Szczepienie dzieci - 6 obiegowych opinii, których nie warto słuchać
Czy warto szczepić dzieci? Poznaj prawdę.
1 z 7
Wątpliwości dotyczące szczepienia dzieci mają nie tylko polscy rodzice. Ruchy antyszczepionkowe prężnie działają też w wielu krajach Europy Zachodniej, np. we Francji czy w Wielkiej Brytanii sporo rodziców zrezygnowało z podawania dzieciom niektórych preparatów. Na efekty takich działań nie trzeba było długo czekać - we Francji wybuchła epidemia odry (zachorowało na nią już ponad 5 tysięcy osób).
Internet pełen jest niesprawdzonych informacji i mitów o szczepieniach, nic więc dziwnego, że zdezorientowani rodzice nie wiedzą, komu wierzyć. Szczepionkowe mity obala pediatra i ekspert ds. szczepień, dr n. med. Paweł Grzesiowski.
2 z 7
MIT 1.: Osoba zaszczepiona na pewno nie zachoruje
Czasami może się zdarzyć, że zaszczepione dziecko mimo wszystko zachoruje na chorobę, na którą było szczepione, jednak zwykle przebieg tej choroby jest wtedy łagodniejszy. Nie oznacza to jednak, że szczepionki są nieskuteczne - po prostu układ odpornościowy w pewnych rzadkich przypadkach mógł nie zareagować na preparat. Należy pamiętać, że wprowadzenie szczepień zmniejszyło ryzyko zachorowania aż o 95–99 proc. i szczepienie jest dziś najbardziej skuteczną i efektywną procedurą medyczną.
Dlaczego więc nie chroni stuprocentowo przed zachorowaniem? Bo np. w preparacie przeciw pneumokokom jest 10–13 najgroźniejszych podtypów bakterii, a chorobę może wywołać inny, niezawarty w szczepionce podtyp (chociaż to incydentalne przypadki).
3 z 7
MIT 2.: Wiele chorób lepiej przechorować, daje to lepszą odporność
Przechorowanie wielu chorób nie uodparnia. Można np. wiele razy mieć pneumokokowe zapalenie płuc czy meningokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Tylko szczepienie zapewnia długotrwałą odporność. Rzeczywiście istnieje wiele chorób wirusowych, których przebycie uodparnia, to nigdy nie mamy gwarancji, że choroba będzie mieć łagodny przebieg i po odrze, grypie, ospie wietrznej nie dojdzie do groźnych dla dziecka powikłań.
4 z 7
MIT 3.: Wcześniaki powinno się szczepić później
Wcześniaki to szczególna grupa pacjentów. Ich układ odpornościowy nie jest jeszcze w pełni dojrzały i potrzebują one specjalnej ochrony i dbałości o zdrowie. Dzieci urodzone przedwcześnie powinno się szczepić zgodnie z ich wiekiem kalendarzowym. Wcześniaki szczególnie potrzebują ochrony, dlatego że większość przeciwciał odpornościowych dziecko dostaje przez łożysko w ostatnich tygodniach ciąży. Dlatego maluchy urodzone wcześniej mają ich mniej, niż noworodki, które przyszły na świat w terminie. Lepiej zaszczepić je jak najwcześniej, jeśli tylko stan zdrowia malca na to pozwala i zachowując oczywiście chronologię szczepień.
5 z 7
MIT 4.: Szczepienia są ryzykowne
Szczepienia są bezpieczne, ale nie pozbawione ryzyka. Może się po nich pojawić tzw. niepożądany odczyn, najczęściej miejscowy (zaczerwienienie, obrzęk w miejscu ukłucia), czasem gorączka. Jeśli objawy wystąpią, należy powiadomić lekarza. Należy pamiętać, że ryzyko, jakie wiąże się z chorobą i powikłaniami po niej jest większe, niż ryzyko, jakie niesie ze sobą szczepionka.
Uwaga! Szczepienie zawsze powinno być poprzedzone badaniem lekarskim – pozwoli ono stwierdzić, czy malec może dostać preparat.
6 z 7
MIT 5.: Alergika lepiej nie szczepić
Alergia czy astma nie są przeciwwskazaniami, chyba, że maluch jest uczulony na składnik preparatu, np. na białko jajka kurzego (znajduje się ono w żywych szczepionkach, np. przeciw grypie, odrze, śwince, kleszczowemu zapaleniu mózgu). Należy o tym powiadomić lekarza i to on decyduje, czy, jak i jaką szczepionką można zaszczepić malucha. Zwykle wiele zależy od tego, jak silna jest reakcja uczuleniowa, jeśli to drobna wysypka, przeważnie dziecko można zaszczepić, jeśli silna reakcja wstrząsowa, należy znaleźć inne rozwiązanie. Decyzję podejmie lekarz.
Badania nie wykazały dużych różnic w występowaniu niepożądanych odczynów poszczepiennych u dzieci zdrowych i z chorobami alergicznymi. Uczulone maluchy powinny być szczepione zgodnie z obowiązującym kalendarzem szczepień.
7 z 7
MIT 6.: Trzeba unikać preparatów zawierających tiomersal
Tiomersal (etylen rtęci) jest stosowany jako środek konserwujący w różnych lekach, kosmetykach i niektórych szczepionkach. Jeszcze 40 lat temu był używany w większości szczepionek, obecnie tylko w niektórych. Z obowiązkowego kalendarza zawierają go tylko preparat DTP (błonica, tężec, krztusiec) oraz jeden przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (WZW B). Jednak dawka tiomersalu w szczepionkach jest niewielka. Po to, by można było mówić o niekorzystnym wpływie na mózg, dziecko musiałoby dostać naraz kilkadziesiąt dawek preparatu! Związek ten jest bardzo szybko usuwany z organizmu, dlatego nie ma ryzyka, że będzie się kumulować.
W Internecie można znaleźć wiele głosów o rzekomym wpływie tego związku na rozwój u dziecka autyzmu. W krajach, które od dawna nie używają szczepionek zawierających ten konserwant, przypadków autyzmu u dzieci wcale nie jest mniej. Niedawno we Włoszech zakończono badania na ponad trzech tysiącach dziesięciolatków, które we wczesnym dzieciństwie otrzymały szczepionki z tiomersalem. Oceniano wyniki testów pamięci i zdolności uczenia się, koncentracji uwagi oraz autyzmu. Nie stwierdzono żadnego związku pomiędzy dawką tiomersalu a występowaniem autyzmu, tików i innych zaburzeń rozwoju.
Brak związku między tiomersalem a autyzmem wykazano również po zbadaniu ponad pół miliona dzieci w Danii. Uważam, że jeśli jest wybór, to można polecać rodzicom kupienie preparatu bez tiomersalu. Jeśli jednak nie jest to możliwe, to nic się nie stanie, gdy dziecko dostanie szczepionkę z tiomersalem. Ważne, by je zaszczepić.