Jak się nie zarazić koronawirusem podczas protestów i jakie jest ryzyko zakażenia?
Pytanie o ryzyko zakażenia podczas protestów jest bardzo ważne, między innymi ze względu na ostatnie wydarzenia w Polsce i protesty, które odbywają się od kilku dni w kraju. „Jest bardzo niewiele przykładów na rozprzestrzenianie się wirusa w otwartych przestrzeniach”. Niemniej jednak należy zachować środki ostrożności – nosić maseczki i przestrzegać dystansu społecznego.
W związku z pandemią koronawirusa eksperci nakazują, by unikać zgromadzeń. Ostatnio weszły w życie nowe obostrzenia, które również zabraniają zgromadzeń powyżej pięciu osób. Skupiska ludzi w pomieszczeniu to idealne warunki do transmisji wirusa, a jak jest na powietrzu? Temat jest ważny, ponieważ po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucji w sprawie aborcji eugenicznej w całej Polsce odbywają się protesty gromadzące tysiące oburzonych werdyktem osób. Jakie jest więc ryzyko zakażenia się podczas nich?
Protesty a koronawirus
Wiemy, że wirus łatwo rozprzestrzenia się w pomieszczeniu, z protestami (do których dochodzi w przestrzeni otwartej) sprawa wygląda jednak nieco inaczej. Odbywają się one na zewnątrz, ludzie mają na sobie maseczki ochronne, dodatkowo uczestnicy zazwyczaj przemieszczają się. Nie ma dowodów naukowych, jak protesty wpływają na zakażenie koronawirusem, ponieważ często są one spontaniczne, a co za tym idzie – trudno przetestować uczestników zarówno przed jak i po proteście.
Jak się nie zarazić podczas protestu?
Jeśli wybierasz się na protest, pamiętaj o noszeniu maski, a idealnie także rękawiczek i okularów. Bezpieczniejsze są przemarsze, niż stanie w miejscu wśród tłumu. Epidemiolodzy radzą: „Lepiej maszerować, niż pikietować". Jeśli masz wśród bliskich osoby z grupy ryzyka ciężkiego przechorowania koronawirusa, po udziale w proteście nie spotykaj się z nimi przez ok. 14 dni, by zaobserwować u siebie ewentualne objawy zakażenia. Możesz również wziąć udział w proteście zdalnym (szczegóły znajdziesz na fanpage'u Ogólnopolski Strajk Kobiet).
Saskia Popescu, epidemiolog z Uniwersytetu w Arizonie (USA), twierdzi, że duże skupiska ludzi zawsze zwiększają ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa, zwłaszcza jeśli ludzie nie zachowują dystansu społecznego, spędzają ze sobą dużo czasu, krzyczą lub skandują. Jednocześnie ekspertka zauważa, że liczne protesty, które odbywały się w tym roku w Stanach Zjednoczonych (Black Lives Matter), nie spowodowały dużego wzrostu zachorowań. „Ogólnie rzecz ujmując, protesty na świeżym powietrzy, noszenie masek, dystans społeczny i kwarantanna po dziale w proteście, wydają się pomagać" - napisała Popescu w mailu do BBC.
Przegląd literatury naukowej
Nad zagadnieniem przebywania na świeżym powietrzu, a transmisją wirusa pochylili się ostatnio Mike Weed oraz Abby Foad z brytyjskiej uczelni Canterbury Christ Church University. Przeanalizowali około 25 tys. przypadków. Wyciągnęli oni wnioski, mówiące, że „jest bardzo niewiele przykładów na rozprzestrzenianie się wirusa w otwartych przestrzeniach. Niemniej jednak ryzyko to zwiększa się, kiedy łamane są reguły dystansowania społecznego oraz rośnie wielkość i gęstość zgromadzenia, a także przepływ ludzi w jego obrębie”.
Źródło: gazetaprawna.pl, bbc.com
Zobacz także:
- Ogólnopolski strajk kobiet: w środę STANIE cała Polska! Czy można nie iść do pracy?
- Kaja Godek walczy o życie dzieci z gwałtu. Małgorzata Kidawa-Błońska komentuje
- Koronawirus: 1 listopada może być punktem kulminacyjnym epidemii w Polsce