Plotka o tym, że szczepienia są niebezpieczne dla dzieci, gdyż wskutek powikłań prowadzą do autyzmu, krąży od wielu lat. Na temat prawdziwości tych informacji wypowiedziało się wielu znakomitych lekarzy, którzy zapewniają, żeby nie wierzyć w te rewelacje. Ziarno niepewności zostało jednak zasiane i wykiełkowało do tego stopnia, by utworzyły się ruchy antyszczepionkowe, namawiające rodziców do zaprzestania szczepienia dzieci.

Reklama

Niezależne laboratorium

By udowodnić wszystkim, że szczepionki jednak mają związek z autyzmem, antyszczepionkowa organizacja SafeMinds zleciła niezależnej firmie przeprowadzenie badań. Wybrane laboratorium było wolne od nacisków lekarzy i koncernów farmaceutycznych, dzięki czemu mogło szczerze wypowiedzieć się.

Badanie trwało 6 lat, prowadzone na grupie 79 makaków, podzielonych na 6 grup. Grupa kontrolna dostawała zastrzyki z soli fizjologicznej, a reszta szczepionki na odrę, świnkę, różyczkę, zawierające triomesal, organiczny związek rtęci.

Nie potwierdzamy!

Autorzy publikacji w piśmie naukowym „Proceedings of the National Academy of Sciences”, wydali oświadczenie:” Nie zaobserwowano ani zmian zachowania u szczepionych zwierząt, ani neuropatologicznych zmian w móżdżku, hipokampie oraz ciele migdałowatym. To badanie nie potwierdza hipotezy mówiącej, że zawierające tiomersal szczepionki i/lub szczepionki MMR [przeciw odrze, śwince i różyczce] odgrywają rolę w powstawaniu autyzmu."

Dla ruchu antyszczepionkowego, który zlecił wykonanie badań, jest to ogromny cios. Organizacja SafeMinds próbuje podważyć wynik badań, lecz nie jest to łatwe, w końcu sami wybrali niezależną organizację. Szukają jednak błędu w przeprowadzonych badaniach, by dowieść swojej oceny sytuacji.

Zobacz także

A Ty, szczepiłaś swoje dzieci, czy miałaś wątpliwości?

Czytaj także: Szczepić czy nie - ruch antyszczepionkowy kontra rzeczywistość!

Reklama

źródło: wiadomości. gazeta.pl

Reklama
Reklama
Reklama