Takich alarmów siostry słyszały już wiele, ten nie okazał się fałszywy. Dźwięk dzwonka rozległ się w czwartkowy wieczór, o godzinie 20.45 w "oknie życia" w klasztorze sióstr Antoninek w Wieluniu. To miejsce dla dzieci, które z różnych powodów nie mogą być ze swoją mamą. Istnieje już od 8 lat i zostało otwarte w marcu 2010 roku, w 5. rocznicę śmierci Jana Pawła II. Malutka Antosia, bo takie imię nadały jej siostry zakonne, jest pierwszym dzieckiem zostawionym w tym miejscu.

Reklama

Maleństwo było zadbane

Jak mówią siostry, dziewczynka była nakarmiona, przewinięta, z przygotowanymi ubrankami oraz pieluchami i chusteczkami. Przy noworodku nie było natomiast żadnej karteczki z wiadomością od rodziców. "Gdy zobaczyłyśmy w oknie dziecko, zbiegły się wszystkie siostry" – opowiada siostra Auxiliana. Malutka miała jeszcze świeżą ranę po pępowinie z opatrunkiem. Została ochrzczona przez siostrę przełożoną Izabelę i otrzymała na imię Antonina na cześć św. Antoniego - patrona zakonu.

"Nie chciałyśmy, żeby dziewczynka była bezimienna, więc zatroszczyłyśmy się o chrzest i nadałyśmy jej imię Antosia" – tłumaczy siostra Auxiliana. "Jeśli dzieckiem zaopiekuje się rodzina zastępcza, to ma ona prawo nadać imię według własnego uznania" – dodaje siostra Maria, matka generalna zgromadzenia.

Antosię przewieziono do szpitala

Siostry zawiadomiły szpital. Lekarz zbadał maleństwo i ocenił, że dziewczynka urodziła się 28 czerwca, a więc w dniu jej oddania do "okna życia". Stan noworodka jest dobry, dziewczynka miała wagę 2, 660 kg i mierzyła 53 cm długości.

"Okno życia" to bezpieczne miejsce, gdzie matki mogą anonimowo zostawić maleństwo, którym nie chcą lub nie są w stanie się opiekować. Wieluńskie "okno życia" to drugie takie miejsce, po Częstochowie, w archidiecezji częstochowskiej, gdzie można zostawić maluszka.

Zobacz także

Maleństwo przewieziono na oddział noworodków wieluńskiego szpitala. Siostry będą mogły je tam odwiedzać jeszcze przez najbliższe 6 tygodni, potem dziewczynka trafi do Częstochowskiego Ośrodka Adopcyjnego. "Cieszymy się, że dziecko jest zdrowe, że jego Matka ofiarowała mu życie" – mówią zakonnice.

O noworodku został również powiadomiony dyżurny wieluńskiej policji. Mundurowi podejmują niezbędne czynności przewidziane dla takiej sytuacji. Nie wiadomo, kim są rodzice dziewczynki. Być może zostawili dziecko w akcie desperacji, czy będąc w trudnej sytuacji, a może pod wpływem szoku poporodowego - mówią zakonnice. "Podziękowałyśmy panu Bogu za ten dar, cieszyłyśmy się, że dziecko trafiło do nas, a nie wylądowało na śmietniku, czy w innym miejscu" – podkreślają.

Zakonnice nie dowierzały

"Okna życia" w Wieluniu istnieje od 2010 roku i przez ten czas siostry Antoniki wiele razy zbiegały do okienka wychodzącego na ulicę. Wystarczy je otworzyć, by alarm rozniósł się po zakonnych domach. Zdarzało się, że ktoś podrzucał... psa czy kota. Inni zaglądali do środka pewnie z czystej ciekawości. "Tyle było fałszywych alarmów, że niektóre siostry nie dowierzały, że zostawiono dziecko" – słychać w klasztorze. Jak podkreślają siostry, "okno życia" służy jego ratowaniu. "Mamy dowód, że spełniło swoją rolą" – podkreślają siostry Antoninki.

"Okna życia" istnieją w Polsce od 2006 roku i jest ich obecnie w całym kraju ponad 60. Miejsca takie powstały po to, aby dać dzieciom szansę życia i nie porzucać ich w przypadkowych miejscach, np. na śmietniku. Zgodnie z procedurami, maluszki takie przebywają przez jakiś czas w szpitalu, a w międzyczasie załatwiane są wszelkie formalności umożliwiające zapewnienie dziecku opieki w rodzinie zastępczej. Po 6 tygodniach, jeśli matka nie zgłosi się po dziecko, zostaje uruchomiona procedura adopcyjna.

Źródło: Niedziela, naszemiasto.pl Wieluń

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama