Reklama

Dziecko płacze, nie chce zasnąć, kłóci się z tobą lub nie chce jeść… – czujesz, że tracisz panowanie nad sobą. Masz nawet ochotę nakrzyczeć albo, co gorsza, złapać je za ramiona i mocno potrząsnąć... Na szczęście, nad złością można nauczyć się panować.

Reklama

Dziecko złości cię i denerwuje?

Przeczytaj nasz wywiad z psycholog Justyną Biernacką, trenerką psychospołeczną i działaczką Fundacji Mama. Justyna Biernacka prowadzi warsztaty dotyczące opanowywania trudnych emocji „Gniew – jak go wyrazić nie krzywdząc innych”.

Trudno przyznać się – przed samą sobą i przed innymi – że dziecko złości albo denerwuje.

Justyna Biernacka: Warto spojrzeć na emocje trochę inaczej niż zwykle. W opinii wielu z nas złość czy gniew to złe emocje. Tymczasem nie warto dzielić ich na lepsze czy gorsze i oceniać ich. Każdy z nas odczuwa całą gamę emocji – i bez względu na to, czy to przyjemne, czy nie, są one cenne. I niezwykle potrzebne.

To znaczy, że jest jakiś pożytek z tego, że złoszczę się na dziecko?!

JB: Wszystkie emocje to znaki-sygnały, które informują nas, w jakim jesteśmy stanie. Złość albo gniew są jak lampka ostrzegawcza w samochodzie, która informuje nas o pustym baku. Co robimy wtedy, kiedy podczas jazdy taka lampka się zaświeci? Tankujemy na najbliższej stacji benzynowej, prawda? Tak samo jest ze złością: jej pojawienie się informuje nas, że jakieś nasze potrzeby są niezaspokojone.
Zobacz też: Gdy puszczają nerwy. Jak okiełznać emocje?

I co powinnam zrobić, kiedy poczuję złość?

JB: Przyjrzeć się jej, ale tak, jak przyglądamy się naszemu sprzymierzeńcowi. Pomyśleć: „To, że ja ją odczuwam, to dobrze, bo ona podpowiada mi, jakim jestem człowiekiem, czego potrzebuję”. Nie próbujmy jej stłumić, bo to się nie uda. Taka tłumiona złość pozostaje w nas i obraca się przeciwko nam. Jednak nie warto też pozwalać, aby złość znalazła ujście w krzyku, potrząsaniu albo biciu dziecka.

Ale czasem nasz gniew jest silniejszy niż byśmy chciały.

JB: W takim ataku złości albo gniewu tracimy kontrolę nad sobą. Albo jeszcze lepiej powiedzieć, że tracimy kontakt ze sobą. W normalnym stanie nie powiedziałybyśmy tych słów, które mówimy w gniewie, nie zachowałybyśmy się w ten konkretny sposób. Tracimy kontrolę np. nad naszym głosem i możemy krzyczeć, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie panujemy nad własną siłą, więc możemy niechcący ścisnąć ramię dziecka mocniej, niż zamierzałyśmy. Dlatego kiedy czujemy, że nie możemy już zapanować nad sobą, to jest właśnie moment, żeby podjąć alarmowe środki zaradcze. Po pierwsze, odsunąć się od dziecka, bo można niechcący zrobić mu krzywdę.

Ono płacze i krzyczy, a ja mam je odłożyć?

JB: Tak. To w tym momencie jest dla niego i dla mamy lepsze. W tym momencie zamiast na siłę uspokajać siebie i dziecko, lepiej dać sobie oddech. Spróbujmy poszukać kontaktu z samą sobą. Zastanówmy się, co czujemy. Można policzyć do dziesięciu, jeśli to komuś pomaga, skupić się na swoich uczuciach i potrzebach. Taką metodę pracy ze sobą i innymi rozpropagował Marshall S. Rosenberg i nazwał Porozumieniem bez Przemocy.
[CMS_PAGE_BREAK]

Na czym polega Porozumienie bez Przemocy?

JB: W filozofii Porozumienia bez Przemocy nacisk kładzie się właśnie na wspomniane już przed chwilą budowanie kontaktu – z innymi i z samym sobą. To na początku może być trudne do zrozumienia, dlatego prześledźmy po kolei całą sytuację. Dziecko płacze, ty się na nie złościsz tak, że masz ochotę nawrzeszczeć. Dlaczego?! Spójrzmy na to tak: płacz – zarówno dorosłego, jak i dziecka – nie jest niczym złym. Czyli nie można powiedzieć, że to płacz wywołał złość. Ona już była w tobie, a płacz dziecka (albo jego wrzask w sklepie, ucieczka na placu zabaw czy jeszcze coś innego) jedynie ją wyzwoliły. Zamiast oskarżać dziecko, lepiej jest poszukać prawdziwej przyczyny tej emocji.
Zobacz też: Najlepsze sposoby na dziecięcą złość, płacz i histerię.

A ta prawdziwa przyczyna to...

JB: …brak czegoś w naszym życiu. Ale na pytanie, czego konkretnie, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Warto obserwować swoje myśli, które pojawiają się w tym czasie co gniew, bo to one mogą podpowiedzieć przyczynę naszego zachowania. Oto przykład. Kiedy dziecko płacze w sklepie, a ty się na nie wściekasz, postaraj się złapać swoje myśli. I pewnie okaże się, że za złością na dziecko kryje się np. wstyd albo obawa, co pomyślą o tobie inni ludzie, czy zaklasyfikują cię do dobrych czy złych matek. To twoje myśli cię złoszczą, a nie płacz dziecka. Z kolei one mogą być spowodowane twoją potrzebą akceptacji cię jako matki. I nawet jeśli przechodnie tej akceptacji ci nie dadzą, to warto, byś dała ją sobie sama. Warto wtedy odetchnąć i powiedzieć: „To, że moje dziecko płacze, nie świadczy o mnie źle”. Gniew często wynika też z poczucia bezradności, ale równie dobrze może być sygnałem, że potrzebujesz odpoczynku. Gdy zyskasz nowe siły, być może okaże się, że o wiele lepiej wytrzymujesz płacz czy bunt dziecka.

I tu połowa mam westchnie: tylko skąd te siły brać?

JB: Nie zawsze jest to proste, fakt. Ale masz wybór: czy pójdziesz w swoją złość i wściekanie się, czy swoją energię skierujesz na aktywne poszukiwanie rozwiązań. Możesz marnować swoje siły na gniew albo wykorzystać je do czegoś konstruktywnego. Zamiast krzyczeć na dziecko, można zająć się budowaniem swojego życia, aby było lepsze. Ale zanim będziesz mogła to robić, najpierw musisz dowiedzieć się, czego ci brakuje. A o tym, czego brakuje i że w ogóle czegoś brakuje, informuje właśnie złość. I dlatego będzie dobrze, jeżeli pozwolisz sobie ją odczuwać.

W ataku złości nie ma czasu na zastanawianie się nad swoimi potrzebami i ich zaspokajaniem...

JB: Dlatego warto wrócić do tego myślami, np. kiedy dziecko pójdzie spać. Wtedy, kiedy naprawdę można pobyć ze sobą i przemyśleć swoje potrzeby. Taka praca zaowocuje w chwilach kryzysu. Będzie do czego wrócić: do przemyśleń, do wniosków, które się wysnuje. Wsparcie i inspirację mogą dać też np. rozmowy z innymi kobietami, które mają podobne problemy albo książki, które pomogą siebie zrozumieć, np. właśnie poradnik Marshala Rosenberga. Przemyślmy, czemu nasze potrzeby są niespełnione, bo może się okazać, że same jesteśmy dla siebie wrogiem. Pułapką dla wielu mam jest poświęcanie całego swojego czasu dziecku. Kiedy robimy coś dla siebie, czujemy się jak złodziejki, które kradną czas przeznaczony dla malucha. Tymczasem jest zupełnie inaczej: kiedy robisz coś dla siebie, robisz to również dla dziecka.
[CMS_PAGE_BREAK]

Na czym polegają warsztaty z opanowywania emocji?

JB: Pracujemy na konkretach: opowiadamy o swoich emocjach, sytuacjach, w których pojawiał się trudny do opanowania gniew. Staramy się łapać kontakt ze sobą i szukać prawdziwych przyczyn złości. Odgrywamy scenki, mamy też gry, które uczą nas kontaktować się ze swoim gniewem. Uczymy się ćwiczeń oddechowych, które pomagają znaleźć siły, kiedy gniew nadchodzi.

Czy takie ćwiczenia działają?

JB: Bardzo. Jedno z nich nazywamy „uziemiaczem”. Polega ono na sześciu oddechach:

  • Podczas pierwszego skupiamy się na wdechu.
  • Przy drugim – na wydechu.
  • Podczas trzeciego – na wdechu i wydechu.
  • Czwarty – na twarzy, jakbyśmy brały oddech całą powierzchnią twarzy.
  • W czasie piątego oddychamy całą klatką piersiową.
  • Przy szóstym – jakbyśmy brały powietrze brzuchem.

To, że skupiamy się na swoim oddechu, twarzy, piersiach, brzuchu, pomaga odpowiedzieć na pytanie o emocje. Nie jesteśmy, niestety, uczeni – w szkole ani nigdzie indziej – jak rozpoznawać swoje uczucia. A rozpoznawanie i nazywanie ich jest ważne. Wrócę tu do porównania gniewu do lampki na desce rozdzielczej. Gdy nie umiemy rozpoznawać swoich emocji, to jest tak, jakbyśmy nie widzieli deski rozdzielczej w aucie i nie wiedzieli, z jaką prędkością jedziemy albo ile mamy paliwa. Kiedy nie wiemy, co czujemy, nie możemy podjąć skutecznych działań, by zatroszczyć się o siebie.

Zasada nr 1: Najpierw ty, potem dziecko

Dziecko najlepiej uczy się na przykładzie. Dlatego jeśli ty będziesz umiała zapanować na swoimi emocjami, ono też się wkrótce tego nauczy. To tak jak w samolocie z maską tlenową – instrukcja mówi, że najpierw zakładamy ją sobie, a potem dziecku. I tak samo: najpierw warto uporać się ze swoimi emocjami, aby potem móc skutecznie pomóc w tym maluchowi.

Uwaga: tego nie rób: Nie potrząsaj dzieckiem!

Nie tylko klaps, ale też szarpanie malucha, potrząsanie albo krzyk są uznawane za przemoc wobec dziecka. Jeśli zatem czujesz, że już za chwilę stracisz panowanie nad sobą:

  1. Odłóż dziecko
  2. Odsuń się
  3. Oddychaj głęboko
Reklama

Sprawdź też: Do trzech razy sztu(cz)ka! - 12 tricków, które ułatwiają życie rodzicom.

Reklama
Reklama
Reklama