Reklama

Dorota Zawadzka zna wiele sposobów na przywrócenie spokoju w domu. Nieważne, czy mieszka w nim nadpobudliwy smyk, mały złośnik czy niszczyciel mienia. Wytyka rodzicom błędy, pokazuje, że to, jakie są dzieci, zależy od zachowania dorosłych. Dlatego właśnie ją poprosiliśmy o przepis na udane święta. Bo choć to czas miłości i tolerancji, często zamiast nich pojawiają się nerwy i nieprzyjemności. Superniania radzi, jak wyprawić święta Bożego Narodzenia i nie zwariować (bo np. smyk nie chce zjeść pierogów czy założyć stroju kupionego na tę okazję)!

Reklama

Pozwól sobie na luz

Nie traktuję wszystkiego śmiertelnie poważnie. Jeśli na obrusie zrobiła się plama, to stawiam na niej solniczkę. Nie ma 12 potraw? Cóż, za to mam choinkę, którą ozdobiłam z dziećmi. Po co się kłócić o to, że karp nie taki, a choinka za niska?

Zaplanuj święta

Bo ich atmosferę buduje się stopniowo, a nie dzień przed. Warto święta zaplanować i nie traktować ich jak obowiązek. Wybrać się z dziećmi po choinkę, przygotować razem ozdoby.

Włącz smyka do pracy

Dzieciom należy tłumaczyć, że Boże Narodzenie to czas wyjątkowy i że trzeba się do niego specjalnie przygotować. Wtedy poczują, że to, co robią, jest ważne. Dlatego zamiast przeganiać z kuchni, warto je do niej zaprosić. Dzieci mogą coś wymieszać, ozdobić, podać... Takie wspólne gotowanie zabierze więcej czasu, ale czy coś się stanie, jeśli zamiast sześciu ciast będą tylko pierniczki?

Zaproś Mikołaja...

Dopóki dziecko nie powie nam, byśmy przestali już udawać, że prezenty przynosi św. Mikołaj, to warto celebrować tradycję! Często dzieci, które zostały już przez rówieśników uświadomione, wciąż chcą uczestniczyć w tej zabawie. Moi synowie mieli po 8–10 lat, gdy przestali wierzyć w św. Mikołaja. Ale nadal dostawali prezenty od Świętego. Były inaczej zapakowane i znajdowało się w nich to, o co prosiło się w liście. Chłopcy wiedzieli też, że niektóre prezenty trzeba samemu zrobić. Na wszelki wypadek przygotowywali coś dla dziadków.

...i swoją rodzinę

Zgoda, że może to się skończyć katastrofą. Ale z drugiej strony, kiedy w domu jest dużo ludzi, to takie święta są dla dziecka najfajniejsze. Kiedy byłam mała, na Wigilię przyjeżdżało trzydzieści osób. Było super! Ciotki umawiały się, co która robi, dzięki czemu nikt się nie napracował. To wspomnienia, których nikt mi nie odbierze. Te rozmowy, pokazywanie prezentów, dzieci, które je rozdawały...

Schowaj urazy

Święta to także czas pojednania. Wokół świątecznego drzewka dzieją się „cuda”. Jeśli zaczniemy od siebie i nie będziemy nastawione na te złe chwile, jeśli pokażemy, jak bardzo nam zależy na cudownej rodzinnej atmosferze, to nasza teściowa (czy inna „trudna” dla nas osoba) zobaczy, że można inaczej. Poza tym robimy coś wspaniałego dla naszych dzieci… I tylko to się liczy!

Nie zmuszaj do jedzenia

Boże Narodzenie to także niezwykłe potrawy, których dzieci często nie chcą spróbować. Można im wtedy powiedzieć, że jedzenie jest inne, bo to niezwykła kolacja. Nadal nie chcą jeść? To lepiej dać im kanapkę, bo ważniejsze jest, by posiedziały ze wszystkimi przy stole, a nie czy zjedzą pierogi. A jak dzieci widzą, że dorośli jedzą coś z entuzjazmem, może w końcu same spróbują.

*Tekst powstał na podstawie wywiadu z Dorotą Zawadzką przeprowadzonego przez Olgę Woźniak do „Przekroju”

ZOBACZ TEŻ: 6 wigilijnych potraw, które przygotujesz w ostatniej chwili

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama