Ile pieniędzy polskie matki przeznaczają „tylko na siebie”? Kolosalne różnice w kwotach!
Na jednej z internetowych grup dla mam rozgorzała dyskusja, ile pieniędzy kobiety wydają tylko na swoje potrzeby. Odpowiedzi były bardzo różne, niektóre mamy wymieniały zabiegi, ciuchy i inne tego typu rzeczy, na które przeznaczają część domowego budżetu. Inne z kolei w hierarchii potrzeb stawiały siebie… na ostatnim miejscu.
Często urodzenie dziecka sprawia, że młoda mama nie widzi już świata poza maluchem. Oczywiste jest, że chcemy „przychylić nieba” swojemu dziecku, czy jednak w imię rodziny, potrzeb dzieci (lub ich fanaberii) zawsze stawiamy siebie na samym końcu? A może wręcz przeciwnie? Potrafimy się o siebie zatroszczyć i pomyśleć nie tylko o swoich obowiązkach względem innych, ale również względem siebie!
„Szkoda mi kasy na siebie”
Wiele mam przyznaje, że jest im szkoda pieniędzy na swoje potrzeby, zachcianki, przyjemności. Wolą przeznaczyć je na cele związane z dziećmi, mężem, domem. Niektóre mamy pisały wprost, że wchodząc do sklepu, by kupić coś sobie, wychodzą z pełnymi torbami, ale... rzeczy dziecięcych. Podawane przez internautki sumy, które wydają tylko na siebie niekiedy były bardzo niskie: „do 50 zł”, „20 zł na 2 miesiące”. Inne pisały, że na swoje potrzeby nie wydawały ani złotówki lub wprost przyznawały, że zawsze jest coś ważniejszego od nich. Co dokładnie pisały kobiety na forum? Oto niektóre z komentarzy:
„Zawsze jest coś ważniejszego ode mnie. W tym miesiącu tylko puder, a z ciuchów ostatni raz, hm... w tamtym roku w sierpniu 2 stroje kąpielowe – jeden za stówę, a drugi za 6 dych”.
„Na najpotrzebniejsze rzeczy: szampon, płyn do kąpieli, pastę do zębów. U kosmetyczki i fryzjera dawno nie byłam. Za dużo kasy idzie na dom i zajęcia dodatkowe dziewczyn. Nie żałuję. Niech moje dziewczyny się rozwijają”.
„Mnie się tusz do rzęs kończy (prezent gwiazdkowy) i się waham, czy kupić po wypłacie. To już chyba przesada, w końcu pracuję na to. Dramat z tym wszystkim”.
„Tak mało i tak rzadko coś sobie kupuję, że jak ostatnio kupiłam sobie buty na wiosnę (30 zł) to syn w Biedrze pytał: „Mama, a tobie buty do czego potrzebne?” Ale na zabawki to potrafię wydać dużo. I na ubrania dla syna”.
„Wolę dziecku coś kupić, niż sobie. Ale to jest trochę błąd, bo potem człowiek czuje się mało wartościowy, jak dba o innych i nie myśli o sobie”.
„35 zł tygodniowo na zajęcia sportowe od 9 do 11 w każdą sobotę. To moje jedyne wyjście i czas dla siebie – te 2 godziny raz w tygodniu. Wiecie, jak nasze komentarze niedorzecznie brzmią?! A i czasem 4,80 zł na czekoladę gorzką Goplany”.
Zdrowa równowaga
Wśród wypowiedzi internautek pojawiło się także dużo równowagi, polegającej na dbaniu o potrzeby swojej rodziny, ale niezapominaniu też o sobie.
„Zależy. Są miesiące, gdy nie kupuję, bo nie potrzebuję. Nie licząc podstawowych wydatków typu: tampony, waciki, antyperspirant. Są też i takie, że pół pensji zostawiam w galerii handlowej”.
„Ja nie liczę... Mam ochotę na coś lub potrzebuję, to kupuję i wcale sobie nie wyrzucam... Wciąż nie są to zawrotne kwoty, tak 0-200 zł, czasem 3 miesiące nie kupię nic, a potem wydam 3 stówy. Po prostu jestem mało wymagająca”.
„Różnie, czasem 100 zł, a czasem 1000 zł wyjdzie w miesiącu. Nie mam regularnych wydatków na siebie, ale np. co miesiąc odkładam sobie 200 zł, które mogę wydać tylko na siebie. Niestety często kończy się tym, że kupuję coś dzieciom, dla siebie zazwyczaj poluję na wyprzedażach”.
„Pracuję, to wydaję”
Wiele mam przyznawało wprost, że nie żałują pieniędzy na swoje zachcianki. Kobiety fakt „wydawania pieniędzy lekką ręką” na fryzjera, paznokcie, masaże argumentowały tym, że są to pieniądze, na które ciężko zapracowały. Maksymalną kwotą wymienioną przez internautki było 5 tys. zł w ciągu miesiąca. Oto niektóre wypowiedzi:
„Ja bardzo dużo wydaję na siebie miesięcznie, nawet nie chcę tego liczyć, bo zrobię się smutna. Fryzjer, paznokcie, rzęsy, kosmetyki i dużo ubrań”.
„Hybryda 90 zł, reszta na ubrania. Bywa, że i 1000 zł lekką ręką”.
„Ok. 800 zł (z czego 400 zł to masaże ciała plus twarzy), a reszta to jakiś wypad do restauracji, kosmetyki, czasem buty, sukienka, książki rozwojowe, prasa”.
„Licząc koniec kwietnia i maj, to około 3000 zł, ale w tym mam 10 opakowań kolagenu, kosmetyki, ciuchy, kursy facetape, jakieś urządzenie do twarzy, buty, jakieś suplementy, witaminy”.
„Od 500 zł do 3000 zł, zależy. Ale moje zarobki są w granicach 6000 zł, wiec połowa na opłaty i jedzenie, druga połowa na przyjemności”.
„A bardzo dużo wydaję na siebie – pracuję, to wydaję. Kosmetyczka, paznokcie (dłonie i stopy), henna, laminacji brwi, fryzjer, kosmetyków milion (że musiałam dokupić szafkę łazienkową), a o ciuchach to nie wspomnę. Ale co ja zrobię, że ja kocham zakupy. Lekko 1000 zł miesięcznie na siebie wydaję... Zdarza się więcej. Dopóki mogę sobie na to pozwolić, to nie ograniczam się”.
Bądź dla siebie ważna
Kwota, jaką kobieta przeznacza tylko na swoje potrzeby, uzależniona jest od bardzo wielu czynników. Przede wszystkim zależy od sytuacji finansowej rodziny, jednak wiele mam odczuwa też większą radość z kupienia czegoś dziecku niż sobie. Żadna postawa nie jest lepsza lub gorsza. Takie zachowanie po prostu nie podlega ocenie. Warto jednak, by każda z nas zatrzymała się na chwilę i pomyślała czasami tylko o sobie. Pamiętaj, że szczęśliwe dziecko to przede wszystkim szczęśliwa mama!
Podsumowaniem niech będzie cytat, którym powinna kierować się każda z nas: „W pierwszej kolejności dbaj o siebie, inaczej nie będziesz miała czego dać innym. Dbanie o siebie to nie egoizm, to konieczność. Nie możesz nalać z pustego dzbana”.
Zobacz także: