
Półtoraroczna Kalina na siłce... Z hantelkiem lub na minibieżni.... W lajkrowych legginsach... Ze śmiechu oplułam monitor komputera! Z drugiej strony, trochę ruchu dla rodziny, niezależnie gdzie on ma miejsce, to samo zdrowie... Bo może jak ktoś sam lubi siłownię, to chętniej do niej przyprowadzi i swoje dziecko, zamiast siedzieć w domu? Ja wybieram pobliski las i bieganie z wózkiem, ale nie każdy ma zieleń za płotem.
Hm, mam mieszane uczucia. A czy dla Was siłownia dla dzieci to fajny pomysł?
Zobaczcie film i sami oceńcie...

Nie zostawiaj dziecka w samochodzie! - Bo maluch spał, a ja nie chciałam go budzić... - Bo wyszłam tylko na chwilkę... Tak tłumaczą się mamy, które pozostawiły swoje dzieci w samochodzie idąc na zakupy. Każdej z nich wydaje się, że pójście do sklepu zajmie tylko krótką chwilę, a potem okazuje się, że jest długa kolejka lub spotkają znajomego. Dla nich czas szybko płynie, dla dziecko pozostawionego na słońcu w zamkniętym samochodzie każda minuta to wieczność . Czy wiesz, że w ciepły dzień wewnątrz auta zaparkowanego na słońcu temperatura może dojść nawet do 90°C ! Temperatura ciała dziecka wzrasta wówczas od 2 do 5 razy szybciej niż dorosłego człowieka! Kilka minut w takim samochodzie dla rocznego dziecka może oznaczać śmierć . Dziecko najpierw zaczyna płakać, pocić się, krzyczeć, potem traci przytomność. Może dojść do obrzęku mózgu i śmierci. Zobacz też: Dziecko w samochodzie – to może być niebezpieczne! Nadchodzi fala upałów – pamiętaj, że przy takich temperaturach, słońcu i braku wymiany powietrza samochód zamienia się w piekarnik . Gdy samochód zmienia się w piekarnik - kampania "One Decision" W USA od początku roku zmarło już 15 dzieci, które czekały zamknięte w samochodach na swoich rodziców aż wrócą z zakupów. Zobacz spot kampanii "One Decision", która ma uświadamiać rodzicom, jak wielkim zagrożeniem dla zdrowia i życia dziecka jest pozostawienie go w upalny dzień w samochodzie. Sprawdź , jak zadbać o bezpieczeństwo dziecka w samochodzie .

Całkiem małe dzieci, nawet niemowlęta, garną się do smartfonów rodziców. Czy to dobrze? Kiedyś w restauracji byłam świadkiem sytuacji, gdy malutkie dziecko, które nie było jeszcze w stanie samo utrzymać tabletu, przesuwało na ekranie ikony językiem. Jego rodzice nie mieli pomysłu, czym je zająć, i doszli do wniosku, że najłatwiej dać takie urządzenie. Jeżeli tablety czy smartfony mają zastępować opiekę rodzicielską, to jestem przeciw. A jeśli jej nie zastępują? Warto sobie zadać pytanie, po co właściwie dajemy dziecku taki sprzęt. Jeśli dla rozrywki, to wydaje mi się, że maluchowi taka zabawka nie jest potrzebna. Ale jest taki obszar, który nazywamy edukacją medialną czy elektroniczną. Jeśli używanie smartfona czy tabletu przez dziecko podciągniemy pod taką formę edukacji, no to może tak. Elektronika jest wszędzie, więc taka edukacja jest potrzebna. Dzieci ze względu na wrodzoną ciekawość świata nie mają zahamowań w obsłudze nowoczesnych urządzeń tak jak niektórzy seniorzy. Chcę jednak podkreślić, że maluchowi kontakt z nowymi technologiami nie jest absolutnie potrzebny. Zobacz też: Gry dla dzieci na tablet Ale maluchy do niego dążą. Co takiego widzą w tym sprzęcie? Kolorowe ekrany, na których coś się zmienia i przyciąga uwagę. W psychologii mamy pojęcie "afordancji" – zgodnie z nim, jeśli jakiś przedmiot jest dobrze zaprojektowany, to sprawia, że chcemy z niego korzystać. Sprzęty elektroniczne są właśnie tak pomyślane, żeby kusiły, przyciągały – oczywiście nie tylko dzieci, ale i dorosłych. A maluchom – jak wiemy – wystarczy, że zobaczą przycisk w windzie i już chcą go wciskać. Nic dziwnego, że intryguje je tak atrakcyjna rzecz jak smartfon . Dużą rolę odgrywa rodzic – czy się na to zgodzi, czy na to pozwoli. Czytej też: W dyscyplinie czy bezstresowo - jak wybrać...

15 lat temu USA zostały ogłoszone krajem wolnym od odry . Wzrastająca popularność ruchów antyszczepionkowych spowodowała, że coraz więcej rodziców przestało szczepić dzieci. Tym właśnie tłumaczą specjaliści fakt, że wirus odry znów się pojawił. W Kalifornii w grudniu 2014 roku wybuchła epidemia odry: odnotowano ponad 100 przypadków zachorowania – w większości były to dzieci wcześniej niezaszczepione. Ten fakt wywołał burzliwą dyskusję na temat ruchów antyszczepionkowych. Coraz częściej są one nazywane ruchami proepidemicznymi . Czytaj też: Ważna ankieta przed szczepionką na odrę Ojciec 6-latka walczy o niewpuszczanie nieszczepionych dzieci do szkoły 6-letni Rhett od 4 lat choruje na białaczkę . Choroba obecnie jest w stadium remisji, chłopiec jest w domu, może chodzić do szkoły. Ze względu na osłabienie organizmu po długotrwałej chemioterapii chłopiec nie może jednak być szczepiony niektórymi szczepionkami, a na niektóre jego układ odpornościowy nie reaguje w prawidłowy sposób. Dla Rhetta ogromnym zagrożeniem jest choroba występująca u innego dziecka: chłopiec łatwo może się zarazić, a przebieg choroby może być u niego bardzo ciężki. Dlatego ojciec chłopca wystąpił do władz o zakaz wpuszczania do szkół nieszczepionych dzieci , które mogą być ogromnym zagrożeniem dla jego dziecka. W szkole, do której chodzi chłopiec, jest nieszczepionych ok. 7 proc. dzieci. Sprawa chłopca wywołała ogromne dyskusje w USA na temat działalności ruchów antyszczepionkowych . Władze mają trudny orzech do zgryzienia: wolność niektórych rodziców – prawo do niezaszczepienia swojego dziecka – stanowi zagrożenie dla zdrowia innych dzieci i stoi w sprzeczności z ich prawem do ochrony zdrowia. Ojciec 6-latka zapowiedział, że będzie walczył o niewpuszczanie do szkół dzieci, które nie zostały zaszczepione, mimo że z medycznego punktu widzenia mogą być...