Szwedzki pisarz, Martin Widmark, autor m.in. kultowych “Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” oraz “Upiorna agentka Nelly Rapp”, opowiadał na spotkaniu dla bibliotekarzy i dziennikarzy, zorganizowanym z okazji Warszawskich Targów Książki, o swojej pracy, o tym, co lubią dzieci i o czym nie powinno się pisać książek dla młodych czytelników. Wyjaśniał też, co jego zdaniem, sprawia, że dzieci chcą sięgać po książki:

Reklama

Ostatnia wydana w Polsce książka Martina Widmarka to „Tyczka w Krainie Szczęścia”, ilustrowana przez Emilię Dziubak. W Polsce znamy Widmarka także jako autora niezwykle popularnych detektywistycznych serii dla dzieci: „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” (wyd. Zakamarki) oraz „Upiorna agentka Nelly Rapp” (wyd. Mamania).

Jak zachęcić dziecko do czytania książek?

Jeśli dorosły powie: „Przeczytaj tę książkę”, dziecko jej nie przeczyta. Rekomendacje powinny pochodzić od dzieci! Własne rekomendacje dzieci omijają rodziców i trafiają do dzieci bezpośrednio. Dorośli mówią: "To jest dobra książka, jest tu dobry morał”, a dzieci nigdy nie polecają tak książki!

Można to było zaobserwować na przykładzie Harry’ego Pottera. Dzieci czytały go nie dlatego, że to dorośli go polecali, tylko dlatego, że inne dzieci powiedziały, że to jest fajna książka. Dzieci są najlepszymi ambasadorami rozpowszechniania radości z czytania.

Dlaczego czytanie książek jest fajne?

Podstawową potrzebą wszystkich ludzi jest poczuć, że sobie z czymś poradzili. Mam 56 lat, ale dalej jestem z siebie dumny, kiedy zamykam książkę po przeczytaniu. Nie ma lepszego dźwięku niż ten (tu zamyka książkę – przyp. red.). Ta książka jest przeczytana, udało mi się, odniosłem sukces. Potrafię czytać. I tak samo jak dzieci, ciągle chcę potwierdzać to, że umiem. To właśnie to uczucie, że udało mi się przeczytać całą książkę.

Zobacz także

Jakie książki lubią dzieci?

Jako pisarz muszę cały czas myśleć o tym, co interesuje dzieci. Stosuję łatwe rozwiązanie: zjawy i potwory, detektywi, złodzieje, baśnie, a nie duże problemy egzystencjalne czy moralne. Dzieci lubią wciągające opowiadania napisane dość łatwym językiem, gdzie to ilustracje opowiadają, jak coś wygląda, a tekst o tym, co się dzieje. Nie znajdziecie u mnie żadnych opisów przyrody czy środowiska, wszystko to jest opowiedziane na obrazkach.

Ale Nelly Rapp porusza trudne tematy!

Nelly Rapp ma zupełnie inne przesłanie niż Lasse i Maja, i jest trochę trudniejsza, dotyczy bardziej naszego stosunku do starszych ludzi, szkoły. Nelly jest feministką. Pewnego dnia moja córka wróciła ze szkoły i powiedziała: “Dzisiaj nic nie zrobiliśmy, bo cały czas musieliśmy słuchać, jak chłopcy dostają burę”. I wtedy pomyślałem, że muszę napisać o jakiejś silnej kobiecej bohaterce. I tak powstała Nelly Rapp.

wyd. Mamania

Czy współczesne dziewczynki nadal potrzebują takich wzorców? A może są już silne i rezolutne?

Oczywiście, że potrzebują. Nasza córka przez wiele lat była zdominowana przez chłopaków. Pierwsza książka o Nelly Rapp ukazała się w 2003 roku, a pomysł zaprezentowałem rok wcześniej. Zaniosłem rękopis do wydawnictwa, ale oni powiedzieli, że tej książki nie chcą, chociaż ”Lasse i Maja” już odnieśli sukces. A przecież Nelly jest napisana mniej więcej w ten sam sposób. Zapytałem więc wydawcy: “Ale dlaczego jej nie chcesz wydać?” A ona odpowiedziała: “Bo jest o dziewczynce. Dziewczynki nie sprzedają się dobrze”. Książki o chłopcach sprzedają się dużo lepiej. Bardzo się wtedy wkurzyłem. “Na serio?” - zapytałem. A wiem, że jest feministką. Więc zapytałem: “I ty nie wydasz książki, dlatego, że jest o dziewczynce?”. Byłem naprawdę rozzłoszczony. I wtedy ona spojrzała na mnie i mówi: “Ok, ile książek możesz napisać?”. Napisałem już chyba 17. W Szwecji sprzedały się bardzo, bardzo dobrze. Ale na początku było: “nie, bo one są o dziewczynce”.

W "Nelly" są potwory. Czy dzieci lubią się bać?

Troszkę (śmiech). Ale nie za dużo. To najprostsza rzecz na świecie przestraszyć dziecko. Uważam, że jako dorośli jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby go nie przestraszyć. Ale trochę nerwówki, napięcia, czegoś fascynującego musi być. Jednak jak dziecko zamknie książkę, musi bez problemu zasnąć.

Współcześni rodzice często chcą otoczyć dzieci kokonem bezpieczeństwa, zmieniają więc nawet końcówki klasycznych baśni, żeby nie było w nich nic strasznego.

Jest to pewnego rodzaju ocena, której dorosły musi dokonać, na ile coś jest odpowiednie dla dziecka. Ja też chcę chronić dzieci. I też chcę, żeby były w kokonie, ale ja nazywam ten kokon dzieciństwem. W moim świecie dzieci są chronione przed przemocą, alkoholem i różnymi nadużyciami. To są bardzo poważne kwestie i dzieci ich nie rozumieją.

3 dni temu młoda kobieta została zamordowana w Szwecji i dziś nauczyciele mają za zadanie spróbować wytłumaczyć to dzieciom. Ale się nie da! Nie da się wytłumaczyć dziecku, dlaczego ktoś zabija kogoś innego. Jako dorosły możesz zrozumieć, że ktoś jest chory albo zdesperowany, ale dzieci tego nie rozumieją. Dlatego ja nie uważam, że dzieci trzeba narażać na wszystkie trudne kwestie. Uważam, że można powiedzieć: “O tym porozmawiamy, kiedy podrośniesz”. Jeśli akurat w okolicy nie grasuje jakiś morderca, nie rozmawiamy o tym. Wierzę, że dzieci w dorosłości będą musiały dokonywać ważnych wyborów, ale żeby móc ich dokonać, muszą mieć bezpieczne dzieciństwo. Mówi się też, że literatura dla dzieci musi być realistyczna, że musi mówić o poważnych problemach, ale ja tak nie do końca uważam. Za kilka lat przyjdzie na to czas, nie teraz.

Ale w szwedzkiej literaturze dziecięcej porusza się dosyć dużo poważnych tematów.

Tak, ale najczęściej są to książki obrazkowe. W Szwecji obrazkowe książki są wydawane dla najmłodszych dzieci, a mimo to są w nich poruszane poważniejsze tematy niż w książkach dla starszych dzieci z rozdziałami.

Dlaczego?

Bo książki obrazkowe czytasz z dorosłym, który może tłumaczyć, podjąć trudne tematy, dyskutować. A jeśli dziecko ma 7-9 lat i czyta już samo, może być tak, że nie podejmie tego tematu z dorosłym.

Jak wybierać książki dla dzieci, żeby chciały je czytać?

Dla dzieci trzeba pisać prosto. Technika pisania dla dzieci jest ważna: język jest dopasowany dla 8-9 latka, ale intryga musi być dużo trudniejsza, bo jeśli będzie na tym samym poziomie, co język, to dzieci powiedzą, że to jest dziecinne. Na to można patrzeć, analizując książki dla dzieci – dzieci uwielbiają wyciągać się w górę. Jeśli powiesz 8-latkowi, że wygląda na 10 lat, to będzie bardzo zadowolony. Ale język musi być zrozumiały.

wyd. Mamania

W Szwecji ukazały się 2 książki z ilustracjami Polki, Emilii Dziubak, teraz powstaje 3 (w Polsce można kupić już „Tyczkę w Krainie Szczęścia”, wyd. Mamania, a jesienią 2017 r. ukaże się „Dom, który się obudził”). Jak doszło do tej współpracy?

W Polsce widziałem prace wielu utalentowanych ilustratorów, którzy pracują zupełnie odmiennych od tego, jak ilustruje się książki w Szwecji. Poprosiłem Martę, żeby poleciła mi ilustratora z Polski, który tworzyłby podobnie do dawnych świetnych szwedzkich ilustratorów. Nie potrzebowała dużo czasu do namysłu, odpowiedziała: Emilia Dziubak. Kiedy dostaliśmy ilustracje od Emilii, wydawnictwo w Szwecji było bardzo zaskoczone – redaktorzy biegali po budynku i mówili: “Zobacz, zobacz, jakie piękne!”. Szwedzki styl jest teraz bardzo naiwny i prosty, a to jest dużo bardziej dopracowane pod kątem światła, światłocienia...

Książka „Dom, który się obudził” otrzymała fantastyczne recenzje w Szwecji. Nigdy wcześniej takich nie dostałem! Piszą mniej więcej tak: „Opowiadanie jest dobre, ale ilustracje są wspaniałe!” (śmiech). W przyszłym roku w Szwecji ukaże się nasza wspólna trzecia książka o chłopcu i dziewczynce, którzy mieszkają po przeciwnych stronach morza (w prosty sposób przybliża dzieciom problem uchodźców i konieczności opuszczenia swojego domu – przyp. red.).

Martin Widmark to szwedzki gigant literatury dziecięcej. Z zawodu nauczyciel, przez 10 lat pracował w szkole podstawowej. Pisze książki dla dzieci i podręczniki. W 2011 roku ogłoszono, że Widmark został uznany za najlepszego pisarza roku 2010 w kategorii 6+. Był to 7 rok z rzędu, kiedy dzieci głosowały na jego książki. Podczas wizyt w Polsce Martin Widmark zachwycił się akcją Cała Polska Czyta Dzieciom i przeniósł ją do Szwecji, od pół roku cała Szwecja czyta dzieciom.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama