O sytuacji najmłodszych pacjentów opowiedziała w „Gazecie Wyborczej" dr Lidia Stopyra, szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii szpitala im. Żeromskiego w Krakowie: „Trafiają do nas dzieci z ciężkim zapaleniem krtani, dusznością, zapaleniem płuc. Na badaniach obrazowych widzimy, że niektóre dzieci mają zajęte przez wirusa nawet 75 proc. płuc”.

Reklama

Na ciężki przebieg zakażenia koronawirusem narażone są nie tylko dzieci z chorobami współtowarzyszącymi, ale także te, które ich nie mają. Zmieniły się też objawy koronawirusa u dzieci. Teraz najczęstszym objawem COVID-19 jest u nich zapalenie krtani. Lekarze mówią, że pozytywny test na koronawirusa wychodzi u ok. 90 proc. dzieci trafiających do szpitala z zapaleniem krtani.

Szpitale pediatryczne na granicy wydolności

„Jesteśmy na granicy wydolności. Brakuje miejsc dla zakażonych koronawirusem, sytuacja jest coraz trudniejsza" - przyznaje dr Stopyra. Coraz częściej dzieci potrzebują tlenoterapii i leczenia remdesivirem. Którego - jak zauważa lekarka - brakuje. Duże zmiany w płucach mogą powodować bezdech, dlatego dzieci muszą być pod obserwacją przez całą dobę. W Faktach przytoczono historię 2-latka, który wygrał z wirusem, ale był pod respiratorem. 10 dni w śpiączce.

COVID-19 u dzieci występuje coraz częściej

Dr Aneta Górska-Kot, ordynatorka oddziału pediatrycznego szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej w Warszawie, też zauważa wzrost zakażeń wśród dzieci: „Wszystkim przyjmowanym do szpitala robimy wymazy. Przez cały zeszły rok mieliśmy ok. 100 dodatnich wyników u dzieci i ich rodziców. A w tym roku tylko od początku marca – 90" - mówiła w „Gazecie Wyborczej".

Ministerstwo Zdrowia także informowało o coraz cięższym przebiegu COVID-19 u dzieci: „Mamy przeznaczonych ponad 900 łóżek dla tych małych pacjentów, ponad 400 w tej chwili jest zajętych przez dzieci chorujące na covid-19” – poinformował w piątek (19.03.2021) rzecznik Ministerstwa Zdrowia. „Widzimy, że covid-19 coraz częściej dotyka dzieci i to nie w sposób bezobjawowy. Widzimy, że ta wersja brytyjska koronawirusa jest zakaźna i powoduje objawy także u dzieci” - dodał Wojciech Andrusiewicz.

Zobacz także

Coraz więcej powikłań

Jeszcze trudniejsza sytuacja w przypadku dzieci to zespół pocovidowy (PIMS). Najczęściej dotyka dzieci zdrowe, bez chorób współistniejących, które przechodziły COVID-19 łagodnie lub bezobjawowo. „Najwięcej przypadków pojawia się ok. dwóch tygodni po szczycie epidemii, który wydaje się być właśnie teraz, więc wkrótce spodziewamy się wysypu takich przypadków" - zauważa dr Górska-Kot. Pojawia się wysoka gorączka, silne osłabienie, stan zapalny, nadwrażliwość na dotyk, ból brzucha, biegunka, a następnie duszności i zapalenie płuc. PIMS zajmuje też układ krążenia: „Bardzo często dzieci wpadają we wstrząs kardiogenny. Ciśnienie leci na łeb na szyję i dzieci lądują na oddziale intensywnej terapii" - relacjonuje ordynatorka.

Źródło: krakow.wyborcza.pl, wyborcza.pl, Fakty, natemat.pl, tokfm.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama