Reklama

Czy naprawdę można w jakiś sposób przygotować dziecko do pierwszych zajęć na pływalni?

Przede wszystkim dobrze jest oswoić dziecko z wodą o temperaturze 31–32oC. Jeśli tego nie zrobimy, to szybko nam na pływalni zmarznie, a dziecko marznące – to i płaczące. Jeżeli dziecko nie będzie miało przyjemności z basenu, to rodzice też szybko się zniechęcą, a szkoda, bo po pierwszych kilku lekcjach zabawa w wodzie staje się dla niemowląt wielką frajdą.

Reklama

Jak takie oswajanie powinno wyglądać?

W mojej szkole radzimy rodzicom już przy zapisach, żeby po pierwsze, powoli, ale systematycznie obniżali temperaturę wody w wannie. Po drugie, by wydłużyli czas kąpieli niemowlęcia, nawet do pół godziny. I po trzecie, żeby postarali się, by kąpiel nie kojarzyła się dziecku wyłącznie z wyciszeniem, ale z zabawą. Zdaję sobie sprawę, że ciężko jest kąpać przez pół godziny trzymiesięczne dziecko w wanience, ale przecież rodzic może wejść z nim do dużej wanny, położyć je sobie na brzuchu czy na klatce piersiowej i też się zrelaksować. Nawet jeśli ten mały człowiek ma tylko trzy miesiące, to kto powiedział, że nie może już bawić się w wodzie? Przecież można zrobić mu miły deszczyk z natrysku na brzuszek, na plecy, rączki… Wrzucić pierwsze zabawki.

Trzymiesięczne dziecko jest już na tyle duże, aby chodzić na basen?

Jak najbardziej, choć zawsze mówię rodzicom, że jeśli jeszcze sami nie czują się gotowi, to niech się nie śpieszą. Basen ma być dla całej rodziny zabawą, a nie źródłem stresu. Jeżeli jednak chodzi o kwestie zdrowotne, to trzy miesiące wystarczą, by np. układ odpornościowy niemowlęcia się wzmocnił. Najmłodsze dziecko w mojej szkole miało dwa miesiące i tydzień, ale to był bardzo chory maluszek, dla którego pływalnia była sposobem rehabilitacji i wspomagania rozwoju.

Pływanie wspomaga rozwój także zdrowego dziecka?

Przede wszystkim powiedzmy wyraźnie, że basen z niemowlęciem to jeszcze żadne pływanie, tylko zajęcia ogólnorozwojowe w wodzie. My na basen chodzimy nie po to, żeby nauczyć dziecko śmigać żabką, ale po to, żeby dobrze się bawić oraz żeby oswoić malucha z wodnym środowiskiem. Samo przebywanie w wodzie super wpływa na dziecięcy rozwój: na układ mięśniowy dziecka, stawowy, kostny. Doskonali koordynację wzrokowo-ruchową, działa rozluźniająco, a przy okazji stymuluje do pracy wszystkie mięśnie. Dzięki wodnym zajęciom lepiej też rozwija się układ oddechowy dziecka.

Skoro mowa o układzie oddechowym, rodzice często się boją, że niemowlę na basenie się zakrztusi i dostanie zapalenia płuc. To uzasadniony lęk?

Rzeczywiście rodzice obawiają się zachłystowego zapalenia płuc, ale z tego, co wiem od specjalistów, basen nie zwiększa ryzyka tej choroby. Nawet jeśli dziecko się tutaj napije wody – rodzice często mówią wtedy, że się zakrztusiło, tymczasem prawdziwe zakrztuszenia praktycznie się tutaj nie zdarzają – to woda basenowa nie zrobi mu krzywdy. Już większe jest ryzyko zapalenia płuc, kiedy dziecko się zachłyśnie w domu zupką albo mlekiem, bo wtedy do dróg oddechowych dostaje się już nie woda, ale gęsta zawiesina, w której mogą rozwijać się bakterie.

A co ze zwykłymi przeziębieniami?

Regularne chodzenie na basen wzmacnia układ odpornościowy dzieci, ale pamiętajmy przy tym o kilku zasadach. Przede wszystkim nie przegrzewajmy, ale też nie wychładzajmy za bardzo dziecięcego organizmu. Sesja pływania z niemowlęciem nie powinna trwać dłużej niż 20 minut na pierwszych trzech, czterech zajęciach, potem – do pół godziny. Po wyjściu z wody umyjmy dziecko pod ciepłym prysznicem, co już trochę je ogrzeje, wytrzyjmy do sucha, ubierzmy ciepło i – to bardzo ważne zalecenie
– zostańmy z nim w szatni albo przybasenowej kawiarni jeszcze przez około pół godziny. Dobrze jest wtedy zaproponować dziecku spokojną zabawę, nakarmić je. Niemowlęta często są bardzo głodne po pływaniu, szczególnie że zalecamy, by ostatnie karmienie odbywało się najpóźniej pół godziny przed wejściem do wody. Taki cały pobyt na basenie zajmie nam wtedy około dwóch godzin.

Co trzeba zabrać na basen dla dziecka, oprócz oczywiście pieluszki do pływania?

Zawsze radzę rodzicom, aby zabrali fotelik samochodowy. To bardzo wygodna rzecz: rodzic wchodzi do szatni, przebiera dziecko, zapina je w foteliku i spokojnie zajmuje się sobą. Po przebraniu może bez pośpiechu umyć się pod prysznicem, ma obie ręce wolne. Przed wejściem do wody trzeba też umyć dziecko, dlatego warto wyłożyć fotelik ceratką, by się nie zamoczył. Zamiast jednej pieluszki do pływania, weźmy dwie: jedną na pupę, drugą na wszelki wypadek. Dwa ręczniki dla dziecka: jeden od razu po basenie, drugi już na sam koniec po myciu. Kosmetyki dla dziecka. W dniu zajęć prosimy jednak rodziców, aby nie smarowali dzieci tłustymi kremami, dlatego że w wodzie dzieci będą uciekały im z rąk. Na smarowanie najlepszy czas jest już po pływaniu.

A co z niemowlętami z atopowym zapaleniem skóry, u których skóra łatwo się wysusza?

Oczywiście jeśli dermatolog zalecił smarowanie dziecka, to trzeba się tego trzymać. Nie każde zresztą dziecko z AZS zostanie dopuszczone przez lekarza na basen. A skoro już jesteśmy przy tym temacie: zawsze przed rozpoczęciem zajęć na pływalni, trzeba pokazać dziecko pediatrze i zapytać, czy nie ma przeciwwskazań, by pływało. Jeśli nasze dziecko nie ma problemów ze skórą, to nie ma potrzeby, żeby smarować je przed pływaniem kremami barierowymi. Woda basenowa, wbrew obiegowym opiniom, nie działa aż tak strasznie nawet na delikatną skórę niemowlęcia.

Wracając do naszego ekwipunku: zatyczki do nosa, do uszu?

Nie, nie – nic takiego! Nawet czepki kąpielowe nie są niemowlętom potrzebne, bo po co? Włoski u najmniejszych dzieci bardzo szybko wysychają. A co do zatyczek do nosa czy uszu – dzieci uczą się zanurzać pod wodą tak, by uniknąć zakrztuszenia. Już kilkumiesięczne niemowlę można z powodzeniem uczyć prychania wargami – my na to mówimy motorek: prrrr – żeby podczas zanurzania buzi nie napiły się wody. Radzimy też, żeby rodzic podczas pierwszych prób zanurzania dziecka trzymał cały czas jedną dłoń na jego klatce piersiowej, z kciukiem w pobliżu jego bródki, aby w razie potrzeby móc szybko domknąć mu buzię.

Na forach dużo matek radzi, aby na zajęcia z dziećmi wybierać tylko baseny z wodą ozonowaną – czy ta rada ma uzasadnienie?

To rozróżnienie na ozonowaną i chlorowaną to mit, z którym walczymy od lat. Każda woda ozonowana jest jednocześnie wodą chlorowaną – i dobrze, bo chlor usuwa np. bakterie coli, czego nie robią ani lampy UV, ani ozon. To są tylko dodatki, dzięki którym woda jest jeszcze czystsza. Zresztą według mojej wiedzy basenów tylko i wyłącznie ozonowanych po prostu nie ma.

Basen dla każdego? Uwaga na atopowe zapalenie skóry!

Jeżeli atopia jest w fazie zaostrzenia, lekarz odradzi uczestnictwo dziecka w wodnych zabawach. Jeżeli jednak AZS jest w fazie remisji i skóra jest w dobrym stanie, to nie ma przeciwwskazań, by maluch nie chodził na basen. Zawsze jednak warto atopową skórę chronić przed wysuszającym oraz drażniącym działaniem wody. Zaleca się, aby dziecko z atopią smarować emolientem dwa razy: przed wejściem do wody i już po zajęciach na basenie. Warto też stosować emolienty do mycia dziecka po wyjęciu go z basenowej wody.

Pływać nie powinny też np. dzieci z silnym refluksem żołądkowo-przełykowym oraz nawracającymi zapaleniami ucha środkowego. Przeciwwskazaniami są także m.in. przewlekłe infekcje układu moczowego oraz problemy kardiologiczne.

Reklama

Anna Kula, ratownik wodny, instruktor pływania. Prowadzi szkołę pływania dla dzieci „Bąbelki pływają” w Warszawie i Olsztynie. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Pływania Niemowląt (PSPN).

Reklama
Reklama
Reklama