Rodzic był z dzieckiem w przychodni, infekcja wyglądała niegroźnie, a w kilka godzin później dziecko umiera. Dlaczego? To wina lekarza? Źle zbadał dziecko, czegoś nie zauważył?

Niekoniecznie. Może być tak, że lekarz widzi dziecko w początkowym okresie choroby, kiedy ta nie rozwinęła jeszcze charakterystycznych objawów.
Niestety, nawet bardzo dokładne zbadanie dziecka przez lekarza nie gwarantuje, że nic się nie stanie. Najbardziej niebezpieczne są infekcje bakteryjne, zwłaszcza wywołanie przez meningokoki: Meisseria meningitis, czyli dwoinkę zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.
Meningokoki produkują toksyny, które zatruwają organizm. Dochodzi do masywnego stanu zapalnego oraz do uszkodzenia układu krzepnięcia krwi. W naczyniach krwionośnych powstają mikroskrzepy, które mogą je zatykać, i upośledzić doprowadzenie krwi do ważnych narządów. To dramatycznie trudno leczyć. Od pierwszych objawów infekcji u dziecka do śmieci może minąć nawet tylko kilka godzin!

Reklama

Czytaj też: 3-latek zmarł, zamknięto przedszkole

Co powinno zaniepokoić rodzica?

Jeśli jest to zwykła infekcja wirusowa, to po podaniu leku przeciwgorączkowego dziecko odzyskuje przynajmniej w części swoje normalne zachowanie. Często rodzice mówią: "spadła mu gorączka, zaczął biegać". Jeśli jest to poważne zakażenie bakteryjne, to odpowiedź na lek przeciwgorączkowy będzie słaba, a dziecko nadal jest apatyczne.
Bardzo niepokojącym objawem są wybroczyny na skórze dziecka.

Jak rozpoznać wybroczyny?

Wybroczyny to ciemnoczerwone plamy, mogą mieć różną wielkość i występować na całym ciele. Żeby je rozpoznać, wystarczy nacisnąć palcem skórę podejrzaną zmianę skórną: jeśli nawet na chwilę skóra nie blednie, może to być wybroczyna. Jeśli dziecko ma do tego gorączkę, trzeba szybko jechać do szpitala..
Niestety, jeśli taka sepsa się rozwinie, śmiertelność wynosi do 80 proc. W ciągu kilku godzin może dojść do śmierci.

Jak zapobiec rozwinięciu się sepsy?

W momencie infekcji trzeba zwracać uwagę na to, jak dziecko się zachowuje, czy jego stan po podaniu leków, poprawia się, czy nie. Jeśli nie, to nie można czekać, trzeba jak najszybciej jechać do szpitala. Jednak jeśli bakterie przełamią obronę organizmu, często wiele już nie da się zrobić.

Zobacz także

Można zapobiec śmierci dziecka?

Zawsze mówię rodzicom o szczepieniach. Układ immunogoloczny do 5. roku życia jest mniej dojrzały. W związku z tym małe dzieci są bardziej podatne na niektóre zakażenia, szczególnie takimi bakteriami jak pneumokoki, meningokoki i Heamophilus influenzae (HiB). Są to bakterie otoczkowe, które nie dość, że mogą przetrwać nawet w warunkach dla nich niekorzystnych, to jeszcze dodatkowo osłabiają działanie układu odpornościowego.
To bakterie mogą powodować ciężkie, zagrażające życiu infekcje (zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych albo sepsę, czyli zakażenie całego organizmu).
Szczególnie zalecam zaszczepienie dziecka przeciw meningokokom, bo są to bakterie, które mogą zabić w kilka godzin. Narażone są małe dzieci, które w żłobkach i przedszkolach biorą różne zabawki do ust, a te bakterie przenoszą się drogą kropelkową. Szczepienia dostępne na rynku chronią przed najczęściej występującymi serotypami meningokoków.

dr Wojciech Trzeciakowski jest pediatrą i neonatologiem, pracował m.in. w Instytucie Matki i Dziecka i Centrum Zdrowia Dziecka. Obecnie pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Bródnowskim.

Czytaj też: Jakie są szczepionki przeciw meningokokom

Reklama

Konsultacja merytoryczna

lek. med. Wojciech Trzeciakowski

Pediatra, specjalista neonatologii, pracuje na Oddziale Neonatologii (część Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego) w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim
Reklama
Reklama
Reklama