
1 stycznia 2022 roku ok. godz. 12 w kontenerze pergoli śmietnikowej przy ul. Maratońskiej 39 na łódzkim osiedlu Retkinia znaleziono zwłoki noworodka. O sprawie poinformowano policję, która teraz prosi o pomoc w znalezieniu matki.
Jak udało ustalić się policji, malec przyszedł na świat w 8-9. miesiącu ciąży, był to chłopczyk, miał odciętą pępowinę. Wstępne oględziny wskazały widoczny uraz głowy. Zaplanowana jest sekcja zwłok, która ma pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci dziecka.
Policja prosi o pomoc
Zwłoki chłopca były owinięte w żółtą reklamówkę, ale nie jest jasne, jak trafiły do śmietnika. Policji nie udało się jeszcze się ustalić, kto jest matką noworodka, a także kto zostawił zwłoki w śmietniku. Prokuratura zajmie się wyjaśnieniem sprawy i prosi o pomoc.
„Niestety przeprowadzone do tej pory czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia sytuacji i ustalenia matki oraz innych osób związanych z tym porzuceniem. Wszystkie osoby, które mają informacje mogące nam pomóc, prosimy o kontakt z III komisariatem w Łodzi te. 47 841 23 50 lub 49. Zapewniamy anonimowość!” – apelują śledczy.
Źródło: Facebook
Zobacz także:

Według zgromadzonej dokumentacji bił ją otwartą dłonią. Po buzi, pośladkach, plecach i nóżkach. Na początku października pobił dziecko tak mocno, że miało siniaki i otarcia na całym ciele… Matka bała się wezwać pogotowie Kiedy jesienią niemowlę zaczęło gorączkować, wymiotować i dostało drgawek – „rodzice” nie zgłosili się do lekarza. Powodem były widoczne na ciele dziecka oznaki znęcania się. Matka dziewczynki bała się, że ktoś, kto zobaczy córeczkę w takim stanie, od razu zawiadomi policję i jej konkubent będzie miał problemy. Sama prawdopodobnie nigdy nie stanęła w obronie maleństwa. Było za późno Matka zadzwoniła na pogotowie dopiero 10 października o godzinie 11. Mimo reanimacji dziecka nie udało się uratować. Bezpośrednią przyczyną zgonu było zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie płuc. Wewnętrzne obrażenia, które wykazała sekcja zwłok, nie miały związku ze śmiercią niemowlęcia. Biegli nie mają jednak wątpliwości, że gdyby dziecko otrzymało pomoc w porę – miało dużą szansę na przeżycie. Adrian S. znęcał się nie tylko nad zmarłą dziewczynką… Adrian S. (30 lat) z Sylwią C. (31 lat) był w związku konkubenckim. Znęcał się również nad dwojgiem starszych dzieci swej partnerki – 4-letnią dziewczynką i 7-letnim chłopcem. Na jaw wyszły dramatyczne okoliczności… Chłopczyk bywał szarpany za ręce, bity po głowie zabawkowym młotkiem, wyzywany i poniżany. Dziewczynka wielokrotnie była wyzywana i bita (np. kiedy nie chciała jeść). Nad dziećmi znęcał się nie tylko Adrian S. Matka również dopuszczała się rękoczynów, a starszą córkę miała straszyć, że odda ją do domu dziecka… Twierdzą, że są niewinni Początkowo Sylwia C. przyznała się do winy, ale niedługo potem wycofała się ze swych słów. Zarówno ona, jak i jej konkubent trwają przy stanowisku, że nie...

Mimo upływu czasu nie potrafiłam pogodzić się z odejściem Martynki. Zastanawiałam się, jaka by była. Podobna do mnie czy raczej do mojego męża? Czy miałaby jasne kręcone włoski, czy może długie kruczoczarne warkocze? Lubiłaby lalki i sukienki czy byłaby chłopczycą? Zadręczałam się takimi myślami bez przerwy Pewnie lepiej byłoby zapomnieć, ale nie umiałam. Wydarzenia feralnego dnia wyryły się w mojej pamięci na zawsze. Zaczęło się od telefonu do męża. – Kupisz truskawki, wracając z pracy? – spytałam. – Kochanie, wrócę późno. Nie zdążę – odpowiedział. – Czy to nie może zaczekać do jutra? – Nie... Teraz mam na nie ochotę – marudziłam. – Iwonko, mam jeszcze masę roboty – próbował tłumaczyć Mirek. – Nie kochasz mnie już, tak? Bo przytyłam i wyglądam jak wieloryb! – krzyknęłam. – I wolisz siedzieć w pracy niż ze mną. Albo łazisz do jakieś obcej baby, zdradzasz mnie... – rozpłakałam się do słuchawki. – Iwonko... – Sama sobie kupię te cholerne truskawki! – krzyknęłam i rozłączyłam się. Zdawałam sobie sprawę, że szalejące w ciąży hormony zmieniały mnie w nieznośną jędzę, ale nic nie mogłam na to poradzić. Poza tym czułam, że jednak coś jest na rzeczy, że Marek wyraźnie mnie unika Byłam pewna, że przestałam być dla niego atrakcyjna i nawet jeśli jeszcze nie ma kochanki, to wkrótce ją sobie znajdzie. Utwierdzała mnie w tym przekonaniu przyjaciółka, której coś podobnego się przytrafiło. Wpadała codziennie, pomóc mi, gdy nie czułam się za dobrze i karmiła opowieściami o mężach zdradzających ciężarne żony. Może powinnam kazać jej się zamknąć? Może lepiej nie wiedzieć o złych rzeczach, żyć w nieświadomości? Ale słuchałam, a jej słowa padały na podatny grunt. Brałam je sobie do serca i moja wyobraźnia szalała. Kiedy...

Wiadomo, że matka spała razem z dwumiesięcznym niemowlęciem w łóżku, a w nocy dziecko obudziło się na karmienie. Kobieta zasnęła, gdy maluch ssał pierś. Rano odkryła, że dziecko nie oddycha. Tragedia matki: dziecko zmarło podczas karmienia Do dramatu doszło we wsi Dubiny (woj. podlaskie) 10 września. Policjanci dostali zgłoszenie o godzinie 7 rano, na miejscu okazało się, że dwumiesięczne niemowlę nie żyje. Z ustaleń śledczych wynika, że matka karmiła dziecko piersią i zasnęła. Gdy się obudziła, dziecko wciąż trzymało w ustach pierś, ale nie oddychało. Nie jest do końca jasne, czy mama nieświadomie przycisnęła dziecko swoim ciałem, przez co maluszek się udusił, czy może z innych powodów doszło do śmierci łóżeczkowej . Na ciele dziecka nie znaleziono żadnych obrażeń, nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Prokuratora Rejonowego w Hajnówce nadal wyjaśnia sprawę, by poznać przyczynę śmierci niemowlęcia. Pamiętaj, że spanie z dzieckiem w jednym łóżku jest niebezpieczne, gdy niemowlę ma mniej niż 4 miesiące , jest wcześniakiem lub miało niską wagę urodzeniową, paliłaś papierosy w ciąży lub jeśli jesteś przewlekle zmęczona. Jeżeli zaś śpisz z malutkim dzieckiem, powinno ono być zawsze układane na plecach! Źródło: Gazeta Współczesna Zobacz też: Ta metoda uspokajania niemowlaka zwiększa ryzyko SIDS Ten jeden błąd może być przyczyną śmierci łóżeczkowej 7 szkodliwych mitów o spaniu z dzieckiem