Reklama

Gdyby nie interwencja pracodawczyni Ukrainki, nie wiadomo, czym by się skończył dla ciężarnej pobyt w szpitalu. Dopiero po tym, jak szpital dostał informację, że o żądaniu zapłaty za aborcję w zaistniałej sytuacji powiadomiona została Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, podano pacjentce leki i bezpiecznie usunięto martwy płód.

Reklama

Ale to niejedyna podobna sytuacja. Niedawno w Lublinie ciężarna, u której doszło do obumarcia płodu, była odsyłana ze szpitali mimo tego, że miała skierowanie na aborcję. Dopiero wezwanie karetki do kobiety sprawiło, że została przyjęta do szpitala.

„Nikt tego Pani w Polsce nie zrobi”

Z kolei w Poznaniu kobieta w 21. tygodniu ciąży po odpłynięciu wód płodowych zgłosiła się do szpitala, gdzie stwierdzono bezwodzie i nieprawidłowe działanie nerek u płodu. Kobieta usłyszała, że lekarze nie wykonają aborcji i że „nikt tego Pani w Polsce nie zrobi”, mimo tego, że lekarze nie wiedzieli, czy dziecko urodzi się martwe, czy jako „warzywko” – to cytaty wypowiedzi personelu szpitala. I w tym przypadku interwencja Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz posłanki Katarzyny Kretkowskiej sprawiły, że lekarze wykonali aborcję.

Pomimo głośnej śmierci kobiety w Pszczynie, która zmarła, bo przy bezwodziu i ciężkim uszkodzeniu płodu lekarze nie chcieli wykonać aborcji, i pomimo wytycznych wprowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia, lekarze nadal unikają przeprowadzania aborcji nawet w oczywistych przypadkach.

Rządzący chcą, aby Polki rodziły więcej dzieci? Niech sprawią, by czuły się bezpiecznie w ciąży i podczas porodu. Co im po 12 tysięcy na dziecko, gdy mogą nie przeżyć ciąży?

Źródło: onet.pl

Przeczytaj też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama