Kiedy zapisywałam Julcię do przedszkola, pytałam, czy leżakowanie jest obowiązkowe. Dyrektorka powiedziała, że nie. Że leżakują tylko te dzieci, które mają w zwyczaju drzemki w ciągu dnia. Bardzo się wtedy ucieszyłam, bo to oznaczało, że w przedszkolach nie jest tak jak w PRL, gdy zmuszano dzieci do spania i jedzenia...

Reklama

Leżakowanie wspominam strasznie

Kiedy ponad 30 lat temu chodziłam do przedszkola, najbardziej zazdrościłam starszakom, że nie muszą już leżakować. To leżakowanie było okropne. Do dziś pamiętam panią Krysię, która chodziła między polówkami i zamykała oczy każdemu, kto śmiał leżeć z otwartymi… Oczywiście wtedy uważałam, że tak ma być. Podobnie jak z jedzeniem – że trzeba jeść nawet najbardziej znienawidzone zupy mleczne i żylaste mięso. Do ostatniego kęsa, choćby się miało za chwilę zwymiotować.

Myślałam, że dzieci traktuje się teraz inaczej. Że owszem, musi być jakaś dyscyplina, rozkład dnia i nie można zawsze robić tego, co się chce i lubi, ale… nikt nie zmusza do czegoś, czego dziecko nie potrzebuje!

Dzieci leżakują, panie się relaksują?

Kiedy córka zaczęła się skarżyć na to leżakowanie (poprosiła, żebym w czasie leżakowania zabierała ją do domu), obiecałam, że porozmawiam z wychowawczynią. Byłam pewna, że zgodnie ze słowami dyrektorki – Julka nie będzie musiała leżakować. Okazało się jednak, że musi. A dlaczego? Oficjalnie dlatego, że to dla dzieci zdrowe… Że jak się położą po obiadku, to potem ładnie się bawią. Naprawdę? Może i dotyczy to tych dzieci, które potrzebują drzemek… Ale moja córka do nich nie należy i co? Też musi leżakować? Może dlatego, żeby panie miały chwilę ciszy i oddechu od pracy? Może dla pań to „chwila”, ale przecież dla dziecka takie leżakowanie to wieczność!

Czy leżakowanie jest obowiązkowe?

W przedszkolu córki jedzenie nie jest obowiązkowe. Rodzic dostaje informację, że dziecko odmówiło np. śniadania, obiadu lub podwieczorku. Uważam, że to jest super, bo naprawdę nie każdy i nie zawsze ma ochotę jeść to i ile mu nałożą. W tym przypadku szanuje się dziecko, ale…

Zobacz także

Jak to w końcu jest z tym leżakowaniem? Jest obowiązkowe czy nie? A jeśli jest obowiązkowe, to skąd wynika przekonanie, że to najlepsze rozwiązanie? Dla wszystkich, bez wyjątku? Dlaczego ta dyrektorka mnie oszukała? Czy mam iść do niej i żądać wyjaśnień? To jakaś paranoja, bo nigdy nie widziałam się w roli matki, która kręci awantury w gabinecie dyrekcji, ale chyba nie mam wyboru.

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Aśka

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama