Jak nauczyć dziecko raczkować? Zanim do tego przejdziemy, warto zdać sobie sprawę, jak skomplikowana jest to czynność dla niemowlęcia i dlaczego raczkowanie uznaje się za ważny etap rozwoju dziecka. Pamiętasz, jak trudno zapanować nad zdalnie sterowanym autkiem? Trzeba je najpierw „wyczuć”. Podczas raczkowania jest chyba nawet trudniej. Centrum sterowania, czyli mózg maluszka, musi wziąć pod uwagę nie tylko cztery kierunki (prawo, lewo, przód, tył), a tysiące parametrów: jedne mięśnie się napinają, inne kurczą, prawa ręka i lewa noga ruszają do przodu, pozostałe kończyny czekają na swoją kolej, biodra nie mogą się przy tym za mocno kiwać, a łokcie zginać itd. Nic więc dziwnego, że zanim malec ruszy przed siebie, musi sporo ćwiczyć.

Reklama

Etapy nauki raczkowania

Zanim dziecko zacznie raczkować, najczęściej „zalicza” zdobycie innych umiejętności. Są to:

  • pełzanie w przód i w tył,
  • czołganie się na brzuchu,
  • stawanie na czworakach i bujanie się do przodu i tyłu
  • i w końcu raczkowanie.

Około 10. miesiąca życia dziecko zaczyna bujać się siadzie klęcznym w przód i tył, później czworakuje „na wstecznym” (czyli raczkuje właśnie) albo przesuwa się do przodu z opuszczoną na pięty pupą. Czasem nawet zastyga w bezruchu i nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Zwykle przychodzi jednak taki moment, kiedy dziecko raczkuje do przodu, czyli czworakuje.

Jak pomóc dziecku raczkować?

Prawdopodobnie dziecko w końcu samo dojdzie do tego, jak się raczkuje. Zacznie to robić prawdopodobnie około 10. miesiąca życia. Musi mieć jednak okazję do ćwiczeń, a także powód, by podjąć wysiłek. Dlatego nie trzymaj za długo malca w łóżeczku albo na leżaczku i nie wyręczaj go we wszystkim (np. podając mu każdą zabawkę, na którą spojrzy). Daj mu szansę: może sam dotrze do przedmiotu, który go interesuje? Przywołuj malucha do siebie i śmiej się radośnie, kiedy podejmie wyzwanie – radość mamy to dla niego najlepsza motywacja. Gdy nabierze wprawy, możesz jego „trasę” urozmaicić przeszkodami, np. klockami.

Zdarza się, że malec nie raczkuje, bo mu się... nie opłaca. Niektóre dzieci pełzają na tyle sprawnie, że nie mają ochoty na walkę z grawitacją. Pomaga prosta sztuczka: zwiększenie tarcia. Malec położony na dywanie nie będzie w stanie ślizgać się na brzuchu. Może zacznie inaczej kombinować. Nieco bardziej drastyczną metodą (ale działa, sprawdziłyśmy!) jest zdjęcie malcowi pieluszki i śpiochów i położenie go na chłodnej podłodze, np. terakocie. Kontakt brzucha z zimną podłogą nie jest dla dziecka komfortowy, dlatego maluch być może zechce unieść biodra, przejść do pozycji klęku podpartego i w końcu ruszy do przodu na kolanach i dłoniach.

Zobacz także

Dlaczego dziecko nie raczkuje?

Niektóre dzieci omijają etap raczkowania. Nie ma jednak powodu do zmartwienia: większość z nich ćwiczy potrzebne umiejętności w inny sposób. Może się jednak zdarzyć, że maluch, który nigdy nie raczkował, będzie miał w przyszłości kłopoty z nauką pisania, chwytaniem piłki lub innymi umiejętnościami.

Na wszelki wypadek warto więc malca zachęcać do raczkowania: bawić się w pieska, urządzać wyścigi na czworakach itp. Można (i warto) to robić nawet z kilkulatkiem.

Czasami to, że dziecko nie raczkuje, może oznaczać problemy:

Bywa jednak i tak, że niemowlę nie ma warunków do raczkowania – przestrzeń wokół niego nie sprzyja raczkowaniu, albo odczuwa brak bodźców psychospołecznych (np. brak częstego kontaktu i interakcji między niemowlęciem a jego opiekunami). Często nie raczkują też dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym, ale tę jednostkę chorobową najczęściej rozpoznaje się na wcześniejszych etapach rozwoju lub wręcz zaraz po narodzinach.

Dlaczego nauka raczkowania jest tak ważna?

Raczkowanie jest niezbędną gimnastyką dla kręgosłupa, gdyż dzięki niemu prawidłowo kształtują się jego naturalne krzywizny. Dobrze wpływa na panewki biodrowe i stopy (ustawia je w prawidłowej pozycji). Poza tym ćwiczy mięśnie – przede wszystkim obręcz barkową i biodrową.

Gdy malec beztrosko raczkuje innym pod nogami, w jego mózgu dzieją się ważne rzeczy – doskonalą się połączenia między półkulami. Raczkowanie angażuje cały mózg: zawiadująca lewą stroną ciała prawa półkula musi dogadać się z lewą, sterującą ruchami strony prawej. Dodatkowa trudność: pracę rąk i nóg trzeba zgrać w taki sposób, by maluch nie kicał jak zając, a poruszał się w systemie: prawa ręka z lewą nogą, lewa ręka z prawą nogą. Dwa centra ruchowe muszą więc współpracować, ale każde z nich jest w jakiejś mierze niezależne.

Raczkowanie doskonali także umiejętność koncentrowania wzroku na bliskich przedmiotach. Dzięki temu maluch będzie mógł w przyszłości skupić się na literach, a więc łatwiej nauczy się odróżniać jedne od drugich, układać je w słowa.

Bezpieczeństwo podczas raczkowania

Malec, który wprawił się w raczkowaniu, porusza się z imponującą prędkością. Na jego instynkt samozachowawczy nie można jeszcze liczyć. Dlatego:

  • Zadbaj o to, by otoczenie było przyjazne dla takiego szkraba. W domu: schowaj chemikalia, zabezpiecz kontakty i schody, schowaj do szafy obrusy, pilnuj, by dziecko nie miało dostępu do przedmiotów, którymi można się zakrztusić. Na dworze: sprawdź, czy w trawie albo na piasku nie ma szkła, psich kup itd. Uważaj, gdyż malec może włożyć do buzi także to, czego nie da się posprzątać, np. biedronkę.
  • Pamiętaj o oknach. Raczkujące maluchy błyskawicznie uczą się wspinać po meblach. A z sofy czy krzesła mogą dostać się na parapet.
  • Uważaj na malucha. Pamiętaj, że w każdej chwili może ci wejść pod nogi – również wtedy, gdy niesiesz kubek z gorącą herbatą czy talerz z zupą.
  • Wiosną pozwól maluchowi raczkować po łące, placu zabaw. Ale sprawdź koniecznie, czy na jego „trasie” nie ma kawałków szkła czy ostrych kamyków, które mogłyby trafić do buzi!

Konsultacja: lek. med. Elżbieta Jasiak, pediatra neonatolog, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu oraz dr Tomasz Smereka, psycholog, adiunkt Uniwersytetu Wrocławskiego

Sprawdź też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama