zachowaniem. Reaguj na jego potrzeby. Początkowo nie jest to łatwe, bo płacz może informować zarówno o głodzie, jak i o strachu, kolce, zmęczeniu. Błędem byłoby zawsze podawać dziecku pierś (lub butelkę), gdy tylko zacznie płakać. Jedzenie nie rozwiąże przecież problemu, gdy maluch jest zmęczony lub potrzebuje obecności mamy.
– Nie zakładaj z góry, czego potrzebuje malec, uważnie słuchaj sygnałów od niego. Ważne, by rodzic był spokojny. Dla dziecka trzeba mieć wiele czasu i cierpliwości, szczególnie w pierwszym roku życia. I reagować na jego potrzeby – mówi Violetta Kruczkowska, psycholog i psychoterapeutka propagująca metodę dr. Gordona.
Wsłuchuj się też w to, co mówi starsze dziecko. Jeśli dwulatek bardzo boi się pływać, nie zmuszaj go do zanurzenia się w basenie. Ale i łatwo nie rezygnuj. Zachęć, by sprawdził, czy woda jest przyjemna. Zapewnij: nikt nie będzie się z niego śmiać, że nie potrafi pływać. Jeśli jednak nie daje się namówić do wejścia do wody – trudno, zrezygnuj. Nie mów: „Dasz sobie radę”. Nie zmuszaj. Zaakceptuj jego decyzję.
Akceptacja dziecka jest jak żyzna gleba, na której może wiele urosnąć. Nie każde dziecko będzie pierwsze chodzić, mówić. Ale każde jest inne, niepowtarzalne, ma coś w sobie. I trzeba je kochać takim, jakie jest. Wtedy ono może pokochać siebie. Tylko dziecko, które wie, że jest akceptowane, czuje się w pełni bezpiecznie – dodaje psycholog.

2. Nie krytykuj - Dziecko krytykowane traci poczucie własnej wartości.

„Byłeś niegrzeczny, nieposłuszny, nie słuchasz, co do ciebie mówię!” Zdarza ci się w złości tak smykowi wykrzyczeć? Pomyśl jednak, że malec słysząc takie słowa, nie dostał żadnej informacji o tym, CO zrobił źle. Dowiedział się tylko, że ON JEST: zły, niegrzeczny, nieposłuszny. Zaczyna w ten sposób o sobie myśleć. Bo skoro tak mówi o nim mama, najważniejsza osoba, to znaczy, że tak jest.
– Słowami – jak nożem – można albo posmarować chleb, albo zranić. Zdanie: „Byłeś niegrzeczny”, niewiele dla dziecka znaczy. Takie słowa uderzają w jego poczucie wartości. Zwłaszcza że rodzice mówią to z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, bo są na malca zdenerwowani, może nawet wściekli – komentuje psycholog.
Dziecko może zareagować w różny sposób. Młodszemu jest przykro, całe kuli się w sobie. Już wie, że nie jest dobre. Czy z tego powodu zmieni swoje zachowanie? Niekoniecznie, bo przecież nie rozumie, co to znaczy „być grzecznym”. Starsze dziecko może w odpowiedzi krzyknąć: „Nienawidzę cię!”.

3. Nie krzycz - Dziecko ciągle żyjące w strachu uczy się lękliwości.

Zdarza ci się krzyknąć na malca lub dać mu klapsa? W obydwu tych sytuacjach wykorzystujesz swoją przewagę dorosłego. A tak naprawdę okazujesz, że nie dajesz sobie rady pod względem wychowawczym, używając najgorszego argumentu: ten, kto silniejszy, ma rację.
– Dziecko może zareagować na trzy sposoby, w zależności od charakteru: poddać się, walczyć lub wybrać strategię ucieczki – wyjaśnia psycholog.
Jeśli malec często się poddaje (płacze, ulega), przekłada się to potem na jego relacje z kolegami. W stosunku do nich staje się wycofany, nieśmiały, bierny. Dziecko o silniejszym charakterze będzie walczyć. W stosunku do rówieśników zechce być „tym silniejszym”, kto ma rację. Będzie dążyć do rywalizacji, dominowania. Starsze dziecko, na które rodzice często krzyczą, może wybrać strategię ucieczki: w świat fantazji, potem grup rówieśniczych, narkotyków. Nie chcesz, by tak się stało, prawda?

4. Nie bądź matką kwoką - Dziecko nadmiernie chronione traci wiarę w siebie.

Jeśli smyk jest mniejszy od rówieśników (np. urodził się jako wcześniak), szczupły, słabszy, zwykle próbujemy go wyręczać, chronić. Zdarza się tak szczególnie często, jeśli dziecko ma jakąś przewlekłą chorobę: alergię, astmę lub inny problem zdrowotny. Staramy się wtedy mu to zrekompensować i „ułatwić” życie. Stajemy po jego stronie, gdy w piaskownicy kolega zabiera mu zabawki. Chronimy smyka, nie pozwalając mu jednocześnie samemu rozwiązać konfliktu i „stanąć na własnych nogach”. Nadopiekuńczość nie jest dobra. Malec dostaje sygnał: „Nie mam do ciebie zaufania, beze mnie nie dasz sobie rady”.
– Nie jest to też dobre dla rodzica. Chce on cały czas mieć kontrolę nad dzieckiem, podejmować za niego decyzje. Bywa, że przez to nadmiernie ulega wszystkim zachciankom malucha. Boi się stawiać mu granice, a dziecko bardzo ich potrzebuje – komentuje psycholog.

5. Nie wyśmiewaj - Dziecko wyśmiewane staje się nieśmiałe.

„Jacek ładnie jeździ na rowerku, a ty ciągle się boisz”. „Agata powiedziała wierszyk, a ty nie chcesz wystąpić w przestawieniu. Czego się boisz?” Choć wiemy, że nie powinno się porównywać dzieci, to jednak często tak robimy. Cieszymy się, jeśli malec jest w czymś lepszy od innych. I bardzo martwimy, jeżeli nie dorównuje rówieśnikom.
– Rodzice myślą, że w ten sposób zmotywują dziecko. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że rzeczywiście to zadziała. Często malec po usłyszeniu takich słów nawet próbuje jeździć na rowerku czy chce nauczyć się wierszyka. On przecież bardzo potrzebuje naszej akceptacji, docenienia. Jednak porównywanie dzieci miedzy sobą rodzi mnóstwo konfliktów. Maluch może przestać lubić kolegę, o którym ciągle słyszy, że jest lepszy – ostrzega psycholog.
Każde dziecko jest inne. Powinniśmy wydobyć z niego potencjał, który w nim tkwi.

Sprawdź też: Jak wyznaczać dziecku granice?
[CMS_PAGE_BREAK]

6. Nie zawstydzaj - Dziecko zawstydzane czuje się gorsze.

„Dlaczego nie powiedziałaś sąsiadce »dzień dobry«? Taka duża dziewczynka powinna już umieć pierwsza się przywitać!” Zanim kolejny raz powiesz tak do dziecka, zastanów się: co ono czuje, słysząc takie słowa? Wstyd jeszcze większy. I na pewno następnym razem w podobnej sytuacji nie powie samo z siebie „dzień dobry”.
– Tak naprawdę cała sytuacja jest problemem dla rodzica, który obawia się, że inni (sąsiadka, pani w sklepie) powiedzą, że malec jest źle wychowany. Jednak zawstydzanie nie jest sposobem, by wychować dziecko niezależne, pewne siebie, dążące do współpracy – dodaje psycholog.
Dlatego następnym razem zamiast zwracać dziecku uwagę, uśmiechnij się i przywitaj z sąsiadką. Sama nie zauważysz, jak szybko malec zacznie robić to samo. I to bez żadnego przypominania!

7. Motywuj do działania - Dziecko zachęcane uczy się wiary w siebie.

Nie zawsze maluchowi wszystko wychodzi za pierwszym razem. Wieża z klocków wiele razy się zawali, zanim zostanie ustawiona. Puzzle nie od razu dadzą się ułożyć. Dziecko zniechęca się, złości, czasem nawet kopnie klocki lub wykrzyczy, że już nigdy więcej nie będzie niczego z nich ustawiać. Przede wszystkim nie dawaj maluszkowi zbyt trudnych zadań. Puzzle z 20 części zaproponuj, gdy widzisz, że układa już te z 12. A jeśli i tak się złości?
– Poczekaj, aż opadną emocje. Powiedz: „Jesteś zły, że wieża się przewróciła, denerwujesz się, długo ją budowałeś”. Możesz usiąść z dzieckiem na podłodze i zaproponować: „Może to tak zrobić?”. Ale nie ustawiaj klocków za niego. Zachęć, by zrobiło to samodzielnie – doradza psycholog.
Ważne, by z jednej strony nie zostawiać malca z problemem, z którym nie może sobie poradzić. Ale z drugiej strony – nie rozwiązywać go za niego. Lepiej zachęcać, mówić, że następnym razem wszystko się uda.

Zobacz też: Jak radzić sobie z dziecięcą histerią? Sprawdź porady eksperta.

8. Bądź wyrozumiała - Dziecko otoczone wyrozumiałością uczy się liczyć na siebie.

Dwulatek boi się iść na szczepienie? Płacze, martwi się, że będzie bolało. Nie mów wtedy: „Taki duży chłopiec nie może się bać” albo „Chłopaki nie płaczą”. Lepiej daj dziecku znać, że rozumiesz jego uczucia. Powiedz np.: „Boisz że, będzie bolało, wolałbyś nie iść do lekarza. Ale ja bardziej martwiłabym się, gdybyś nie został zaszczepiony. Bałabym się, że zachorujesz na jakąś groźną chorobę”. W ten sposób pokazujesz dziecku, że je rozumiesz, a jednocześnie, że troszczysz się o niego i je kochasz.
– Takie słowa często działają cuda i malec przestaje płakać. Rodzic musi otoczyć go zrozumieniem – dodaje psycholog.

9. Chwal mądrze - Dziecko chwalone umacnia swoje poczucie własnej wartości.

Mówisz: „Pięknie rysujesz”, „Ładnie się dziś bawiłeś z kolegami”, „Ślicznie zjadłeś obiad”.
Chwalenie dzieci wydaje się czymś łatwym i w dodatku nie powoduje, tak jak karanie, poczucia winy. Jednak za każdą pochwałą kryje się ukryta myśl, żeby dziecko się zmieniło, wykonywało polecenia bez sprzeciwu itp. Kiedy rodzic mówi: „Byłeś dzisiaj grzeczny”, ukryta myśl jest taka: „Dlaczego nie możesz być taki codzienne?” – mówi psycholog.
Dlatego lepiej powiedzieć: „Cieszę się, że posprzątałeś zabawki, bo dzięki temu miałam chwilę, żeby poczytać książkę”. W ten sposób pokazujesz dziecku, że to, co robi i jak się zachowuje, ma wpływ na innych. Bo przecież tak jest!

10. Prze­kazuj wartości - Dziecko żyjące w otoczeniu, które potrafi się dzielić, uczy się hojności.

Złotówka wrzucona do puszki Caritasu – dzięki temu przekazujesz dziecku najcenniejsze wartości: że warto pomagać. Takich zachowań maluch uczy się, zwracając uwagę nie na to, co mówisz, tylko na to, co robisz. Pamiętasz? „Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż, to zapamiętam. Pozwól mi sam to zrobić, a zrozumiem”.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama