Dzieci indygo: kim są? Jakie cechy się im przypisuje i jakie ryzyko z tym się wiąże?
Dzieci indygo są buntownicze i bardzo wrażliwe. Podobno przychodzą na świat, aby go zmienić, sprawić, by był lepszym miejscem do życia. Odnosisz czasem wrażenie, że twoje dziecko jest inne? Nie chce słuchać, kwestionuje polecenia, nie pasuje do szkoły lub przedszkola? Takie podobno są „dzieci indygo”. Skąd się wzięło takie określenie i jakie niesie ryzyko?
- Luiza Słuszniak
Jak uważają hippisi, spirytyści i ludzie związanie z ruchem New Age, „dzieci indygo” zjawiły się na świecie, by odmienić naszą planetę – uzdrowić ją i sprawić, by dalsze życie na ziemi było możliwe.
Zdaniem wyznawców tej teorii „dzieci indygo” przejawiają nadzwyczajne, często paranormalne zdolności. Niektórzy uważają nawet, że mają inne DNA... Czy są wyjątkowe? Nie, bo jest ich podobno więcej niż „dzieci nie-indygo”.
Samo czytanie o cechach „dzieci indygo” można potraktować jak ciekawostkę, warto jednak wiedzieć, że w niektórych sytuacjach przypięcie dziecku określenia „indygo” może utrudniać jego prawidłowy rozwój i krzywdzić dziecko. Dzieje się tak na przykład, gdy zostanie u niego zdiagnozowane ADHD, a rodzice nie zgadzają się na terapię i tłumaczą, że ich dziecko jest po prostu wyjątkowe...
Spis treści:
„Dzieci indygo”: kim są?
Nazwa „dzieci indygo” pochodzi od niebiesko-fioletowego koloru (indygo to barwa oscylująca miedzy kolorem niebieskim, granatowym i fioletowym). Taką barwę ma podobno ich aura, czyli niematerialny obłok otaczający ludzi i przedmioty.
Określenie „dzieci indygo” zawdzięczamy amerykańskiej parapsycholożce Nancy Ann Tappe, zajmującej się aurą ludzi, która jako jedna z pierwszych miała dostrzec w latach 60. i 70. wyjątkowość aury „dzieci indygo”.
Kim są w takim razie „dzieci indygo”? Zdaniem Tappe dzieci te są obdarzone wyjątkową wrażliwością i sposobem postrzegania świata, są „świetliste’’ i ze wszech miar wyjątkowe. Niespotykana barwa ich aury ma wyznaczać kolejny etap ewolucji, otaczać wrażliwców i buntowników, którzy mają zmienić naszą planetę. To „naturalne dzieci w nienaturalnym świecie’’ – twierdzi Doreen Virtue, autorka książki „Dzieci Indygo. Opieka i wsparcie’’.
„Dzieci indygo” nie mają żadnych określonych cech wyglądu. Od „dzieci nie-indygo” różnią się jedynie aurą (która jest widoczna jedynie dla wybranych ezoteryków) oraz cechami charakteru oraz ducha.
Ideę „dzieci indygo” rozbudowały pod koniec lat 90. Lee Carroll & Jana Tober w książce: „The Indigo Children: The New Kids Have Arrived’’. Dzięki nim termin zyskał wielu zwolenników na całym świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie filozofia New Age ma wielu sympatyków, a wiara w anioły, nadprzyrodzone moce i inne światy ma się bardzo dobrze.
Skąd pochodzą „dzieci indygo”? Cóż, często przypisuje się im pochodzenie pozaziemskie. Ile jest takich dzieci? Podobno coraz więcej… Niektórzy ezoterycy szacują, że coraz trudniej o dziecko, które nie jest indygo.
Cechy „dzieci indygo”
Kiedy zapoznamy się z cechami „dzieci indygo”, z łatwością zauważymy, że prawie każde dziecko pasuje do opisu.
Oto 9 cech charakterystycznych dla „dziecka indygo”:
- jest zrelaksowane i swobodne,
- jest empatyczne względem rówieśników,
- kocha śmieciowe jedzenie,
- ma dużo energii,
- nudzi się w szkole i łatwo się rozprasza,
- nie ma najmniejszego problemu z wielozadaniowością,
- jest bezpośrednie,
- nie poddaje się normom społecznym,
- uważa, że ma prawo do wszystkiego.
Fenomenalne „dzieci indygo”?
Jan Yordy, prowadząca terapię zabawą nauczycielka w szkole podstawowej z 25-letnim doświadczeniem, wypracowała nawet listę cech osobowościowych „dzieci indygo”. Nie brakuje na niej terminów szczególnie upodobanych przez wyznawców nurtu New Age:
- Są uparte i niezależne i wolą robić to, co same uznają za stosowne, zamiast słuchać autorytetów (nauczycieli czy rodziców).
- Wykazują mądrość i troskę o innych, wykraczającą poza normy dla ich wieku.
- Tradycyjne metody wychowawcze nie sprawdzają się w przypadku dzieci indygo. Jeśli rodzic chce zmusić dziecko do posłuszeństwa, zakończy się to walką o władzę.
- Ich energia wibruje na dużo większych częstotliwościach, dlatego łatwo dają się zgnieść negatywnej energii innych ludzi lub maszyn.
- Jeśli ich energia nie zostanie odpowiednio zrównoważona, będą mieć problemy emocjonalne, takie jak: depresja, stany lękowe, pobudzenie, gwałtowne napady złości.
- Mają lepiej wykształconą prawą półkulę mózgu i są twórcze, dlatego często źle sobie radzą w szkole, która jest nastawiona na pracę lewą półkulą mózgu.
- Często diagnozuje się u nich ADHD i ADD, bo wydają się impulsywne (ich mózgi szybciej przetwarzają informacje) i potrzebują ruchu, by móc się skoncentrować.
- Są bardzo wrażliwe i mają świetną intuicję, zdają się widzieć, słyszeć i wiedzieć o rzeczach, które są racjonalnie niewytłumaczalne.
- Ich wrażliwość sprawia, że mogą mieć problem z jedzeniem i być szczególnie wrażliwe na kwestie związane z ochroną środowiska.
- Kiedy ich potrzeby nie są zaspokajane, wydają się wymagającymi egocentrykami, mimo że nie taka jest ich prawdziwa natura.
- Te dzieci mają szczególny dar i potencjał, który – jeśli nie jest odpowiednio wspierany i akceptowany – zmarnuje się.
Jak ezoterycy zalecają dbać o „dzieci indygo”?
W książce poświęconej rozwojowi duchowemu „świetlistych dzieci’’, autorstwa Doreen Virtue, czytamy: „Dzieci indygo”, które zażywają Ritalin lub inne leki psychotropowe, szybko tracą kontakt ze swoją intuicją i zdolnościami parapsychologicznymi oraz osobowością wojowników. Te dzieci zostały zesłane na ziemię z tymi trzema duchowymi darami dokładnie w tym celu, by oczyścić naszą planetę społecznie i z zagrożeń dla środowiska’’ (tłum. red.).
Wielu rodziców, którzy wierzą, że ich dzieci są indygo, nie decyduje się stosować leczenia wobec swoich dzieci ze zdiagnozowanym ADHD czy ADD – uważając, że to naturalna osobowość ich dziecka, która wymaga akceptacji i świadczy tylko o ich nadzwyczajnym darze i wyjątkowości, a leczenie – szczególnie farmakologiczne przeszkodzi im w misji zbawienia świata.
W tym miejscu włączają się głosy krytyki, wyznawcy teorii o „dzieciach indygo” mogą bowiem – mimo że w dobrej wierze – krzywdzić swoje dzieci, nie stwarzając im odpowiednich warunków do kształtowania zachowań społecznych i radzenia sobie z emocjami, co w konsekwencji utrudni dzieciom prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie.
Idealny świat wg „dzieci indygo”
Jak wyglądałby świat, gdyby rządziły nim „dzieci indygo”? Odpowiedź znajdujemy na stronie Spiritual Growth Prophecies (z przepowiedniami dotyczącymi rozwoju duchowego):
- świat byłby wolny od wszelkich silnych chemikaliów;
- jedzenie byłoby hodowane i uprawiane organicznie, lokalnie, świeże i minimalnie przetworzone;
- edukacja byłaby dostępna dla wszystkich i dzieci miałyby więcej do powiedzenia w sprawie swojej drogi edukacyjnej i programów nauczania;
- rodzina to byliby ludzie, z którymi akurat przebywamy i obejmowałaby szerszy krąg ludzi;
- nasz system polityczny naprawdę służyłby dobru ludzkości, byłby o wiele bardziej demokratyczny, a nawet socjalistyczny;
- wszystkie kraje i ludzie pracowaliby razem, żeby poprawić życie na naszej planecie;
- natura i jej potrzeby byłyby priorytetem, szczególnie jeśli chodzi o czyste powietrze i glebę;
- dzieci byłyby traktowane z szacunkiem, a ich zdanie byłoby brane pod uwagę przy podejmowaniu każdej decyzji ich dotyczącej;
- wszyscy ludzie byliby sobie równi, bez względu na rasę, kolor skóry, płeć czy wyznanie
Rzeczywiście, taki świat mógłby być idealny. Sceptykom trudno jednak nie doszukiwać się w tym daleko posuniętej naiwności, uważają też, że idea „dzieci indygo” ma tylu sympatyków, bo przyjemniej jest myśleć, że ma się „dziecko indygo” (wyjątkowe, lepsze od innych, które ma zmienić świat) niż dziecko z ADHD, które w potocznym rozumieniu określane jest jako trudne.
Zobacz także:
- Kim jest tęczowe dziecko?
- Jak rozpoznać kryształowe dziecko
- To nie ADHD, tylko... Największy temat tabu dotyczący dzieci