Reklama

Tobie pozostaje tylko jedno: przekonać malca, że rybki mogą być smaczne. Jak to zrobić? Jeśli dziecko nie jest alergikiem, zacznij podawać ryby już od szóstego, siódmego miesiąca (tak obecnie zalecają dietetycy). Malec w tym wieku poznaje nowe smaki, na pewno szybko przyzwyczai się też do tego.

Reklama

Ale co zrobić, gdy szkrab zupę z mięsem je, aż mu się uszy trzęsą, a na widok rybnej zaciska usta? Bądź cierpliwa: Amerykanie sprawdzili, że dziecko nowy smak często akceptuje dopiero po dwunastokrotnym podaniu potrawy. Pod koniec pierwszego roku życia oprócz zupy rybnej podaj smykowi pulpety lub pasztet. A w drugim roku może już rozsmakować się w większym bogactwie rybnych dań.

Które najlepsze
Na pewno słyszałaś, że ryby mogą być zatrute szkodliwymi związkami. To prawda, ale można dziecko przed nimi uchronić.
Wybieraj małe rybki. Takie jak szprotki, sardynki. Żyją krótko, nie zdążą więc „nałykać” się żadnych zanieczyszczeń.
Postaw na morskie. To właśnie w nich jest jod (niezbędny tarczycy) i najwięcej kwasów omega-3, potrzebnych mózgowi, sercu, oczom. Najwięcej tych kwasów jest w tłustych rybach (łosoś, halibut, śledź, makrela). Rybki z Bałtyku nie są najlepsze, bo jest to morze prawie zamknięte, a więc zanieczyszczone. Lepsze są raczej atlantyckie i to nie hodowlane, tylko żyjące naturalnie. Oczywiście w sklepie tego nie odróżnisz. Jeśli nie wiesz, skąd ryba pochodzi, postaw na różnorodność: raz podaj maluszkowi dorsza, innym razem tuńczyka, łososia, halibuta, śledzia.
Podawaj śródlądowe. Najbogatszy w omega-3 jest pstrąg, ale inne ryby z jezior i rzek także są bardzo dobre: lekkostrawne, delikatne. Możesz je śmiało podawać dziecku, bo najlepsza jest rozmaitość.

Gotuj i piecz
Najzdrowsza będzie ryba, którą sama ugotujesz lub upieczesz (np. w folii). Smażone podawaj rzadko i dopiero od trzeciego roku życia (gdy nasiąkną tłuszczem, są ciężkostrawne). Jeśli decydujesz się na smażenie, rób to na oliwie z oliwek lub oleju rzepakowym, dobrze rozgrzanym.

Prosto ze sklepu
A co, jeżeli malec nie przepada za gotowanymi rybami? Czy może czasem zjeść takie z puszki – w pomidorach lub oleju? A ukochane rybne paluszki?
Z puszki. Dwu-, trzylatek nie powinien ich jeść częściej niż raz w tygodniu. Najlepsze są szprotki i sardynki, bo zjada się je razem z kręgosłupem (w którym jest mnóstwo wapnia i fosforu – są potrzebne kościom).
Wędzone. Podawaj najwyżej raz na dwa tygodnie. Zawierają dużo soli, a podczas wędzenia mogły powstać szkodliwe związki.
W dodatku ryba, którą kupujesz w supermarkecie, raczej nie była wędzona w dymie, tylko faszerowano ją środkami chemicznymi.
Paluszki i hamburgery. Wybieraj takie, na opakowaniu których jest napisane, z jakich gatunków ryb zostały zrobione (np. z dorsza, łososia). Powinny to być kawałki filetów – po przepołowieniu dobrego paluszka widać rybę. Nie kupuj takich, gdzie jest ona zmielona razem z bułką. Malec wtedy naje się głównie panierki, a nie dobrych omega-3!

Kłujący problem
Największą wadą ryb jest to, że mają ości. Kupuj więc filety (je też dokładnie przejrzyj!) albo wybieraj takie ryby, które mają niewiele ości lub można je łatwo wyjąć (sola, dorsz, mintaj, halibut). Jeśli malec połknie ość, nic mu się nie stanie. Jednak gdy się zakrztusi, to:
- nie próbuj wyjmować ości (chyba że malec potrafi szeroko otworzyć buzię, a ość jest dobrze widoczna).
- posadź dziecko z głową lekko pochyloną w dół, oklepuj je po plecach.
- jeśli to nic nie pomaga i ość nadal tkwi w gardle lub przełyku – jedź na ostry dyżur laryngologiczny lub chirurgiczny.

Oto kilka naszych propozycji na rybne obiadki:
Zupka rybna z ryżem
Uśmiechnięte pulpeciki
Szaszłyki z bananami i brzoskwinią
Zapiekanka rybna z cukinią

mtj_dopisek.gif

Reklama

Konsultacja merytoryczna

dr inż. Anna Stolarczyk

Dietetyczka, członkini Polskiego Towarzystwa Nauk Żywieniowych
Reklama
Reklama
Reklama