Poczucie winy to chleb powszedni każdej matki, tej pracującej chyba szczególnie. Mamy często boją się, że ich powrót do pracy skrzywdzi dziecko – odbije się na ich wzajemnej relacji, sprawi, że dziecko będzie tęsknić, a jego emocjonalne potrzeby nie zostaną zaspokojone. Pracujące mamy wyrzucają sobie, że mają za mało czasu dla dzieci. Zawsze jest jakiś dobry powód, by nakarmić poczucie winy: a to pozornie niewinne pytanie padające z ust niepracującej mamy: "nie boisz się zostawiać dziecka z obcą osobą?", a to przedszkolne przedstawienie, na które nie uda nam się wyjść z zebrania. Czy słusznie tak się zadręczamy?

Reklama

Praca matki nie krzywdzi dziecka

W świecie nauki nie brakuje dowodów na to, że dziecko, które chodzi do żłobka czy przedszkola nie rozwija się gorzej od swoich rówieśników pozostających w domu z mamą i że praca zawodowa matki nie odbija się negatywnie na emocjonalnej więzi łączącej ją z dzieckiem. Okazuje się także, że dzieci pracujących matek nie tylko same będą dobrze sobie radzić w życiu zawodowym, ale całkiem możliwe, że nawet poradzą sobie... lepiej od dzieci, których mamy nie pracują! Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Harvardu, którzy zebrali dane od 50 tys. osób z 24 krajów, a ich wnioski były współmierne dla ludzi z różnych kultur i miejsc zamieszkania.

Córki pracujących matek odnoszą sukcesy

Szczególne powody do radości mają mamy dziewczynek: córki pracujących kobiet odnoszą większe sukcesy w życiu zawodowym niż ich rówieśnicy. Poza tym więcej zarabiają i częściej pełnią funkcje kierownicze – wynika z danych naukowców z harwardzkiej Szkoły Biznesu. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych córki pracujących matek zarabiają średnio o 23 proc. więcej od swoich koleżanek, których mamy nie pracowały. Wnioski naukowców są podobne dla wszystkich krajów: na całym świecie dorosłe kobiety, które dorastały w rodzinie, w której mama pracowała zawodowo, mają nie tylko większe szanse na znalezienie zatrudnienia, ale też częściej piastują wysokie stanowiska.

Tradycyjne role nie dla dzieci pracujących kobiet

O ile córki pracujących matek zyskują finansowo, o tyle ich synowie czerpią korzyści w czysto ludzkim wymiarze – w dorosłym życiu okazują się bardziej zaangażowanymi ojcami i partnerami, którzy nie wzbraniają się przed obowiązkami domowymi. Dorośli synowie pracujących matek zajmują się dziećmi przeciętnie 7,5 godziny tygodniowo więcej niż mężczyźni, których mamy nie pracowały. Częściej też sami mają pracujące żony. To po raz kolejny dowodzi, że wzorce, które wynosimy z domu są nie do przecenienia i że to my, rodzice, na długie lata - o ile nie na całe życie - modelujemy zachowania naszych dzieci.

Prof. Kathleen McGinn, współautorka badania, zauważa, że dzieci pracujących mam rzadziej przywiązują się do tradycyjnego podziału ról na ojców-żywicieli rodzin i matki-opiekunki ogniska domowego i ma to odniesienie do badanych z różnych krajów i kultur.

Zobacz także

Pora docenić pracujące matki!

Warto podkreślić – co robi prof. McGinn w wypowiedzi dla CNN Money – że z badania nie wynika, że dzieci pracujących mam są szczęśliwsze, czy że są lepszymi ludźmi. Nie stwierdza też, że pracujące mamy są lepszymi matkami: "Wniosek jest tylko taki, że córki pracujących mam mają większe szanse na znalezienie zatrudnienia i piastowanie kierowniczych stanowisk, a ich synowie spędzają więcej czasu w domu". Instynkt macierzyński sprawia, że mamom jest trudno zdecydować się na powrót do pracy, ale badania takie jak to, pokazują, że niepotrzebnie się martwią: ich dzieci mogą na tym zyskać.

Komentująca wyniki badania socjolożka Sarah Damaske z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii (USA) zauważa jednak, że praca kobiet nadal jest często niedoceniana w rodzinach. W rozmowach z dziećmi często słyszy określenie: "mama tylko pomaga" w domowym budżecie - nawet jeśli pracuje przez 8 godzin dziennie. W tym wypadku nie można mówić o zmianie tradycyjnego postrzegania roli mężczyzny i kobiety w zapewnieniu rodzinie finansowego bezpieczeństwa. "To ważne, żeby dzieci wiedziały, że praca matki ma duże znaczenie dla rodziny" - podkreśla socjolożka. Nie sposób się z tym nie zgodzić, drogie mamy. I leży to nie tylko w naszym interesie, ale też w interesie naszych dzieci i ich przyszłych żon i mężów. Doceńmy się więc same i pozwólmy bliskim nas doceniać.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama