Szokujące zarzuty postawiono 16-letniemu synowi dyrektorki przedszkola. Chłopak miał wykorzystywać seksualnie podopiecznych placówki, pokazywać im pornografię i rozbierać się w ich obecności. Toczy się przeciwko niemu postępowanie przed sądem dla nieletnich, ale sprawa zaniedbania obowiązków przez jego matkę została umorzona.

Reklama

Molestowanie w przedszkolu: dyrektorka nie odpowie za zaniedbania

Sprawa wyszła na jaw, gdy dzieci z prywatnego punktu przedszkolnego pod Łodzią zaczęły opowiadać rodzicom o bulwersujących zachowaniach 16-latka. Chłopak miał kusić je słodyczami albo grą na konsoli i zabierać do swojego pokoju. Tam kazał dzieciom dotykać się w miejscach intymnych i masturbował się przy nich. Nie wiadomo, jaki udział w sprawie molestowania dzieci miał ojczym i dziadek chłopca, który mieli przebywać w przedszkolu jako osoby nieuprawnione. Przedszkole funkcjonowało w prywatnym domu dyrektorki, a część przedszkolna i prywatna były ze sobą połączone.

„Usłyszeliśmy, że jest tam bardzo dobra opieka, że są domowe warunki, że to rodzinne przedszkole. Dyrektorka mówiła, że jej mąż jest fotografem. I jest tutaj dziadek, który opiekuje się dziećmi i jej najstarszy syn” − opowiadali jedni z rodziców pokrzywdzonych dzieci w programie TVN Uwaga.

Oskarżony 16-latek odpowiada przed sądem dla nieletnich, ale zarówno dyrektorka przedszkola, jak i jego pracownicy unikną odpowiedzialności. Dlaczego? Bo w świetle prawa nie są funkcjonariuszami publicznymi. Tę lukę w przepisach obiecał naprawić Michał Wójcik, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów:

„Osoby prowadzące prywatne placówki edukacyjne oraz ich pracownicy muszą mieć taką samą odpowiedzialność karną, jak ich koledzy pracujący w szkołach, przedszkolach, żłobkach, punktach przedszkolnych, czy klubach prowadzonych przez samorządy. Według prawa te osoby są funkcjonariuszami publicznymi” − powiedział minister Michał Wójcik podczas niedawnej wizyty w Kaliszu.

Zobacz także

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama