Reklama

Jestem zła, rozgoryczona, zawiedziona i wściekła. Takie rzeczy w ogóle nie miały miejsca ani w żłobku, ani przedszkolu. Moje dziecko we wrześniu poszło do pierwszej klasy. Nie minął jeszcze miesiąc, a już ukradli mu dwie bluzy i obuwie zmienne! Specjalnie poszłam osobiście do szkoły, ale nauczycielki umywają ręce. To nie ich sprawa, nie płacą im za pilnowanie ubrań. A wychowawczyni bezczelnie mi powiedziała, że skoro Filip zostawia swoje rzeczy byle gdzie i nie uważa, co robi, to nie powinnam się dziwić, że ktoś sobie je zabrał. I to jest moja wina, że nie umiem dobrze wychować dziecka. No, myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok!

Reklama

„Kupuję markowe ubrania. To taniej wychodzi”

Jestem załamana, nie wiem, co będzie, jak tak dalej pójdzie. Przecież dzieci w tym wieku szybko wyrastają z ubrań czy butów. I nie oszukujmy się, to za każdym razem jest duży wydatek. Kilka par spodni, bluzy, koszulki, co roku nowe buty zmienne, nowe na jesień, a za chwile na zimę. To nie są małe pieniądze! Człowiek pracuje jak wół w pocie czoła, żeby ubrać dziecko w porządne ubrania czy buty, i nawet nie pochodzi w nich. Czy to normalne, że w szkole kradną? Strach ubrać dziecko w markowe ciuchy. I owszem kupuję markowe ubrania. Ale nie z próżności. To po prostu taniej wychodzi. Nie dość, że są lepszej jakości i nie niszczą się w praniu, nie tracą kolorów, to jeszcze mogę je później odsprzedać. Naprawdę, nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jestem wściekła, ale też mi strasznie żal Filipka, on przecież też to przeżywa. Tak, zdarza mu się, że zostawi bluzę na korytarzu, czy na szkolnym podwórku, ale jak po nią wraca na następnej przerwie, to już jej nie ma! A wy jakie macie doświadczenia? U was też kradną w szkole?

Kasia z Trzebnicy

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama