Wahasz się, czy BLW jest na pewno dla was? Rozwiejemy twoje wątpliwości odpowiadając na pytania innych rodziców. Oni też się zastanawiali (ja też!), ale właśnie gruntowna wiedza na temat metody Bobas Lubi Wybór pozwala podjąć najlepszą decyzję.

Reklama

„Czy można jakoś zmniejszać bałagan podczas posiłków?”

Jeśli stosujesz podkłady na podłogę i fartuszki, to jest on i tak ograniczony. Zaufaj dziecku, daj mu trochę czasu – zobaczysz, z każdym tygodniem rozrzucania będzie mniej. Obserwuj też malucha. Z czasem zazwyczaj zabawa jedzeniem i rzucanki następują pod koniec posiłku, kiedy brzdąc jest po prostu najedzony i zaczyna się nudzić. Wtedy czas zakończyć jedzenie.

„Czy moje dziecko na pewno wie, ile jedzenia jest dla niego dobre? A co, jeśli akurat ono nie je instynktownie, tylko kieruje się np. emocjami?”

Małe dzieci mają doskonale rozwinięty instynkt, który mówi im, jakie pokarmy spośród zaproponowanych wybrać, czego im w danym momencie potrzeba, a czego należy unikać. Na tym opiera się metoda BLW. Np. często przed infekcją dziecko odmawia jedzenia pokarmów stałych i chce pić więcej mleka mamy. Wie, że mamine mleko będzie dla niego w tym momencie lepszym pokarmem. Wątpliwości może mieć jednak rodzic, którego dziecko konsekwentnie wybiera dość jednostronnie pokarmy, np. chce jeść w większości surowe owoce i to w ilościach hurtowych. Kwestie takie zawsze należy rozważyć indywidualnie. Może wystarczy mała modyfikacja jadłospisu? A może akurat jest lato i dziecko instynktownie wybiera sezonowe owoce, bo ich akurat potrzebuje?

Kiedy kupować sezonowe owoce i warzywa, żeby miały mało chemii?

„Dlaczego prowadzenie jednocześnie dwóch kuchni - dla mnie i dziecka - nazywa się tanim rozszerzaniem diety?”

Ale czemu dwóch kuchni? Ideą BLW jest właśnie jedzenie wspólnie oraz tego samego (oczywiście, jeśli w miarę zdrowo się odżywiasz). Jarzyny i kawałek mięsa ugotowane dla dwóch osób to tani obiad. Pizza dla ciebie i mdła zupka dla dziecka – to przecież znacznie droższa opcja. A może czas na zmiany i w twoim jadłospisie?

Zobacz także

„Jak sprawić, żeby warzywa nie ślizgały się w rączce?”

W takim wypadku warto zostawić na warzywie lub owocu kawałek skórki lub obrać go obieraczką karbowaną. Umyta skórka na jabłku czy gruszce to nic szkodliwego dla malucha, a rowki na produkcie wystarczają, żeby dziecko mogło sprawnie go uchwycić.

„Moje bliźniaczki mają blisko 11 miesięcy, a nie są zainteresowane stałymi pokarmami. Czy już nie powinny wsuwać niemal wszystkiego? Bardzo się martwię.”

Tak to już jest, że niektóre dzieci już w wieku pół roku kochają „prawdziwe” jedzenie, a ich o kilka miesięcy starsi koledzy w ogóle się nim nie interesują. Do roku niemowlęciu wystarcza mleko mamy lub mieszanka, więc nie jest to jeszcze duży problem. Warto jednak wciąż proponować bliźniakom nowe potrawy i czekać, aż się na nie skuszą. Jedno jest pewne – prędzej czy później to naprawdę nastąpi, a presja tylko ten moment oddali!

„Jak poznam, że dziecko się najada?”

Podstawą jadłospisu niemowlęcia co najmniej do końca pierwszego roku jego życia jest nadal mleko – pokarm mamy lub mieszanka. Stałe posiłki dopiero wchodzą do gry i nie stanowią głównego materiału do najadania się. Organizm dziecka jest tak zaprogramowany, że za specjalnie na nie nie czeka. To, co najważniejsze i najpotrzebniejsze, płynie do niego wraz z mlekiem.

„Czy można karmić dziecko częściowo według zasad BLW, a częściowo łyżeczką? To pomogłoby mi przełamać strach, że syn się nie będzie najadał.”

Początki rozszerzania diety to nie jest czas, kiedy dziecko ma się najadać stałymi produktami. Podstawę jego diety wówczas wciąż stanowi mleko! Jednak jeśli rodzic potrzebuje świadomości, że smyk tyle i tyle je, a dziecko pozwala na karmienie łyżką, to czemu nie. Tylko że samodzielne oglądanie, poznawanie i wkładanie do buzi jedzenia jest dla malca taką frajdą, że szkoda mu ją ograniczać… Poza tym ważne, by dokarmianie nie towarzyszyło wszystkim posiłkom.

„Jak robić z jedzeniem w restauracjach? Czy dla dziecka poniżej roku zamawiać specjalne dania dla dzieci czy to, co dla nas, normalnie z karty?”

Jednym z fundamentów systemu BLW jest jedzenie razem z dzieckiem. Dlatego gdy zamawiasz zdrowe jedzenie, niech maluch próbuje go z tobą. Tym bardziej że często dania dla dzieci to smażone panierowane kawałki kurczaka czy frytki, zatem zamiana np. grillowanych warzyw na nie nie byłaby rozsądna...

„Czy można jakoś ograniczyć bałagan podczas posiłków na mieście i „w gościach”? Mam z tym duży problem, bardzo mnie zawstydza, gdy Ania rozrzuca jedzenie po restauracji...”

Warto mieć zawsze przy sobie chusteczki nawilżane. Można nimi w miarę na bieżąco wycierać blat fotelika do karmienia, rączki smyka czy nawet podłogę. Być może jednak personel lokalu będzie wyrozumiały i nie będzie rzucał nieprzyjaznych spojrzeń na rodziców BLW-smakosza? Warto się przekonać i wybierać te restauracje, które szanują także takich gości.

„Moja 7-miesięczna córeczka podczas posiłków wkłada do buzi bardzo duże ilości jedzenia. Nie wiem, jak ją tego oduczyć, boję się, że to skończy się wymiotami...”

Eksperymenty dzieciaków z jedzeniem przybierają różne postacie… Nadmierne napełnianie buzi jedzeniem też do nich należy. Jednak maluchy, które same kontrolują to, co i w jakiej ilości znajdzie się w ich ustach, wiedzą, że gdy jedzenie zawędruje za daleko, poczują odruch wymiotny. Takie doświadczenie uczy je, gdzie jest granica odpowiedniej porcji jedzonka i ile zmieści się naraz do ust.

„Ponieważ nie wiem, co podpasuje mojej córce, a co nie, to przygotowuję jej potrawy, które lubi. Mam pewność, że zje, ale z drugiej strony, przez to nie poszerza swoich kulinarnych horyzontów...”

Nie ma co się ograniczać i podawać dziecku tylko to, co chętnie je. Maluchy mają zmienny gust i bardzo często ni stąd, ni zowąd zmieniają swoje upodobania kulinarne. Poza tym, nawet jeśli maluch wypluwa dany produkt, to nie zawsze znaczy, że mu nie podpasował, tylko może nie ma na niego ochoty akurat dzisiaj. Dlatego warto przy każdym posiłku dawać dziecku wybór, wtedy samo decyduje, kiedy czas na zmiany.

„Za każdym razem, kiedy dzwoni moja mama, to pyta, ile Antek je. A ja nie umiem jej powiedzieć, bo on je sam, częściowo oczywiście rozrzucając jedzenie… Co mam odpowiedzieć mamie, kiedy znowu będzie wypytywać o te nieszczęsne łyżeczki zjedzonej zupki?”

Cóż, tradycyjne podejście, każące młodej mamie tuczyć malucha, bo dziecko grubiutkie, to dziecko zdrowe, na szczęście odchodzi do lamusa. Ale pytania o ilości zjedzonego jedzenia pozostały… Na takie pytanie warto wyrecytować: „Dzisiaj jadł cukinię, marchewkę, ziemniaki, kurczaka, omleta i pomidory”. Brzmi imponująco, prawda? A do tego Antoś zapewne jest wesoły, energiczny i ma mleko w żądanych ilościach, więc o niedojadaniu nie może być mowy!
Poza tym, warto przypomnieć, że kilka marchewek baby to znacznie więcej konkretnego jedzenia niż choćby miseczka papki marchewkowej, w której króluje woda, więc nie da się porównywać jedzenia przecierów z „prawdziwymi” produktami. W ostateczności można też mamie przypomnieć, że dziecko
ma żołądek wielkości mniej więcej swojej piąstki, więc o napełnienie go naprawdę nie jest trudno.

„Moja roczna Laura potrafi nie zjeść nic przez kilka dni! Jesteśmy tym z mężem bardzo zaniepokojeni. Pediatra kazała się nam tym nie przejmować i dać dziecku czas. Ale czy to naprawdę normalne?”

Tak, to się często zdarza, że przez kilka dni z rzędu dziecko odmawia niemal całkowicie jedzenia, by potem zacząć jeść zupełnie normalnie lub odrabiać straty z naddatkiem. Jadłospis dziecka bilansuje się w ciągu tygodnia, a nie w ciągu dnia, zatem jest ogromne prawdopodobieństwo, że odpowiednia ilość niezbędnych składników zostanie w tym czasie przez malucha przyswojona. Przyczyn czasowego odmawiania jedzenia jest kilka: ząbkowanie (maluch nie chce podrażniać i tak bolesnych dziąseł), infekcja (dziecko traci apetyt przed lub podczas choroby, bo organizm nie chce tracić sił na trawienie, woli walczyć z infekcją) czy stresy (zmiana niani, powrót mamy do pracy, napięcia w domu) lub… brak powodu. Należy jednak pamiętać, żeby nigdy nie zmuszać ani nie namawiać dziecka do jedzenia.
Zostało dowiedzione, że zdrowe dziecko samo się nie zagłodzi, więc trzeba poczekać, aż czas gorszego apetytu minie. Za to jeśli maluch jest blady, apatyczny i nieswój, koniecznie wybierz się z nim do lekarza.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama