Od środy 6 maja część żłobków i przedszkoli wznowiła swoją działalność i można do nich zaprowadzać dzieci. Decyzja rządu o ich otwarciu wywołała bardzo wiele słów krytycznych ze strony rodziców, pracowników placówek, służb medycznych. Olga Frycz jest odmiennego zdania i jest zadowolona z kontrowersyjnej decyzji rządu.

Reklama

„Jestem pierwszą mamą, która wyraziła chęć posłania dziecka"

Jak tylko rząd ogłosił kolejny etap odmrażania gospodarki w związku z pandemią koronawirusa i możliwość ponownego otwierania żłobków i przedszkoli, Frycz wyznała, że jej córka jak najszybciej powróci do placówki.

Aktorka zamieściła wówczas na InstaStories filmiki, w których wyznała, że jak najszybciej skorzysta z takiej możliwości. Aby poznać zdanie fanek, przygotowała na swoim profilu ankietę w tej sprawie. Dowiedziała się jednak z niej, że aż 70 procent jej obserwatorek nie podziela jej entuzjazmu. Większość internautek opowiedziała się za pozostawieniem dzieci w domach w sytuacji, gdy nadal trwa epidemia koronawirusa.

Skąd u Frycz takie pozytywne podejście do posyłania dziecka do żłobka w czasach epidemii? W wywiadzie dla portalu ofeminin.pl aktorka przyznała, że na izolacji społecznej traci wiele jej córeczka. „Jest mi po prostu szkoda, że Helena przez zamknięcie żłobków nie ma kontaktu z rówieśnikami, dlatego tak entuzjastycznie zareagowałam na wiadomość, że od 6 maja placówka ma zostać otwarta" – powiedziała.

W swoim pozytywnym nastawieniu Frycz była zdecydowanie odosobnioną mamą. „Dyrektor placówki, do której chodzi Helena, powiedział, że jestem pierwszą mamą, która wyraziła chęć posłania dziecka w tym momencie" – zdradziła.

Zobacz także

„Nie chcę odpocząć od córki"

Aktorka odpowiedziała również na zarzuty, sugerujące, że przemawia przez nią egoizm i chce wysłać dziecko do przedszkola, aby zająć się własnymi sprawami i mieć czas dla siebie.

„To nie jest tak, że chciałabym posłać ją do żłobka, żeby 'odpocząć'. Nasza córka ma dwa domy i zajmujemy się nią na zmianę z takim samym zaangażowaniem, mam więc możliwość odpocząć, pobyć chwilę sama ze sobą i skupić się na swoich sprawach" – wyjaśniła.

Są rodzice, którzy nie mają wyjścia

Aktorka zaznaczyła, że jest w uprzywilejowanej sytuacji i może być z dzieckiem w domu. A nie wszyscy mają taki komfort. „A co z rodzicami, którzy będą musieli wrócić do pracy?" – zapytała.

Córka Frycz nie poszła do żłobka

Mimo zapowiedzi, jak najszybszego powrotu córki do żłobka, aktorka nie wysłała jej do placówki 6 maja. Ze względów technicznych i przez remont żłobka, do którego uczęszcza Helenka, Frycz pośle córkę do placówki dopiero na początku czerwca.

Frycz to entuzjastka żłobków

Olga Frycz posłała córeczkę do żłobka, jak tylko dziewczynka skończyła roczek, we wrześniu 2019 roku. Zanim to zrobiła, na swoim Instagramie pytała się fanki m.in. o to, ile miały miesięcy ich dzieci, kiedy poszły do placówki, czy już samodzielnie chodziły i na ile godzin dziennie zostawały w żłobkach.

Aktorka nie żałuje swojej decyzji. Pochwaliła się, czego nauczyła się córeczka dzięki żłobkowi. „Organizacji w grupie, zabaw grupowych. Tego, że należy się dzielić. Przebywając ze starszymi dziećmi, nauczyła się dużo mówić" – powiedziała dla ofeminin.pl. Aktorka liczy też na to, że dzięki pomocy pań ze żłobka szybciej i łatwiej uda się jej odpieluchować dziecko.

Źródło: Instagram, ofeminin.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama