Reklama

Nigdy nie lubiłam WF-u w szkole, ale na szczęście dość łatwo było uniknąć ćwiczeń. Rodzice załatwili mi lewe zwolnienie i miałam to z głowy na cały semestr. To było normalne, wiele dzieci nie ćwiczyło, bo i większość miała jakieś przykre sytuacje czy nawet traumy związane z WF-em. Dziewczyny często zgłaszały niedyspozycje, a jak ktoś się postarał, to lekarz wypisywał mu zaświadczenie o chorobie i tyle.

Reklama

Nie oszukujmy się – WF to kiedyś był koszmar dla dzieci mniej wysportowanych albo mniej sprawnych. Teraz niestety jest podobnie. Nauczyciele nie grzeszą kwalifikacjami. Upokorzenia i wyśmiewanie są na porządku dziennym. Dzieciaki wrzeszczą, przepychają się, do drużyn zawsze wybierani są tylko ci najsprawniejsi, a pozostali są traktowani jak jakieś wyrzutki i muszą się wstydzić. To ma rozbudzić w moim dziecku miłość do sportu?

Jestem załamana, co to za pomysły z przymusowym ćwiczeniem na WF-ie? I jeszcze WF liczy się do średniej, a przecież nie każde dziecko ma predyspozycje do bycia sportowcem.

Nie chcę, żeby mój syn się tak męczył, ale jak załatwić mu zwolnienie od specjalisty? Na NFZ to nierealne, a wizyta prywatna kosztuje. Rodzice jak zawsze muszą kombinować...

Karolina

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama