O wszystkim dowiadujemy się z konferencji. Nic nie wiemy o powrocie do pracy – dyrektorki przedszkoli o obecnej sytuacji
Przedszkola, podobnie jak inne placówki edukacyjne, zostały z dnia na dzień zmuszone do przestawienia się na pracę zdalną. Nie wiedzą też, jak długo ma trwać ten stan. Jak radzą sobie w nowej, niełatwej rzeczywistości?
O tym, jak wygląda edukacja przedszkolaków w dobie koronawirusa, rozmawiamy z dyrektorkami dwóch warszawskich przedszkoli – Małgorzatą Tarkowską z Niepublicznego Przedszkola Językowego 4KIDS (ul. Puławska 114) oraz z Moniką Mokrzyszczak z Przedszkola Integracyjnego nr 45 przy ul. Lenartowicza 4.
Jak kadra nauczycielska radzi sobie w sytuacji zamknięcia przedszkoli na skutek koronawirusa? W jaki sposób realizowany jest program nauczania?
M.T.: W Niepublicznym Przedszkolu Językowym 4KIDS od samego początku, kiedy MEN podjęło decyzję o czasowym zamknięciu placówek edukacyjnych, codziennie przygotowujemy zajęcia dla dzieci. Wysyłamy je rodzicom na adresy mailowe, uruchomiliśmy też platformę Teams.
Przesyłamy propozycje zajęć edukacyjnych dla dzieci z filmikami nagrywanymi przez nauczycieli poszczególnych grup i kartami pracy, dołączamy też regularnie zajęcia z j. angielskiego, rytmiki, zabawy logopedyczne, opowieści biblijne. Ponadto umieszczamy różne propozycje aktywności dla dzieci na Facebooku – w formie krótkich filmików DIY. Z okazji Dnia Książki zamieszczaliśmy też czytane przez naszych pracowników opowiadania dla dzieci.
Wychodzimy z założenia, że przesyłane przez nas materiały mają być pomocą dla rodziców w organizowaniu domowej codzienności z dzieckiem. Mogą z nich skorzystać, ale nie muszą. Staramy się, jak możemy, wspierać rodziców w organizowaniu czasu dzieciom, chociaż stanęliśmy przed wyzwaniem zdalnego nauczania bez żadnego przygotowania i zapowiedzi.
M.M.: Nasza kadra również radzi sobie dobrze, choć kosztowało nas to dużo wysiłku. Część nauczycieli naucza zdalnie, a część przychodzi do pracy i przesyła reszcie skany różnych drukowanych pomocy dydaktycznych, żeby móc później skonstruować odpowiednio lekcje. Mamy też na Facebooku zamkniętą grupę, na której codziennie o godz. 10.00 odbywają się live’y i nauczycielki prowadzą zajęcia dla grupy zróżnicowanej wiekowo, od 3 do 6 lat (z różnymi poziomami trudności, młodsze dzieci mogą się wcześniej wyłączyć, a w wykonywaniu ćwiczeń pomagają im rodzice).
Program jest realizowany, na radach pedagogicznych planujemy prace na kolejny tydzień. Chcemy, żeby to, co dzieje się na Facebooku, było spójne z informacjami zawartymi na stronie internetowej, na której znajdują się zakładki z konkretnymi zadaniami dla poszczególnych grup wiekowych. To wszystko są jednak propozycje, a nie wytyczne, podobnie jak w przedszkolu 4KIDS.
Czy udaje się utrzymywać kontakt z dziećmi, a jeśli tak, to w jaki sposób?
M.M.: Kontakt mieliśmy ze wszystkimi rodzicami dzieci uczęszczających do naszego przedszkola, choćby przez panią psycholog, która dzwoniła i pytała, czy nie potrzebują jakiejś pomocy. Nie pozostało żadne dziecko, do którego byśmy nie dotarli.
Nauczyciele mają też dyżury na Skype i na Messengerze. W naszym przedszkolu jest grupa dzieci niepełnosprawnych. Z tymi, z którymi możliwy jest kontakt przez internet, pedagodzy wspierający prowadzą rewalidacje online.
Poza tym sprawdzamy, którzy rodzice logowali się i byli aktywni na Facebooku. Z naszych obserwacji wynika, że aż 96 proc. dzieci z naszej placówki ogląda transmisje prowadzone na żywo.
M.T.: My też staramy się utrzymać kontakt z dziećmi, oczywiście ze względu na wiek dzieci odbywa się to za pośrednictwem rodziców, więc tak naprawdę to od nich zależy, czy ten kontakt z przedszkolem jest utrzymany. Z naszej strony jest regularnie inicjowany.
Nauczycielki, wysyłając codzienną wiadomość email, zawsze proszą o potwierdzenie jej otrzymania i informację zwrotną, jak wygląda praca z dzieckiem w domu i taka „domowa codzienność” rodziny. Nie dostajemy za dużo odpowiedzi, choć jest grupa rodziców, która utrzymuje regularny kontakt, dzieli się informacjami i prezentuje prace dzieci.
Dużym zainteresowanie cieszą się spotkania online na platformie Teams czy Zoom. Dzieci mają co jakiś czas możliwość zobaczenia się i porozmawiania z kolegami i ciociami. Te spotkania mają swoją dynamikę – niektóre dzieci dominują swoją obecnością, inne są onieśmielone i niewiele się odzywają. Trzeba pamiętać, że dla dzieci też jest to bardzo niecodzienna sytuacja, dlatego wymagająca oswojenia. Wiem natomiast od rodziców, że filmiki wysyłane przez nauczycielki, bardzo się dzieciom podobają.
Co z rekrutacją na kolejny rok szkolny? Czy przebiega bez przeszkód, czy z powodu pandemii trudniej jest pozyskać dzieci do placówki?
M.M.: Moja placówka jest placówką masową, więc rekrutacja na kolejny rok odbywa się normalnie. Zostały jedynie przesunięte terminy – wydłużono je i wprowadzono możliwość składania dokumentów online. Rodzice mieli wybór, czy zeskanują papiery i prześlą skany drogą elektroniczną, czy dostarczą je osobiście. Nie słyszałam o przypadkach, żeby ktoś nie zdążył złożyć dokumentów na czas. Wszystko odbyło się bez przeszkód.
M.T.: Z kolei w naszym przedszkolu rekrutacja praktycznie stanęła. W poprzednich latach zwykle zapraszaliśmy rodziców na rozmowę i obejrzenie przedszkola. Teraz, z oczywistych względów, jest to niemożliwe. Mamy podpisanych kilka umów na przyszły rok szkolny, ale jest ich zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach o tej porze. Rodzice, którzy szukają przedszkola, obawiają się, że na jesieni nauka również może być zawieszona. Inni nie są pewni swojego powrotu do pracy, więc nie chcą podejmować nowych zobowiązań finansowych.
Są też rodzice, którzy w pierwszej kolejności chcą zapisać swoje pociechy do przedszkola państwowego, a z racji przesunięcia zakończenia rekrutacji w tych placówkach o prawie miesiąc, ci rodzice nie trafiają do nas. Myślę, że sytuacja może się zmienić dopiero wtedy, kiedy przedszkole zostanie powtórnie otwarte i kiedy rodzice będą mogli przyjść do placówki i przyprowadzić swoje dzieci.
Mówi się, że z powodu zamknięcia placówek edukacyjnych część dzieci nie ma dostępu do ciepłych posiłków albo jest zamkniętych w domach, w których są nałogi, przemoc. Czy mają Panie wrażenie, że tak rzeczywiście jest i jeśli tak, jak duża może być skala tego problemu?
M.M.: W naszej placówce nie ma takiego problemu. Znamy sytuację wszystkich dzieci i jesteśmy spokojne, ponieważ są dobrze zaopiekowane. Wiemy, że rodzice są na tyle wydolni, że dzieci dostają ciepłe posiłki i nic nie wiemy o przemocy. Wcześniej bywały takie sytuacje, natomiast w grupie, która jest obecnie, nie miałyśmy takich zgłoszeń, ani niczego podobnego nie zaobserwowałyśmy. Natomiast myślę, że jeżeli występuje przemoc domowa, to taka izolacja jest rzeczywiście bardzo groźna – i dla dzieci, i dla współmałżonka.
M.T.: Ja prowadzę przedszkole prywatne, w związku z tym rodziny, które z niego korzystają, najczęściej są w dobrej kondycji materialnej. Nie mam żadnych informacji na temat braku dostępności ciepłych posiłków dla naszych przedszkolaków. Nie mam również informacji o nałogach czy przemocy w rodzinach dzieci uczęszczających do naszej placówki.
Dostajemy natomiast od rodziców informacje innego rodzaju: są przemęczeni własną pracą w połączeniu z organizowaniem życia domowego, a dzieci tęsknią za przedszkolem i rówieśnikami. Niektóre stają się zniechęcone, apatyczne. Nie mamy jednak kontaktu ze wszystkimi rodzicami, co też nas martwi, bo nie wiemy, jak oni sobie radzą w tym trudnym czasie.
Nie wiadomo dokładnie, jak po 3 maja będzie wyglądała sprawa dodatkowego zasiłku opiekuńczego przyznawanego pracującym rodzicom. Rząd mówi, że po tym czasie chce działać dwutorowo. Część dzieci ma nadal pozostawać w domach (a ich rodzice mają mieć możliwość kontynuowania korzystania z zasiłku), a dla części dzieci ma być zapewniona opieka w żłobkach, przedszkolach i szkołach. Czy dyrektorzy dostali już jakieś wytyczne, na jakich zasadach mają funkcjonować placówki po tej dacie?
M.T.: Nie dostajemy wcześniej żadnych informacji odnośnie funkcjonowania przedszkola. Pierwszym źródłem informacji, jakie do nas docierają od początku czasowego zamknięcia placówek edukacyjnych, jest konferencja prasowa Ministra Edukacji Narodowej i Premiera, dopiero później otrzymujemy wytyczne od Kuratorium czy MEN-u. W tej chwili nic nie wiemy na temat naszego powrotu do pracy – ani kiedy on nastąpi, ani jak powinien być zorganizowany. Dziś wiemy tylko tyle, że placówki edukacyjne, w tym nasze przedszkole, zostają zamknięte do 24 maja.
M.M.: Potwierdzam, nie było żadnych wytycznych. Nasz burmistrz od spraw oświaty nie przekazał nam żadnych informacji, ale on też nie dostał ich z ministerstwa. Napomknięto jedynie podczas konferencji prasowej, że będzie taka opieka organizowana, ale za tym nie poszły żadne dalsze rozporządzenia.
Obecna sytuacja jest bardzo trudna i uniemożliwia dobre zaplanowanie pracy przedszkoli. Musimy za każdym razem czekać do ostatniej chwili na kolejne wytyczne rządu. A przecież przed ponownym otwarciem placówki musimy mieć czas na jej przygotowanie i posprzątanie. Nasi nauczyciele pozostają w gotowości do pracy, ale ciągle nie wiedzą, kiedy wreszcie będą mogli znów spotkać się z dziećmi na zasadach, jakie obowiązywały przed 12 marca.
Zobacz też:
- Zamknięte przedszkola i żłobki: czy trzeba płacić czesne?
- Nie będzie dyżurów wakacyjnych w przedszkolach! Nowa propozycja dla rodziców
- Koronawirus: Nauka w domu, zajęcia online dla dzieci