Przyzwyczailiśmy się już do tego, że światem rządzi kult ciała. Szczupłego, odpowiednio wyrzeźbionego, zdrowego ciała. Koniecznie młodego, dodajmy. Z dziećmi jest tylko nieco inaczej. Te pulchne jeszcze niedawno określano jako zdrowe, ale dziś już chyba nikt nie da się na to nabrać: otyłość wśród dzieci to realny problem XXI w. Także w Polsce, gdzie wg danych Instytutu Żywności i Żywienia już co piąte dziecko w wieku szkolnym ma nadwagę. Czy wyglądają zdrowo? Polemizowałabym, szczególnie wiedząc o tym, jakie konsekwencje dla ich zdrowia w przyszłości może mieć otyłość teraz, w dzieciństwie.

Reklama

Takie niemowlęta z kolei... o, tu przydałyby się pulchne policzki, prawda? W ich przypadku nadal chcielibyśmy radośnie chwytać te poliki palcami i mówić, jaki rozkoszny cherubinek z tego bobasa. Gorzej, jeśli niemowlę cherubinka wcale nie przypomina, a wyglądem bliżej mu do posagów Buddy. Czyli pulchna buźka tak, ale nie daj Boże, gdyby miało być grube. Wtedy na miejscu jest zwracanie uwagi matce i załamywanie rączek nad kołyską.

Ojejku, jakie grube niemowlę!

Czy szczucie idealną sylwetką naprawdę może dotyczyć niemowląt? Chyba tak, skoro ktoś wpadł na pomysł siłowni dla niemowląt. Przeczytałam niedawno na portalu Refinery29 artykuł o grubym niemowlęciu, napisany przez jego matkę, pisarkę Caroline Stanley. Kobieta prosi w nim panie, żeby przestały zawstydzać jej ośmiomiesięczną córkę z powodu jej tuszy. Apel zaadresowany jest do pań, ponieważ - jak donosi Stanley - do tej pory wagę jej córeczki skomentowało już prawie 50 kobiet i ani jeden mężczyzna.

Stanley napisała, że za każdym razem, kiedy wyjdzie z domu, ktoś uważa za stosowne powiedzieć coś na temat wagi jej córki. Niektórzy uważają, że nazywanie jej grubą to komplement, inni sądzą, że powinni pocieszyć matkę: "Nie martw się, jak zacznie biegać to schudnie". Stanley nie jest zachwycona. Sama przez większość życia miała problemy z wagą i akceptacją swojego ciała i boi się, że dzięki tym "życzliwym" obcym ludziom teraz to samo czeka jej córkę.

Jestem szczupła, a moje dziecko jest grube

Należę do tych szczęśliwców, którzy bez żadnego wysiłku zachowują szczupłą sylwetkę. To pewnie kwestia genów. A jednak czytając tekst Caroline Stanley wiedziałam dokładnie, co czuje, bo sama byłam mamą bardzo grubego niemowlęcia. I pisząc "bardzo grubego" mam na myśli właśnie to: bardzo grube niemowlę.

Zobacz także

Moja córka w dniu porodu ważyła niecałe 3,5 kg. Szybko zaczęła przybierać na wadze i przez większość pierwszego roku swojego życia plasowała się w magiczny sposób powyżej 97 centyla. Co to oznacza? Na przykład to, że jej rączki i nóżki składały się z samych fałdek, pulchnych oponek, które wymagały skupienia podczas dokładnego oczyszczania patyczkami higienicznymi i skrupulatnego osuszania flanelowymi pieluchami, żeby nie dopuścić do odparzeń.

Nie przekarmiałam córki, co wiele spojrzeń życzliwych przechodniów starało mi się dać do zrozumienia. Karmiłam piersią, a córka nie należała do tych niemowląt-koneserów, wiszących na matce-karmicielce przez całą dobę – nic z tych rzeczy! Domagała się mleka co 3-4 godziny, ssała przez około 10 minut i już była najedzona. I tyła. I stawała się coraz większa.

Pani da dziecku wodę zamiast mleka!

Jeden z lekarzy zasugerował, żebym zastąpiła jeden z mlecznych posiłków wodą: żeby się dziecię odchudziło. Na szczęście nasza pani pediatra była mądra, oczytana i bardzo kompetentna. Córkę zobaczyła pierwszy raz, kiedy mała miała 3 miesiące. "Duże dziecko" – oznajmiła bez większych emocji: "Będzie później osiągać różne etapy rozwoju". Zaniepokoiłam się. Pani dr pospieszyła z wyjaśnieniem: później przekręci się na brzuszek, później usiądzie, później zacznie chodzić. "Większość dużych dzieci tak ma".

Moje dziecko później? Nie ma mowy! A jednak. Miała spory poślizg. Usiadła samodzielnie, o ile dobrze pamiętam, kiedy miała 9 miesięcy. Nasza wspaniała lekarka uspokajała na każdej wizycie i przy każdym kolejnym przekroczonym 97 centylu: "Nie ma się czym przejmować. U dzieci karmionych piersią nie mówimy o nadwadze. Wyrośnie". Są nawet badania, które potwierdzają, że dzieci karmione piersią są mniej zagrożone otyłością w przyszłości.

Na razie jednak moje dziecko było niemowlęciem i było bardzo grube. Przyznam się wam szczerze, że bałam się, że nie wyrośnie z tego. Ale co mi pozostawało innego niż wziąć słowa lekarki za dobrą monetę? Przecież do głowy nie przyszłoby mi odchudzanie niemowlęcia.

Jakie wyraziste to niemowlę!

Ludzie lubili komentować tuszę mojej córki. Że duża, że gruba, że pulchna, że "zdrowa". Wyrazista. Przystojna (!). Nie powiem, bywało mi przykro, zwłaszcza, że dla mnie ona była po prostu śliczna. Całkiem idealna! Aż pewnego dnia, w drugim roku życia, przestała być gruba. Tak po prostu. Pani dr miała rację: wyrosła. A badania naukowe nie pozostawiają żadnych wątpliwości: im dłuższe karmienie piersią, tym mniejsze ryzyko otyłości u dzieci w przyszłości.

Teraz moja córka ma już prawie 9 lat i jest najdrobniejszą dziewczynką w swojej klasie. Pomimo dobrego apetytu wagowo plasuje się poniżej 10 centyla, wzrost równo na 10. Chudzina, można żebra liczyć – to nowe komentarze na temat jej budowy ciała. Obcych ludzi naprawdę trudno zadowolić, prawda? Kiedy niedawno natknęłam się na zdjęcia córki, zrobione na plaży, kiedy miała 10 miesięcy, byłam w szoku: ona naprawdę przypominała figurkę Michelin! Zdążyłam już zapomnieć jak bardzo... Świat jest niesamowity w tym, jak potrafi nas ciągle zadziwiać.

Szczucie szczupłą sylwetką

Apeluję, drodzy obcy: dajmy niemowlętom spokój. Ich matkom też! Nie podchodźmy do nich, nie dorzucajmy swoich 3 groszy. Skupmy się na sobie.

Stanley pisze w swoim artykule: “Żyjemy w czasach, gdy terror szczupłego ciała jest wszechobecny – zwłaszcza dla kobiet. Jest mi bardzo przykro, że ludzie czują się dobrze przenosząc to podejście na moje dziecko. Moja córka zasługuje na szansę, by budować poczucie pewności siebie i własnej wartości bez waszych komentarzy. Mam nadzieję, że przemierzając ten świat, będzie na tyle mądra i niezależna, by nie przejmować się tym, co o niej myślicie, a jeśli dobrze wypełnię swoje zadanie, będzie też na tyle odważna, żeby wam o tym głośno powiedzieć".

Być może któraś z was też karmi, a jej dziecko także wyskoczyło poza siatki centylowe i też wywołuje sensację swoją buddyjską posturą. Jeśli to czytasz, chciałabym ci powiedzieć, żebyś nie przejmowała się ludźmi. Powiedzmy nie zaszczuwaniu szczupłą sylwetką. I błagam, niech wam nie przyjdzie do głowy odchudzanie niemowlęcia! *

* Mówimy o niemowlętach karmionych piersią. Niemowlętom karmionym mlekiem modyfikowanym należy podawać porcje mleka odpowiednie dla wieku i przestrzegać pór karmienia. Tkanki tłuszczowe, które powstaną w pierwszych dwóch latach życia u dzieci karmionych innymi pokarmami niż wyłącznie mlekiem mamy (czyli także już u niemowląt karmionych piersią w okresie rozszerzania diety), pozostaną już na zawsze. Nigdy nie wolno odchudzać dziecka na własną rękę, bez nadzoru lekarza.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama