O placówce czynnej całą dobę zrobiło się głośno za sprawą wpisu jednej z blogujacych mam. Wpis wywołał dyskusję. W większości przypadków internauci są oburzeni i załamani, że rodzice "tak" traktują swoje dzieci. Wiele osób jest zaniepokojonych i pyta: gdzie jest granica?

Reklama

Wyrodni rodzice?

To nie pierwsza i najpewniej nie ostatnia placówka, która oferuje opiekę nad dzieckiem po godzinie 18., nocami i w weekendy. Wiele osób jest zdania, że rodzice powinni zajmować się swoimi dziećmi, a nie zostawiać pociechy, jak w przechowalni. Najpewniej przed oczami wielu osób ukazało się zapłakane dziecko w żłobku i uśmiechnięci rodzice w kinie lub podczas wypadu za miasto. Co za patologia! Warto jednak pamiętać, że nie wszyscy rodzice pracują od 7 do 15. Wiele osób ma pracę w trybie zmianowym i kończy np. o 22. Nie jest łatwo skoordynować godziny pracy z godzinami, w jakich należy odprowadzić i odebrać dziecko. "Z usług" takich żłobków korzystają chętnie także rodzice, których praca wymaga wyjazdów służbowych, a nie zawsze mają z kim zostawić maluszka.

Przechowalnia dla dzieci?

Warto zaznaczyć, że nie jest tak, że dziecko można zostawić na cały miesiąc w placówce. Przedszkola i żłobki tego typu funkcjonują poza granicami Polski z powodzeniem od lat. Miejsca takie często mają swoje regulaminy, które pozwalają na korzystanie z udogodnień, ale w ograniczony sposób, np. ze żłobka nocą można korzystać tylko dwa razy w miesiącu lub kilka razy w roku.

Wiele osób uważa, że to dziwactwo i wymysł naszych czasów, tymczasem takie placówki funkcjonowały już w PRL-u. Dzięki tak zwanym żłobkom tygodniowym, sezonowym żłobkom wiejskim oraz żłobkom dwuzmianowym umożliwiano kobietom pracę na zmiany.

Zobacz także: ​Co to jest bon żłobkowy? Sprawdź, czy ci przysługuje?

Zobacz także

Jaki to ma wpływ na dziecko?

Mimo oburzenia, jakie wywołują takie żłobki, warto pamiętać, że choć jest to udogodnienie (dla niektórych jedyna możliwość), to najważniejsza jest zdrowy rozsądek! Rodzic, który musi dziecko zostawić w takiej placówce, powinien to zrobić tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy już nie ma innego wyjścia. Nadrzędna powinna być troska o psychikę dziecka. Maluchy nawet do 6-7 roku życie nie są w stanie zrozumieć, czym jest czas. Jeśli malec funkcjonuje w pewnym schemacie, np. mama zawsze odbiera malucha po podwieczorku i nagle nie przyjdzie, może bardzo negatywnie wpłynąć na dziecko. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, co może się dziać w małej główce. Nigdy nie zapomnę, gdy wyszłam chwilę później z pracy, a potem jak na złość awaria tramwajów. Spóźniłam się. Choć dotarłam nadal w godzinach pracy przedszkola, to było znacznie później niż zwykle. Moja córka, choć nie zna się na zegarku wiedziała, że coś jest nie tak. Nie płakała, ale przyznała, że bała się, że już nie przyjdę. Myślę, że takich emocji nie chce żaden rodzic ani dla swojego dziecka, ani dla siebie. Jednak jeśli malec jest przez pierwsze pół dnia z mamą lub tatą, a po prostu ma przesunięte godziny, w jakich jest w placówce i jest do tego przyzwyczajone, nie musi to być dla dziecka traumą.

Psychologowie zwracają uwagę przede wszystkim na nagłe sytuacje. Malec, który nie zrozumie co się dzieje, może poczuć się porzucony, a to może mieć wpływ na więź łączącą dziecko z rodzicami. Mogą się także pojawić problemy emocjonalne. Pamiętajmy także, że nocowanie poza domem bez bliskich, jest olbrzymim przeżyciem. Bez wątpienia każde dziecko zasługuje na to, by spędzić czas z rodzicem, odpocząć w domu i mieć pewność, że po żłobku czy przedszkolu przychodzi czas na powrót do własnego domu i łóżka. Zbyt częste pozostawianie dziecka poza opieką rodziców (bez względu czy to żłobek, przedszkole, niania, czy kochana babcia) odbiera dziecku możliwość osobistego kontaktu z najważniejszym opiekunem: rodzicem.

Co sądzicie o żłobkach i przedszkolach czynnych całą dobę? Skorzystali byście?

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama