Reklama

Czas tuż przed mundialem nie jest łatwy dla żony piłkarza, zwłaszcza gdy jest się także pełnoetatową mamą. Dlatego, choć Dominika chętnie zgodziła się na wywiad, rozmowę musiałyśmy kilka razy przekładać z powodu jej obowiązków i podróży. Na szczęście udało się!

Reklama

W mediach często mówi się o tobie jako o pełnoetatowej mamie. A co dla ciebie znaczy „być mamą”?

Z jednej strony to przede wszystkim ogromne poczucie odpowiedzialności i duży obowiązek. Z drugiej jednak, to nieograniczona bezwarunkowa miłość. Za tą miłością idzie pragnienie, by zapewnić swoim dzieciom to, co najlepsze. A jakbym miała podsumować, co kryje się za słowem „mama”, to powiedziałabym „ogromne szczęście”.

Piękne słowa!

Tak, wiesz, ja mam naprawdę cudowne dzieci. Marcel – syn z poprzedniego związku [przyp. red.] – to już poważny nastolatek, który jest dla mnie dużym wsparciem. A pięcioletnia Maja jest prawdziwym słoneczkiem, uśmiech nie schodzi jej z twarzy i naprawdę trudno mieć kiepski humor w jej towarzystwie. Nie umiem sobie wyobrazić życia bez swoich dzieci! Są dziećmi tylko teraz i tylko teraz mam możliwość je wychować.

A co jest dla ciebie najważniejsze w wychowaniu?

Przede wszystkim chcę przekazać dzieciom podstawowe wartości, takie jak szacunek do drugiego człowieka, szczerość, dobroć. Ważne jest dla mnie także, by potrafiły wytrwale dążyć do celu, by nie poddawały się i nie zrażały niepowodzeniami, które przecież każdemu się zdarzają. Chcę po prostu wpoić im takie same zasady, w zgodzie z którymi żyję ja. Tak mnie wychowano i tak samo chcę wychować swoje dzieci.

To chyba niełatwe, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że Kamil zmienia kluby piłkarskie i wasza rodzina praktycznie żyje na dwa domy.

Dla dzieci to bardzo trudna sytuacja. Nawet nam, dorosłym, nie jest prosto, a co dopiero mówić o dzieciakach. Ciągle musimy podejmować decyzje, których konsekwencje odczuwają także Maja i Marcel. Zmieniają przecież nie tylko miejsca zamieszkania, ale także szkoły, środowisko, kolegów. Te zmiany staramy się przeprowadzać jak najmniejszym kosztem dla nich, ale bezkosztowo się nie da. Choć z drugiej strony staram się tę sytuację widzieć też w pozytywnym świetle.

Czyli?

Myślę, mam nadzieję, że to je zahartuje na przyszłość, że będą obyte, pewne siebie, zobaczą większy kawałek rzeczywistości, a zmiany będą dla nich czymś naturalnym, a nie budzącym niepokój czy stres.

Jak widzisz ich przyszłość? Chciałabyś, by tak jak Kamil zrobiły wielką karierę sportową?

Nie snuję takich planów. Moim marzeniem jest jedynie to, by zajmowały się w dorosłości tym, co im sprawia radość. Aby nie musiały robić nic, czego nie chcą, by były szczęśliwe, spełnione. Zresztą tak samo uważa Kamil i z tego przekonania wynika nasze podejście do dzieci teraz. Nie pchamy ich na siłę na specjalne kursy czy treningi. Wybierają sobie takie aktywności, jakie lubią. Oczywiście dbamy o ich wszechstronny rozwój, pokazujemy cały wachlarz możliwości, ale jednocześnie wsłuchujemy się w ich potrzeby.

Kamila jednak często nie ma w domu. Wtedy jesteś i matką, i ojcem?

Kiedy jestem w Szczecinie, to tak, na co dzień jestem sama z dziećmi i muszę siłą rzeczy odgrywać rolę mamy i taty jednocześnie. W sytuacjach awaryjnych pomagają mi rodzice Kamila, ale staram się nie nadużywać ich dobroci, kiedy jestem na miejscu. Gdy mnie nie ma, syn zostaje pod ich opieką. Wiesz, ja raczej jestem Zosią Samosią i naprawdę lubię robić wszystko sama. Ale jakoś nieźle mi to idzie, mam nadzieję. Jest dość dużo obowiązków, ale staram się to wszystko zawsze poukładać i pogodzić.

A jak Kamil wraca do domu, jest ojcem z autorytetem czy raczej pragnie wynagrodzić dzieciom swoją nieobecność i na wszystko pozwala?

Powiem szczerze, że dzieci czują przed nim respekt. Kamil potrafi jasno zwrócić im uwagę, tak jak to powinien robić ojciec. Ten czas bez taty chce im wynagrodzić przede wszystkim wspólnymi chwilami całej naszej czwórki. Bardzo lubimy na przykład rodzinne wyjazdy na wakacje. Razem wtedy odpoczywamy, trochę zwiedzamy, celebrujemy posiłki. Wszystko wspólnie. Kamil bardzo chciałby być z dziećmi cały czas. Tak jednak układa się jego kariera, że to w tej chwili niemożliwe.

Dzieci kibicują tacie?

Oczywiście! Myślę, że razem ze mną są największymi kibicami Kamila Grosickiego! Jakiś czas temu Maja może nie zdawała sobie jeszcze sprawy, kim jest tata, ale teraz ma już tego pełną świadomość. Zawsze z powagą śpiewa hymn przed meczem i zawsze chce, by tata strzelił gola.

Na zakończenie muszę zadać to pytanie, bo inaczej kibice mi nie wybaczą... Które miejsce zajmie Polska w mundialu?

Wierzę całym sercem, że mają takie same szanse jak inne zespoły. A które miejsce? Zawsze myślę pozytywnie. Będą w finale!

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama