Reklama

Nikt nie lubi być smutny ani ze smutasami się zadawać. Niechętnie spotykamy się z ludźmi, którzy mają problemy i są przygnębieni. Ale jeśli smutasem jest nasz partner? Co wtedy zrobić?

Reklama

Seks dobry na wszystko

Najczęściej stosujemy te środki zaradcze, na które pozwala nam partnerska bliskość – czułość, pocałunek, uścisk i w końcu, nim się zorientujemy, lądujemy w łóżku. Seks odpręża, przynosi satysfakcję, podnosi nastrój, odwraca myśli od tego, co przygnębiające. Rezultat jest zaskakująco przyjemny – stanowczo lepszy humor, wyższa samoocena, chęć do działania. Na efekt pracuje cała uruchomiona przy tej okazji fizjologia i psychologia.

Oczywiście nie jest to sposób na skrajne i kliniczne stany depresyjne – wtedy nie cieszy nic, nawet seks. Ale, co ciekawe, we wczesnej fazie depresji – tzw. fazie zwiastującej chorobę, aktywność seksualna jest większa i miłość fizyczna sprawia większą przyjemność niż zwykle. Może nawet na jakiś czas zatrzymać rozwój choroby.

Seks a depresja

W książce "Dlaczego ze sobą sypiamy?” jej autorzy, F. Hajcak i P. Garwood, wymieniają pięć powodów, dla których seks jest aż tak skuteczny w początkowej fazie depresji:

  • Intensywność i przyjemność aktu seksualnego odwraca uwagę od pustki emocjonalnej.
  • Poprzez konieczność "skorzystania” z towarzystwa drugiej osoby, chwilowo przełamuje się poczucie izolacji i osamotnienia.
  • Depresja to agresja i złość skierowana do wewnątrz, a seks może stworzyć okazje do rozładowania napięcia. W rezultacie łagodzi efekty tłumienia uczuć.
  • Atrakcyjność seksualna i udany, zakończony orgazmem seks podwyższają samoocenę i pozwalają (na chwilę przynajmniej) odzyskać poczucie własnej wartości.
  • Skoncentrowanie się na seksie to unikanie konfrontacji z depresjogennymi problemami.

Czy seks jest naturalnym środkiem zwalczania początku depresji?

No cóż – jeśli właśnie wpadasz w depresję, to oczywiście mydlisz sobie oczy. Seks przyniesie ci krótkotrwałą i niewielką w gruncie rzeczy ulgę, mniej więcej taką, jak drapanie łydki, gdy komar ukłuje cię w stopę. Po jakimś czasie poczujesz się znowu gorzej, a również seks przestanie cię cieszyć.

A jeśli to partner wpada w depresję? Strategie są co najmniej dwie:

  • Możesz cynicznie wykorzystać jego zwiększoną potencję – cieszyć się seksem, mając w nosie, że to tylko stan przejściowy. Jest w końcu tylu mężczyzn na skraju załamania – jak aktualny przejdzie w fazę rozwiniętej depresji to znajdziesz sobie następnego we wstępnej.
  • Możesz być dla niego "do rany przyłóż” i pocieszać go swoimi orgazmami. Ryzykujesz jednak, że jak plaster na odciski – po jakimś czasie przestaniesz "działać”. Może też się zdarzyć, że po przezwyciężeniu złego samopoczucia twój partner odstawi cię jak niepotrzebne już opakowanie prozacu.
Reklama

ZOBACZ TEŻ: Czy seks jest zdrowy? Tak!

Reklama
Reklama
Reklama