Doniesienie złożył w imieniu organizacji United For Freedom niejaki Udo Leibmann – pochodzący z Bawarii ufolog i badacz zjawisk niewyjaśnionych, który obecnie promuje ruch antyszczepionkowy. Pełnomocnictwo otrzymał od kobiety, która miała usłyszeć od ordynatora Mariusza Bielawnego, że nie odwiedzi na oddziale dziecka, dopóki się nie zaszczepi lub nie okaże aktualnego wyniku testu na koronawirusa, za który musiałaby sama zapłacić. Kobieta, żeby zobaczyć dziecko, przyjęła szczepionkę. „To jest przymus” – twierdzi Leibmann.

Reklama

Zatrzymać ordynatora!

Udo Leibmann usłyszał o zmuszaniu do wykonywania testów lub szczepienia od mężczyzny, który ma w wałbrzyskim szpitalu żonę i dziecko. Kobieta zachęcała męża do przyjęcia szczepienia na COVID, aby mógł on odwiedzić ją i dziecko. „I on już był gotowy, a ja z nim rozmawiałem, błagałem go, by tego nie zrobił, i udało mi się na szczęście. Już miał termin i odmówił. Są teraz w innym szpitalu i nie ma problemu. Oni mu tak zamieszali, że już był gotowy” – tak przedstawia sytuację ufolog.

W doniesieniu napisano: „Działania Mariusza Bielawnego, polegające na zmuszaniu do wstrzykiwania preparatu, który jest jeszcze w fazie eksperymentalnej i wielokrotnie prowadził do ciężkich skutków ubocznych, a nawet śmierci, wypełniają znamiona przestępstw zmuszania, ciężkiego uszkodzenia ciała przy pośrednim sprawstwie, jak również zmuszania do udziału w eksperymencie medycznym w szczególnie ciężkim przypadku, a także innych możliwych przestępstw”. Składający doniesienie sugeruje, że takie praktyki mogą być aktualnie stosowane, więc ordynator powinien być zatrzymany.

Tu chodzi o bezpieczeństwo wcześniaków!

Ordynator Mariusz Bielawny dowiedział się o złożonym na niego doniesieniu od dziennikarzy. Zapytany o obowiązujące w jego oddziale procedury powiedział, że sytuacja zmienia się na bieżąco, a obecnie oddział stosuje się do wytycznych konsultant krajowej w dziedzinie Neonatologii prof. dr hab. Ewy Helwich z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie z 29 listopada. Można w nich przeczytać, że „rodzice, którzy nie otrzymali jeszcze obu dawek szczepionki lub nie chcą się poddać szczepieniu, mają możliwość odwiedzin dziecka na Oddziale Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka w czasie 48 godzin od uzyskania ujemnego testu PCR/antygenowego przeciwko SARS CoV-2, przy czym test wykonywany jest na własny koszt”.

Doktor Bielawny przekonuje, że chodzi o troskę o wcześniaki i zapewnienie im ochrony przed zakażeniem koronawirusem. Obecnie na oddziale lekarza przebywa kilkanaścioro takich maluchów. Zdaniem lekarza rodzice mają wybór: testować się za 350 zł za każdym razem lub przyjąć darmową szczepionkę.

Zobacz także

Źródło: walbrzych.wyborcza.pl

Przeczytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama