Reklama

Marcin to ciepły, pogodny i spokojny facet. Nie czaruje, mówi jasno, bez koloryzowania. Pewnie m.in. dlatego zjednał sobie tyle fanów. Zaproponowałam mu rozmowę trochę niekonwencjonalną – poprosiłam, by kończył wypowiadane przeze mnie zdania. Wyszedł z tego całkiem fajny kwestionariusz :)

Reklama

Bycie ojcem to...

...największe wyzwanie życia. Najtrudniejsze, ale też dające najwięcej satysfakcji.

Moją słabą stroną jako taty jest...

...hmm, nerwowość. Dzieci pokazały mi, że mam całkiem spore jej pokłady. Wcześniej kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, że mogę się tak denerwować. Ani praca w korporacji, ani relacje z innymi przypadkowymi ludźmi nigdy nie wzbudzały we mnie takich nerwowych reakcji jak w przypadku moich dzieci. Pewnie dlatego, że bardzo mi na nich zależy. Ktoś, na kim nam zależy, potrafi zdenerwować o wiele bardziej.

Moje ulubione zajęcie z dziećmi to...

...odkrywanie świata. Bardzo szerokie pojęcie, ale te wszystkie momenty, gdzie widzę, jak dziecko wieczorem wie więcej, niż wiedziało rano, dzięki temu, że coś razem zrobiliśmy, to właśnie daje mi najwięcej satysfakcji.

Chciałbym, żeby moje córki wyrosły na...

...samodzielnie myślące, kreatywne osoby, które nie boją się wyzwań, chcą i umieją przekraczać same siebie, nie stoją w miejscu, nie satysfakcjonuje ich marazm. Nie mam ambicji, by wykonywały jakieś niezwykłe zawody, były kimś ważnym, znanym. Mają realizować siebie. Tak jak ja. Jestem wdzięczny swojej mamie, że pozwoliła mi pójść na teologię, choć przecież to kierunek, z którego wyżyć się raczej nie da. Ale dzięki niemu wszechstronnie się rozwinąłem: filozoficznie, emocjonalnie, duchowo. I bardzo mi otworzył oczy na świat, dzięki czemu wiele różnych rzeczy mogę robić dobrze. Dlatego każda moja córka ma prawo wybrać swoją drogę. To ich decyzje i wszystkie będę wspierał. Chcę tylko, by miały poczucie szczęścia w tym miejscu, w którym będą.

Wszystkim ojcom mógłbym poradzić, by...

...bałem się tego pytania! Złota myśl dla wszystkich? Chyba ta, by wsłuchiwali się w swoje dzieci i obserwowali je, bo to źródło wychowawczego sukcesu. Nie narzucanie swojej woli, tylko pomoc w rozwijaniu talentów. A tu jest ważny czas spędzany z dzieckiem. Nie tylko taki intensywnie spędzany, ale też czas nudny, kiedy nic specjalnego nie robimy. Pewnego razu poszedłem z córką na spacer po lesie. W jego trakcie przeskoczyliśmy strumyk, za którym przyroda wygląda troszkę inaczej. Stwierdziliśmy wtedy, że strumyk jest granicą, która łączy dwa światy i to jest świetny pomysł na książkę. I zaczęliśmy tworzyć historię. Na razie jest to w fazie pomysłu, ale trzymam się tego, że kiedyś razem napiszemy fantastyczną książkę dla dzieci.

Kiedy mam czas dla siebie...

...teraz nie mam go zbyt wiele, bo moje dzieci są w takim wieku, że bardzo potrzebują obecności taty. A kiedy przychodzi ten moment, że już wszystkie śpią, ja też jestem na tyle padnięty, że zasypiam. Ale jeśli już udaje mi się znaleźć tę chwilę wolnego czasu, to idę sam do kina.

Robienie bloga sprawia, że...

...jestem lepszym rodzicem. Przyjąłem zasadę, że na blogu nie unikam trudnych tematów, także tych dotyczących moich słabości. Dlatego mam takie motto: „Blog słabego taty, które chce być super”. Pisząc o słabościach, chcę wyciągać mądre wnioski i dzielić się nimi ze światem. Dlatego bardziej się też staram, żeby nie musieć ciągle pisać o swoich trudnych momentach. Tak, pisanie bloga dopinguje mnie jako tatę. Zachęcam więc innych ojców do dzielenia się swoim ojcostwem w sieci, bo to motywuje do ojcowskiego zaangażowania.

Gdy dowiedziałem się, że wygrałem plebiscyt...

...gdy dowiedziałem się, że zostałem nominowany do plebiscytu, na początku chciałem zaprotestować, bo nie identyfikuję się z ideałem. Jestem słabym tatą, a chcę być super. Ale porozmawiałem z żoną, która mnie przekonała słowami: „Ale przecież idealny nie oznacza doskonały czy perfekcyjny”. Rzeczywiście, dla mnie idealny to taki, który ze swoich upadków potrafi wyciągnąć wnioski i zamienić je w dobro.
Kiedy popatrzyłem na innych nominowanych, pomyślałem, że w takim towarzystwie, np. Kuby Błaszczykowskiego czy Przemka Salety nie ma wstydu przegrać. Mam do nich wszystkich bardzo duży szacunek.

A kiedy wygrałem... To dla mnie potężny kop motywacyjny, by iść dalej tą drogą. I to z poczuciem, że ma to wpływ nie tylko na mnie samego, ale też na innych. To był plebiscyt, więc polegał również na mobilizacji własnego środowiska. Zrozumiałem, że jest ono bardzo zaangażowane, aktywne i ma do mnie zaufanie. Teraz mam jeszcze większe poczucie odpowiedzialności, by go nie zawieść.

Marcin otrzymał od nas nagrodę:

mat. pras.

golarka ufundowana przez markę Braun

Patronem plebiscytu była marka:

mat. pras.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama