Rewolucji w żywieniu dzieci w przedszkolach, szkołach i innych placówkach oświaty nie przeprowadzono ot tak sobie ani po to, by utrudnić maluchom (a przy okazji rodzicom) życie. Zrobiono ją, ponieważ polskie dzieci dzieci tyją na potęgę i jedzą niezdrowo (za dużo słodyczy i cukru, dań typu fast food, soli), za co będą płacić nie tylko nadmiarem kilogramów.
Ale czy zrobiono ją dobrze?

Reklama

Nowe przepisy obowiązują od września ubiegłego roku. Najwyższy czas na sprawdzenie, jak ta zmiana wygląda w praktyce oraz zastanowienie się, co można zrobić lepiej.

Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, napisał w tej sprawie do odpowiadającego za kontrolę żywienia w przedszkolach i szkołach Głównego Inspektora Sanitarnego. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła.
Według Marka Michalaka, jednym z problemów wymagających rozwiązania jest kwestia podawania alergikom produktów zastępujących te, na które dzieci są uczulone. Przykład z życia: uczulone na miód dziecko nie chce pić niesłodzonego napoju.

Problemów jest oczywiście więcej, przede wszystkim taki, że przyzwyczajone do cukru i soli dzieci nie chcą jeść potraw przyrządzonych "po nowemu", bo uważają je za mdłe. Nie chcą pić niesłodzonych kompotów, jeść słabo posolonych ziemniaków etc. W efekcie są głodne albo przyprawiają jedzenie na własną rękę gotowymi mieszankami, pełnymi dodatków, których nie powinny używać.
Jak donosiły media, niektóre starsze dzieci zaczęły też handlować w szkole drożdżówkami, batonami itd.

Przeczytaj także: Ostrożnie z cukrem

Zobacz także

Jak zmiana zasad żywienia wygląda w przedszkolu (lub szkole), do którego chodzi Twoje dziecko?

  • Czy faktycznie jedzenie jest zdrowe? Jak jest przyrządzane?
  • Z czym macie największy problem? Z czego wynika?
  • Co można by było zrobić, żeby jedzenie bez cukru i nadmiaru soli bardziej smakowało dzieciom?

Czekamy na Twój komentarz.

Reklama

Sprawdź, czy twoje dziecko jest uzależnione od słodyczy. Test

Reklama
Reklama
Reklama