Zdaniem specjalisty większość zakażeń koronawirusem wśród dzieci spowodowana jest jego ogniskami w szkołach i przedszkolach, do których chodzą maluchy. Dr Lidia Stopyra, ordynatorka Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, twierdzi, że bałagan w systemie związany z wystawianiem skierowań na test w kierunku koronawirusa może być zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia najmłodszych.

Reklama

Przyrost dalej będzie lawinowy

Stale rośnie liczba osób zakażonych koronawirusem z ognisk szkolnych i przedszkolnych. Dr Lidia Stopyra jest zdania, że przyrost będzie ogromny, ponieważ ciągle jest wiele miejsc, gdzie nie nosi się maseczki. Są to między innymi szkoły oraz przedszkola.

„Już dawno mieliśmy taką sytuację w Małopolsce, znacznie wcześniej niż innych województwach, że było dużo przypadków rozproszonych, czyli takich, które nie są z konkretnych źródeł, są nie wiadomo skąd, są gdzieś z przestrzeni publicznej. Teraz wiemy, że ogniska są tam, gdzie nie nosi się maseczek. Gdy badamy ognisko od razu widać, gdzie reżimu się nie przestrzega, bo tam zakażenia błyskawicznie się rozprzestrzeniają” – powiedziała PAP dr Lidia Stopyra.

Wśród dzieci nie było ofiar śmiertlenych

W Polsce nie było ofiar śmiertelnych wśród dzieci. W przeciwieństwie do dorosłych - one w przebiegu COVID-19 rzadko wymagają użycia respiratora.
„Na szczęście w Polsce nie było jeszcze przypadków dzieci, które zmarły z powodu COVID-19. We Francji, Wielkiej Brytanii czy USA – niestety odnotowano takie, ale były one najczęściej związane z chorobą Kawasakiego” - twierdzi dr Lidia Stopyra.

„Bałagan" w systemie

Lekarze rodzinni mogą zlecać wykonanie testu w kierunku koronawirusa, jednak wedle rozporządzenia, by lekarz przez teleporadę mógł skierować pacjenta na taki test – muszą wystąpić wszystkie cztery objawy koronawirusa: duszności, kaszel, gorączka, zaburzenia węchu lub smaku. Jeśli jednak pojawiają się jedynie trzy symptomy - system komputerowy uniemożliwia lekarzowi wystawienie skierowania.

Zobacz także

„Dziecko z wysoką gorączką, kaszlem, a szczególnie z dusznością powinno być na pewno natychmiast zbadane przez lekarza, a w znacznej większości przypadków hospitalizowane. W takim przypadku pójście z dzieckiem po teleporadzie, pod Tauron Arenę (miejsce pobierania wymazów w Krakowie -PAP) i czekanie z nim godzinami w kolejce, a potem na wynik, to zagrożenie zdrowia, a nawet życia” – oceniła dr Stopyra.

Objawy koronawirusa u dzieci

Objawy koronawirusa u dzieci mogą być nieco inne niż u osób dorosłych. U dzieci, poza typowymi oznakami COVID-19 mogą występować również objawy neurologiczne, takie jak:

  • przejściowe niedowłady,
  • zaburzenia mowy (rzadko zdarza się to w przypadku innych chorób dziecięcych),
  • odwodnienie,
  • dzieci tracą smak i węch,
  • dzieci przestają jeść i pić.

Źródło: 24kurier.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama