Nowo narodzone dziecko jest takie bezbronne, całkowicie zdane na łaskę otaczających je ludzi. I choć natura w swoisty sposób zadbała o interesy małego człowieczka, wyposażając jego mamę w oksytocynę, zwaną m.in. hormonem miłości, ty wiesz swoje. To, co czujesz, na pewno nie jest tylko sprawką hormonów. To po prostu miłość.

Reklama

Cudowny hormon miłości

Trudno opisać uczucie, jakie ci towarzyszy, kiedy po raz pierwszy przytulasz ciepłe ciałko, i sprowadzać je jedynie do poziomu chemii. Maluch położony na twoim brzuchu próbuje nieporadnie podpełznąć do twojej piersi, podkurczając maciupkie nóżki. Ma zamglone oczka, jakby nie do końca rozumiał, co się z nim dzieje. Ale jest mu dobrze. Słucha znajomego bicia serca, czuje twoje ciepło i nie zdaje sobie sprawy z tego, że ty płaczesz właśnie ze wzruszenia. Noworodek jest wyjątkowo wrażliwy na zapach mamy, na jej głos i dotyk. Niedługo po porodzie wchodzi w stan niezwykle wysokiej gotowości do nawiązania kontaktu. Jeśli przystawisz go wtedy do piersi, z błogą minką przymknie oczy, jakby chciał powiedzieć: „Właśnie znalazłem moje miejsce na ziemi”.

U mamy cieplutko i bezpiecznie

W pierwszych godzinach życia maleństwo nie potrzebuje wiele pokarmu i nie ma dużego apetytu. A mimo to kiedy przytulasz je do piersi, łapczywie szuka brodawki. Nie jest głodne, ale ma dużą potrzebę ssania. Wpycha rączki do buzi w poszukiwaniu przyjaznego zapachu. Postaraj się, jeśli to tylko możliwe, podać mu pierś w ciągu pierwszych dwóch godzin po porodzie. Ułatwi to wam naukę karmienia, ale też spowoduje, że malec poczuje się pewniej w obcym dla niego, przynajmniej na razie, środowisku. Ssanie piersi złagodzi jego stres związany z podróżą na świat. Potraktuj to też egoistycznie: malutka buźka przy twojej piersi wyzwala tak cudowne uczucie, że nie warto się go pozbawiać bez wyraźnego powodu.

Bardzo kocham moją mamę

Miłość to piękny i skomplikowany proces, który rozwija się i zmienia przez całe życie. Twój maluszek na swój sposób też cię kocha, choć nie umie ci tego powiedzieć. Początkowo nie widzi cię zbyt ostro, choć od pierwszych chwil masz wrażenie, że ci się bacznie przygląda, ale to właśnie twój zapach, odgłos kroków czy bicie serca działają na niego kojąco. Kiedy bierze go na ręce pielęgniarka czy lekarz – krzyczy wniebogłosy. Gdy ty go dotykasz – z ufnością wtula się w znajomy zapach i łapczywie szuka twojej piersi. Uśmiecha się do ciebie już od pierwszych tygodni życia. I choć początkowo ten grymas to mimowolna ekspresja, to już w trzecim–czwartym miesiącu reaguje całym sobą na twoją obecność: fika nóżkami i rączkami, posyła ci radosne, bezzębne uśmiechy, bo po prostu cię kocha.

Nieco spóźnione powitanie

Czasem musi być jednak inaczej. Zdarza się, że na pierwsze spotkanie z maluszkiem musisz trochę poczekać, np. dlatego, że dziecko urodziło się przez cesarskie cięcie i zostałaś poddana znieczuleniu ogólnemu. Albo w sytuacji, kiedy zaraz po porodzie maluszek potrzebuje natychmiastowej opieki medycznej i nie ma możliwości od razu przytulić się do ciebie. Wielu mamom wydaje się wtedy, że być może straciły coś wielkiego, co zaważy na ich relacjach z dzieckiem. Spieszymy rozwiać twoje obawy: miłość na całe życie nie może powstać w ciągu zaledwie kilku godzin, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Eksperci są wręcz zdania, iż więź nie jest w pełni zawiązana aż do około drugiej połowy pierwszego roku życia. Na przykład wielu rodzicom, którzy adoptowali dziecko i pierwszy kontakt z nim mieli po opuszczeniu szpitala lub znacznie później, udało się mimo to wytworzyć silną więź i pokochać dziecko z wzajemnością.

Zobacz także

Właśnie przed chwilą zostałem tatą

Pierwsze minuty z kimś, kto do tej pory pojawiał się tylko w twoich snach, a teraz leży na twoim brzuchu i nieporadnie macha rączkami, to magiczny czas. Pozwól, żeby uczestniczył w nim także twój partner, zachęć, by wziął dziecko na ręce. Choć zdarza się, że bywa przerażony, bo maluch krzyczy, pręży się i nie przypomina uśmiechniętego noworodka z reklam – na pewno czuje dumę i ma świadomość, że bardzo jest wam teraz potrzebny.

Czasem początek bywa trudny

Nie zawsze jest tak różowo. Nie wszystkie mamy po porodzie odczuwają euforię i wielką miłość do malucha. I nic w tym dziwnego. Jak już napisaliśmy, miłość to proces. Zwykle rodzi się powoli. Ważne, żebyś umiała odróżnić tzw. baby blues (wahania nastroju), wywołany zmianami hormonalnymi po porodzie, który mija po paru dniach, od prawdziwej depresji. Czasem jest tak, że psychicznie jesteś gotowa na miłość, a chemicznie – nie. Za takie zaburzenia w powstawaniu więzi odpowiadają hormony. Daj sobie czas na nawiązanie znajomości z człowieczkiem, który odegra ważną rolę w twoim życiu. Jeśli jednak po upływie kilku tygodni nie odczuwasz coraz większej bliskości z dzieckiem lub jeśli czujesz do niego coraz większą niechęć, jak najszybciej porozmawiaj o tym z położną albo psychologiem.

Oksymiłość

Kiedy zaszłaś w ciążę, twój organizm zaczął wytwarzać oksytocynę, hormon częściowo odpowiedzialny za przywiązanie i miłość do dziecka. Szczególnie dużo wydziela się jej podczas pierwszej godziny po porodzie, a zaraz potem jej stężenie gwałtownie spada. Ten czas wyjątkowo sprzyja również miłości dziecka. We krwi noworodka też znajduje się dużo oksytocyny. Dodatkowo uczuciom sprzyja karmienie piersią. Ssąc ją, maluch sprawia, że w twoim mózgu wydziela się oksytocyna. Czujesz wtedy błogą senność, odprężenie, jesteś mniej wrażliwa na ból. Natura mocno sprzyja waszej miłości.

Rady dla taty

Często miłość rodzi się już na sali porodowej, gdy masz okazję potrzymać dziecko w swoich ramionach. Jeśli jednak nie dane ci było uczestniczenie w tych chwilach, wykorzystuj każdy kolejny moment, by być równie blisko maleństwa jak mama. Brak piersi pełnych mleka to jedyna zasadnicza różnica między wami. Twoja miłość i kontakt z tobą są dziecku równie potrzebne. Nie zaniedbaj tego, bo szkoda tracić okazję do takich chwil. A straconych nie da się nadrobić.

ZOBACZ TEŻ: 5 zdań, których nie mów pracującej mamie

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama