Z początkiem nowego roku szkolnego w 2015 r weszła w życie nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, zgodnie z którą firmy prowadzące sklepiki szkolne nie będą mogły sprzedać w nich tzw. śmieciowego jedzenia. Nowelizacja wprowadza też wymagania dotyczące jedzenia podawanego dzieciom np. w stołówkach. Celem zmian jest wzmocnienie ochrony zdrowia dzieci w wieku szkolnym przez ograniczenie dostępu do środków spożywczych zawierających znaczne ilości składników niezalecanych dla ich rozwoju. Chodzi o produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób. Dotyczy to np. chipsów, niektórych ciastek i napojów, w tym energetyzujących, jedzenia typu fast food i instant.
Produkty spożywcze, jakie można sprzedawać w sklepikach szkolnych oraz podawać w stołówkach szkolnych, określa rozporządzenie ministra zdrowia. Tworząc listę tych produktów, uwzględniono ich wartość odżywczą i zdrowotną oraz normy żywieniowe. Ma stanowić to nie tylko ochronę dzieci przed chorobą, ale tez w walce z nią. Bowiem co piąte dziecko w Polsce w wieku szkolnym ma nadwagę.

Reklama

Polecamy: Otyłość jest dziedziczna. jak uchronić przed nią dziecko

Koniec z chipsami i gazowanymi napojami, więc co będzie?

A więc koniec z niezdrowymi przekąskami – chipsy, cukierki, gazowane napoje nie mają już prawa trafić do szkolnych sklepików. Według rozporządzenia Ministra Zdrowia dzieci w szkole będą mogły kupić kanapki, surówki, warzywa i owoce. Wszystkie produkty muszą spełniać wyśrubowane kryteria: dopuszczone są tylko kanapki z pieczywa razowego lub pełnoziarnistego. Nie mogą one zawierać soli, sera topionego, sosów, oprócz keczupu przygotowanego ze 120 g pomidorów na 100 g produktu, wędliny zawierającej więcej niż 10 g tłuszczu na 100 g produktu.
Przekąski, które oprócz surowych warzyw i owoców mogą pojawić się na półkach to produkty zbożowe lub przetworzone warzywa i owoce. Nie mogą one zawierać jednak dodatku cukru ani środków słodzących, muszą też mieć określoną zawartość soli (do 0,12 g na 100 g produktu) lub być zupełnie ich pozbawione.

Jak to będzie wyglądało w praktyce?

– Wymogi nałożone przez ministerstwo są bardzo restrykcyjne, nie spełnia ich nawet większość żywności ekologicznej. Na polskim rynku jest zaledwie kilkanaście produktów, które nadają się do sklepików, np. batoniki produkowane całkowicie z suszonych owoców czy owocowe rollsy – wyjaśnia Beata Straszewska ze Stewiarnia.pl, która zaopatruje sklepiki szkolne w zdrowe przekąski.
Na półki sklepikowe mogą też trafić produkty mleczne, takie jak jogurty, kefiry, maślanki, mleko smakowe, serki homogenizowane, ale muszą zawierać poniżej 10 g cukru i 10 g tłuszczu na 100 g produktu i nie mogą być słodzone sztucznymi słodzikami. Dzieci będę je popijać wodą, mlekiem, koktajlem lub sokiem owocowym i warzywnym. Oczywiście bez dodatku cukru i substancji słodzących. Sklepikarze mogą też przygotować na miejscu herbatę, kawę zbożową i napary owocowe, słodzone jedynie miodem pszczelim.
- Od kilku lat obserwuję branżę zdrowych słodyczy, pojawiają się w niej coraz to lepsze produkty – pod względem jakości składników i smaku. Jednak nawet jeśli pojawią się one w sklepikach, trzeba pamiętać o podstawie, bez której cały eksperyment się nie uda – o edukacji żywieniowej. Zarówno na lekcjach, jak i w domu powinno się tłumaczyć dzieciom, po co to całe zamieszanie – tłumaczy Beata Straszewska. – Przyczyną otyłości nie jest tylko nadmiar cukru w diecie ale również… niewiedza a w skrajnych przypadkach niedbalstwo dietetyczne rodziców. Szkoła nie zmieni nawyków żywieniowych dzieci, jeśli naukę zdrowego odżywiania będą sabotować rodzice – dodaje Straszewska.
Nowe przepisy będą obowiązywać we wszystkich typach szkół od szkół podstawowych do ponadgimnazjalnych ( z wyjątkiem szkół dla dorosłych), a także w przedszkolach i w tzw. innych formach wychowania przedszkolnego np. punktach przedszkolnych i klubach przedszkolaka. Żywności niedopuszczonej do sprzedaży w placówkach oświatowych nie będzie też można reklamować w tych placówkach i w ich pobliżu.

Co grozi za pączki w sklepiku szkolnym?

W przypadku złamania przepisów przewidziano sankcje. Jeżeli kontrola w szkole lub przedszkolu przeprowadzona przez inspekcję sanitarną wykaże, że zostało złamane prawo, na ajenta prowadzącego sklepik lub stołówkę będzie mogła być nałożona kara pieniężna w wysokości od 1 do 5 tys. złotych. Dyrektor placówki będzie mógł rozwiązać z takim ajentem umowę w trybie natychmiastowym, bez zachowania terminu wypowiedzenia.

Zobacz także

A jak jest w szkołach waszych dzieci?

Sprawdźcie zatem drodzy rodzice, co stoi na półkach w sklepikach szkolnych w szkołach waszych dzieci. Czy zastosowały się do nowych kryteriów? Podoba wam się ten pomysł, czy nie przeszkadza wam fakt, że dziecko mogło kupić tam chipsy i batony?
Piszcie w komentarzach....

Reklama

Polecamy: Kto śmieciowemu jedzeniu w sklepikach szkolnych mówi: stanowcze nie! Dostaje kasę!

Reklama
Reklama
Reklama