Wiersze o jesieni mogą być wesołe, optymistyczne i pełne barw. Mogą też skłaniać do refleksji, zadumy, pełne kropel deszczu i powiewów wiatrów. Z myślą o młodszych oraz starszych dzieciach zebraliśmy przepiękne jesienne wiersze najwybitniejszych polskich autorów.

Reklama

Spis treści:

Krótkie wiersze dla dzieci o jesieni

Krótkie, rymowane wiersze o jesieni prawdopodobnie najbardziej spodobają się przedszkolakom i młodszych uczniom, ale... wielu dorosłym też będzie trudno odmówić im uroku.

Złoty pajączek

Skąd ta złota nitka? Skąd
Na choince nam się plącze
Kto tę nitkę lśniącą prządł?
Złoty wysnuł ją pajączek

Zobacz także

Snuł dzień cały złotą nić,
I znikł gdzieś na złotych ścieżkach
Chcesz go znaleźć? – to spać idź,
Bo on w śnie twoim mieszka.

J. Ficowski

***

Zbieramy kasztany

Zbieramy kasztany,
robimy w nich dziurki,
a wtedy je można
nawlekać na sznurki.
Tak robi się lejce,
naszyjnik z korali.
Kasztany, kasztany
będziemy zbierali.

W. Broniewski

***

Bukieciki

Posypały się listeczki dookoła.
To już jesień te listeczki z wiatrem woła.
Opadnijcie moje złote i czerwone.
Jestem jesień, przyszłam tutaj w waszą stronę.
Lecą listki, lecą z klonu i z kasztana.
Będą z listków bukieciki złote dla nas.

L. Krzemieniecka

***

Jesienny wiatr

Wiatr jesienią ma robotę
w nocy i za dnia.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
I nasiona drzew bez liku
nosi tu i tam.
Kiedy spoczniesz już, wietrzyku?
Powiedz, powiedz nam!
Po zielonym wielkim lesie
wiatr piosenki dzieci niesie.
Aż się dziwią stare drzewa
Kto was tak nauczył śpiewać?

H. Ożogowska

***

Wiersze o jesieni pełnej barw

Najsłynniejszym wierszem-wyliczanką o darach w kolorach jesieni jest chyba „Wpadła gruszka do fartuszka, a za gruszką dwa jabłuszka. A śliweczka spaść nie chciała, bo śliweczka nie dojrzała”. Jakie jeszcze są proste, rymowane wiersze o jesieni? Mieniące się złotem babiego lata, błyszczące od kasztanowych łupin i oczywiście w całej gamie barw jesiennych liści.

Wrzesień

Jeszcze lato nie odeszło,
a już jesień bliska.
Wrzesień milczkiem borowiki
skrył we wrzosowiskach,
na polany rude rydze
stadkami wygonił
i rumiane jabłka strąca
Raz po raz z jabłoni.
Jeszcze słońce o południu
tak potrafi przypiec,
jakby to nie wrzesień rządził,
lecz upalny lipiec.
Ale już chłodniejsze noce,
niż bywały w lecie.
Liściom – żółknąć czas,
a ptakom – za morza odlecieć.

J. Ficowski

***

Hafciarka jesienna

Tu – złoty liść. Tam rudy blask
i srebrny mech na śliwie.
Otwieraj oczy i patrz! Patrz!
Barwami cię zadziwię.

W złotym szeleście stoi klon
i szumi jak muzyka.
A złoto, poszum czyjeż są?
Toć pana Października.

H. Januszewska

***

Jesienią

Jesienią, jesienią
Sady się rumienią:
Czerwone jabłuszka
Pomiędzy zielenią.
Czerwone jabłuszka,
Złociste gruszeczki
Świecą się jak gwiazdy
Pomiędzy listeczki.
- Pójdę ja się, pójdę
Pokłonić jabłoni,
Może mi jabłuszko
W czapeczkę uroni!
- Pójdę ja do gruszy,
Nastawię fartuszka,
Może w niego spadnie
Jaka śliczna gruszka!
Jesienią, jesienią
Sady się rumienią:
Czerwone jabłuszka
Pomiędzy zielenią.

***

Jesienne liście

Z tym jesiennym wiatrem
tańczą sobie liście,
tańczą sobie tańczą
czerwone złociście.

Z tym jesiennym wiatrem
odtańczą daleko,
i nie skończą tańczyć,
aż za siódmą rzeką.

Aż za siódmą rzeką,
Aż za siódmą górą,
Aż je śnieg przykryje
Grubą, białą chmurą

E. Szelburg-Zarembina

Wiersze dla dzieci o późnej jesieni

Wśród wierszy o jesieni dla dzieci znajdziemy również propozycje nieco bardziej nostalgiczne, akcentujące deszczową, wietrzną i smutniejszą twarz jesieni. To jesienne oblicze również może stanowić ciekawy i inspirujący temat do rozmowy z dzieckiem w przedszkolu, szkole lub w domu.

Zaszumiało jesienią

Zaszumiało jesienią
Zapłakało jesienią
Zastukało jesienią do okien
Zapłonęło czerwienią
Zaszkodziło marzeniom
Zadudniło, zawisło obłokiem.

Chociaż nie chce się wierzyć
To od ciebie zależy
Ile będzie jesieni w tym roku
Czy nas wiatrem zawieje
Czy zabierze nadzieje
I roztopi w zbyt wczesnym półmroku?

Czy uśmiechem jarzębin
Krótkie dni nam obrębi
I przyjaznym odezwie się świerszczem?
Czy się smutkiem zadławi
W czarnym kluczu żurawim
I niedobrym przegna nas wierszem?

Czy nam jakoś przeminie
Przy nagrzanym kominie
Będzie śmiać się czy raczej zapłacze?
Czy zmokniętym szarakiem
Pójdzie z deszczem na bakier
Między drogi pożółkłe i sosny?
Czy jabłuszkiem wesołym
Będzie toczyć się kołem
I dotrwamy, przetrwamy do wiosny?

A. Osiecka

***

Pan Listopad

Jest sobie taki domek
od wszystkich domków inny -
ma okna zapłakane,
ma dwie płaczące rynny.

Przed domkiem rośnie wierzba
płacząca oczywiście,
srebrnymi łzami płacze
i gubi łzawe liście.

A w domku pan Listopad
bez przerwy tkwi przy stole,
chusteczką łzy ociera
i robi parasole.

Jeść nie chce, spać nie może,
Nie myje się, nie goli
i tylko gorzko płacze
nad każdym z parasoli.

Zmizerniał, sczerniał, wychudł,
wygląda coraz gorzej,
na spacer nie wychodzi...
Tak dłużej być nie może!

Któremuś z parasoli
to życie wreszcie zbrzydło,
więc z nocy po cichutku
rozwinął czarne skrzydło.

Kościaną rączką lekko
uchylił okiennicę
i razem z Listopadem
wyfrunął na ulicę.

Fruwali nad dachami
i zataczali kółka
krążyli po ogrodach,
płynęli po zaułkach.

A ci, co ich widzieli,
mówili, że — rzekomo,
Listopad własną chustką
ocierał oczy domom.

Płaczącej wierzbie gładził
podobno czule włosy,
a potem bardzo długo
wycierał rynnom nosy.

I płakał przy tym, płakał,
i łez powstrzymać nie mógł,
choć wkrótce z tego płaczu
do suchej nitki przemókł.

I kto go wie, czy w końcu
w łzach własnych nie utonął,
bo rano nad kałużą
parasol znaleziono.

W. Chotomska

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama