5-letnia dziewczynka wyszła z przedszkola i zaginęła
Kiedy mama przyszła po córeczkę personel dopiero wtedy zorientował się, że dziecka nie ma w przedszkolu. Jak w ogóle mogło do tego dojść?
Są dwie wersje wydarzeń tego, co się stało. Obie są przerażające, gdyż pokazują, że dziecko nie jest bezpieczne w miejscu, które jest stworzone m.in. po to, aby opiekować się dzieckiem, kiedy jego rodzice są w pracy.
Nieznajoma kobieta odebrała dziecko?
Przedszkole Samorządowe nr 55 z Oddziałami Integracyjnymi mieści się w Białymstoku. To stamtąd 9 października zniknęło dziecko. Zauważono to dopiero wtedy, gdy po dziewczynkę zgłosiła się mama. Dyrekcja wezwała policję. Gdy mundurowi sporządzali rysopis zaginionej, do dyżurnego policji zadzwonił zaniepokojony pracownik jednego ze spożywczych sklepów, informując, że od pewnego czasu po sklepie błąka się samotnie małe dziecko. Dziewczynka, cała i zdrowa, szczęśliwie wróciła do domu.
Teraz policja ustala kto naraził pięciolatkę na niebezpieczeństwo. Także Kuratorium Oświaty w Białymstoku prowadzi szczegółową kontrolę. - Z informacji uzyskanych od dyrekcji przedszkola wynika, że dziecko odebrała jakaś nieznana im kobieta. Miała wezwać dziecko przez domofon. Dziewczynka zeszła do szatni, pracownik przedszkola widział, jak dziecko opuszcza mury placówki z ową kobietą - relacjonuje rzecznik prasowy kuratorium Małgorzata Palanis.
Rodzice: dziecko było samo
Jednak rodzice dzieci uczęszczających do placówki przychylają się do innej wersji wydarzeń, przypuszczając, że dziewczynka mogła sama opuścić budynek. To już nie pierwszy raz kiedy dziecko samo wyszło z tego przedszkola – mówi jeden z rodziców. Trzeba podkreślić, że to placówka integracyjna i nie wszystkie dzieci zdają sobie sprawę z różnych zagrożeń. - Wielokrotnie na zebraniach rozmawialiśmy o potrzebie, chociażby naprawy ogrodzenia - dodaje.
Przedszkolanka zawieszona
Narzędzia dla rodziców mamotoja.pl
Kalendarz rozwoju niemowlaka Czytaj więcejRodzice są przerażeni tym, co się wydarzyło. Policja prowadzi dochodzenie pod kątem naruszenia artykułu 160. Kodeksu karnego, czyli narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Po tym zdarzeniu opiekunka grupy, do której uczęszczało dziecko, została zawieszona, a do wojewody wpłynął wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Przedszkole nie wypowiedziało się w tej sprawie. Dyrektorka placówki, powołując się na rozporządzenie RODO, odmówiła komentarza.
To bulwersująca historia pokazująca jak łatwo dziecko może wyjść z przedszkola bez opieki. Bez względu na to, która wersja wydarzeń okaże się prawdziwa, pracownicy przedszkola nie dopilnowali dziecka i nie dołożyli wystarczającej staranności w opiece nad nim. Bezpieczeństwo dziecka to kluczowa sprawa w trakcie opieki nad nim. Aż strach pomyśleć, na co narażona była ta mała dziewczynka po opuszczeniu budynku. Cud, że nic się jej nie stało i została odnaleziona w sklepie. Czy Wasze maleństwa są bezpieczne w przedszkolach? Wiecie, jakie zabezpieczenia są stosowane w placówkach?
Zapraszamy do naszej internetowej szkoły rodzenia:
Źródło: bia24
Zobacz też:
- 6 ważnych pytań na temat przedszkola
- 5 rzeczy, które możesz zrobić, żeby dziecko nie zgubiło się w tłumie
- Kiedy dziecko jest gotowe, by pójść do przedszkola? - film