W plebiscycie WaterWipes Pure Foundation Fund każda mama mogła zgłosić swoją kandydatkę na idealną położną, podając uzasadnienie swojego wyboru. Ostateczną decyzję o przyznaniu tytułu podjęło jury, w którego obradach miałam zaszczyt uczestniczyć.

Reklama

Zwyciężczynią plebiscytu na położną, która według mam i jury jest najlepszym wsparciem podczas ciąży, porodu i połogu, została Dorota Kuca.

Serdecznie gratuluję nagrody. To musi być dla Pani bardzo budujące wyróżnienie, które podsumowuje lata pracy. Od dawna jest Pani położną?

Dyplom pielęgniarski uzyskałam w 1996 roku, ale wtedy okazało się, że nie ma na razie dla mnie pracy. Postanowiłam więc kontynuować edukację w studium położniczym w Mikołowie. Wcześniej położnictwem się nie interesowałam, natomiast pani Maria, wychowawczyni naszego roku, potrafiła tak przepięknie o położnictwie mówić, że już po pierwszym semestrze zakochałam się w pracy położnej. Ze względu na podwójny dyplom naprzemiennie łączyłam pracę pielęgniarki i położnej. Natomiast intensywnie położnictwem zajęłam się w momencie, kiedy wprowadzono edukację przedporodową dla ciężarnych. Z prostego powodu: zawsze chciałam uczyć, to było moje ogromne marzenie.

Jakim rodzajem opieki otacza Pani mamę? Czy to nauka rodzenia, towarzyszenie w porodzie, czy też bardziej doradzanie w pierwszych tygodniach po porodzie?

Prowadzę zajęcia szkoły rodzenia dla kobiet w ciąży od 21. tygodnia do rozwiązania. Obejmują one zarówno ćwiczenia warsztatowe, jak i wykłady tematyczne, a także spotkania w grupie ze specjalistami. Dodatkowo opiekuję się kobietami po porodzie przez okres połogu, czyli 6 tygodni, a także noworodkami do 6. tygodnia życia, wspierając mamy w pielęgnacji. Jestem certyfikowaną doradczynią laktacyjną, dlatego moja praca obejmuje również wspieranie kobiet w laktacji.

Co Pani lubi w swojej pracy najbardziej?

Najbardziej doceniam w niej całkowitą samodzielność. Pracuję w środowisku sama, podejmuję decyzję samodzielnie. Doradzam mamom, wskazując im drogę wyboru zarówno w laktacji jak i w pielęgnacji, a umiejętność słuchania pozwala mi na wczucie się w problemy mam. Kieruję się zasadą: wysłuchaj, wskaż drogę, ale nie narzucaj, nie oceniaj. Z doświadczenia wiem, że mamy wiedzą i czują, jak mają postępować w opiece nad swoim maluchem, ale przeraża je wszystko, co nowe. Dlatego potrzebują jedynie wskazania kierunku, bo same potrafią podejmować decyzje. Najwspanialsza w mojej pracy jest możliwość obserwacji rozwoju umiejętności i nabierania pewności przez mamy. Jak się żegnam z każdą mamą, zawsze jestem pełna podziwu, jak świetnie sobie radzi.

Zobacz także

Czy zatem są takie mamy i ich dzieci, które zapamiętała Pani na dłużej? A może utrzymuje Pani z nimi kontakt?

O tak, jak najbardziej! Nawet mam taką mamę, która zainspirowała się moją pracą i teraz wybiera się na studia położnicze.

To niezwykłe! Relacje „położna – mama” muszą być rzeczywiście specyficzne i dość głębokie?

Są specyficzne, ale nigdy nie staram się wchodzić z mamą w bardzo zażyłe relacje, np. nigdy nie przechodzę „na ty”. Uważam, że to w zawodzie położnej jest nieprofesjonalne podejście. Mamy potrzebują nie koleżanki czy przyjaciółki, ale profesjonalnego wsparcia. Oczywiście trzeba się też otworzyć, żeby zbudować wzajemne zaufanie, ale wszystko odbywa się w zdrowych granicach.

O co najczęściej pytają Panią mamy?

Jak przychodzę na pierwszą wizytę: „Ratunku! Poproszę o instrukcję obsługi dziecka”. Na drugim miejscu są dylematy związane z karmieniem. To najczęstszy problem, chyba wynikający z tego, że w dzisiejszych czasach od mamy bardzo dużo się wymaga, tymczasem ona nie zawsze ma wsparcie.

Co powiedziałaby Pani mamie, która jest zniechęcona do karmienia piersią?

Zawsze mówię mamom, że ja nie jestem z tych naciskających za wszelką cenę. Przedstawiam plusy i minusy, przedstawiam możliwości (np. karmienie mieszane), które pozwalają mamie karmić, a jednocześnie zrobić to w zgodzie ze sobą. Nie naciskam jednak, bo wiem z doświadczenia, że żadna mama nie postąpi wbrew swojej woli.

Czy wśród tych najczęstszych problemów mam jest także spadek nastroju?

To zależy od mamy. Duży wpływ na jej nastrój mają wcześniejsze przeżycia, np. doświadczenie poronienia, poród z powikłaniami. Jeśli mama ma spadek nastroju, zawsze staram się znaleźć tego przyczynę. Dużo z nią rozmawiam, pytam i tłumaczę, że ma prawo płakać, uwolnić emocje i powiedzieć, co naprawdę czuje. Ma prawo mówić: „Boję się”, „Nie potrafię”, „Nie rozumiem”. Najlepiej, gdy przy takiej rozmowie jest partner, który to słyszy.

Jeśli jednak mama ma głębsze problemy emocjonalne, nie czekam, tylko już na wizycie dzwonię do placówki specjalistycznej, by mamę umówić na wizytę.

Praca położnej jest bardzo wymagająca i czasem też emocjonalnie obciążająca. Jak Pani odstresowuje się po pracy?

Ćwiczę intensywnie, żeby wyładować emocje. Spędzam czas ze swoimi dziećmi, mam też bardzo fajne przyjaciółki, z którymi często się spotykam. I dużo czytam, bo moim zdaniem książka to dobry patent na stres.

Została Pani zwyciężczynią plebiscytu na położną. A dla Pani kim jest idealna położna?

Idealna? Kiedy rozmawiam z mamami, to dochodzę do wniosku, że tak naprawdę chodzi tylko o jedną rzecz: zrozumienie. Dostęp do wiedzy w dzisiejszych czasach jest ogromny, ale często brakuje nam kogoś, kto nas wysłucha i zrozumie. Dlatego idealna położna powinna być nie tylko kompetentna, ale i wsłuchująca się w mamę.

Czy są jakieś rady, które dałaby Pani każdej mamie?

Przede wszystkim poradziłabym, żeby każda mama dała sobie czas, żeby podeszła do macierzyństwa zadaniowo, czyli rozpisała sobie w głowie plan działania. Ale także, żeby pozwoliła sobie na odrobinę słabości i chwilę zwątpienia oraz maksymalnie wykorzystała wsparcie osób bliskich i rodziny, bo proszenie o pomoc nie jest czymś złym. Wręcz przeciwnie – daje możliwość odpoczynku, a co za tym idzie, zwiększoną ilość uwagi, jaką mama może poświęcić maluchowi.

I chcę, aby wszystkie mamy pamiętały, że mogą dzwonić do mnie o każdej porze dnia i nocy. Że jestem i służę pomocą.

Zobacz także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama