Lekarz do rodzącej: „Umiałaś zrobić dziecko? To teraz masz!”. Dziewczynka nie widzi i nie płacze
Tragedia w szpitalu w Parczewie: mimo prawidłowego przebiegu ciąży noworodek otrzymał 0 punktów w skali Apgar, bo wg relacji matki lekarze popełnili karygodne błędy podczas porodu.
Córeczka pani Natalii nie płakała po urodzeniu, młoda mama wspomina za to kpiący śmiech lekarza i krzyki położnych. Co wydarzyło się na porodówce w Parczewie? Swoją historię młoda mama opowiedziała w reportażu programu Uwaga TVN.
Noworodek dostał 0 punktów w skali Apgar
Akcja porodowa zaskoczyła panią Natalię i chociaż miała rodzić w Lublinie, to z powodu pandemii koronawirusa skierowano ją do szpitala w Parczewie. Tam zaczął się dramat. Od początku sytuacja nie była prosta: rozstanie z partnerem, poród w samotności i emocje związane z pojawieniem się na świecie pierwszego dziecka. Ale przyszli rodzice ufali personelowi szpitala. „Kiedy lekarz przyszedł, zobaczył datę mojego urodzenia, bez wahania powiedział, że rodzimy. Skoro jestem młoda, to sobie poradzę. Kiedy zrobiono mi pomiar miednicy, pielęgniarka spytała go, czy może lepiej wykonać cesarskie cięcie. Lekarz powtórzył, że jestem młoda to sobie poradzę. Zalecił oksytocynę i poszedł sobie” − wspomina pani Natalia.
Potem było już tylko gorzej. Pani Natalii podano oksytocynę, bo poród nie postępował, ale zabrakło nieustannej kontroli tętna płodu za pomocą KTG. Młoda mama opowiedziała, jak w tym czasie lekarz śmiał się z niej, kpił z jej młodego wieku i mówił, że skoro „umiała zrobić dziecko, to teraz ma.” Położna z kolei krzyczała do kobiety, żeby rodziła szybciej, bo zabije dziecko. „Kiedy akurat byłam podpięta pod KTG, dziecku zaczęło spadać tętno. Nie wiadomo, ile razy to miało miejsce, bo nie byłam cały czas monitorowana. Wpadłam w panikę, zaczęłam krzyczeć. Oni to widzieli i zignorowali. Chwilę potem próbowali ją wypchnąć, to się okazało, że Eliza już nie oddycha. Nagle położna stwierdziła: będzie cięcie.”
Ostatecznie nowo narodzona dziewczynka dostała 0 punktów w skali Apgar, nie oddychała. Komentarz personelu do zrozpaczonej matki: „zamknij pysk i się nie drzyj.”
Rodzice drżą o życie córki
Eliza, córka pani Natalii, przez 3 tygodnie walczyła o życie w specjalistycznej klinice. Teraz ma ostrą padaczkę, nie widzi i nie rusza się. Rodzice do tej pory nie otrzymali odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się podczas porodu. Wiadomo, że doszło do niedotlenienia dziecka, ale lekarz powinien przecież w porę to wychwycić, cały czas monitorując tętno poprzez KTG. Pani Natalia i jej partner zgłosili sprawę do prokuratury, szukają też pomocy u Rzecznika Praw Pacjenta. Tata Elizy opowiada ze łzami: „Każdego ranka, wieczora, także podczas przerw w codziennych czynnościach, pytam Natalię, czy córka oddycha. Największą obawą dla mnie jest to, że Eliza być może zaraz nie będzie mogła już żyć. Że będzie bezwładna.”
Zobacz też:
- Twoje prawa na porodówce
- Jak dziecko układa się przed porodem (i kiedy na pewno nie urodzisz naturalnie?)
- Szokująca metoda na szybki poród: ciężarne narażają życie dzieci!