Karmiąca mama zmuszona do rozstania z niemowlakiem, by opiekować się chorymi z koronawirusem
Kobieta jest karmiącą mamą na urlopie macierzyńskim. Mimo tego została wezwana do walki z koronawirusem. Niestety takich kobiet jest więcej.
Kobiety mają nieletnie dzieci, jednak decyzją wojewody mazowieckiego zostały skierowane do pracy w ogarniętym koronawirusem domu pomocy społecznej. Są przerażone. Czy tak można?
Ma zostawić synka i iść walczyć z koronawirusem
Pani Monika jest mamą 5-miesięcznego synka, którego karmi piersią. Mieszka obecnie u rodziców, gdyż mąż jest żołnierzem Wojsk Obrony Terytorialnej i ze względów bezpieczeństwa (kobieta choruje na astmę) na czas walki z epidemią koronawirusa mieszkają osobno. Widuje się z mężem tylko przez szybę.
Kobieta pracuje w Środowiskowym Domu Samopomocy w Łychowskiej Woli (woj. mazowieckie), a obecnie jest na urlopie macierzyńskim. Mimo tego otrzymała wezwanie od wojewody mazowieckiego, aby stawić się do pracy w domu pomocy społecznej w Tomczycach (woj. mazowieckie). Panuje w nim dramatyczna sytuacja – zakażonych koronawirusem jest 70 osób – od pensjonariuszy poprzez personel aż po dyrektora placówki.
Kobieta nie stawiła się do pracy. W związku, z czym otrzymała od wojewody 5 tysięcy złotych kary.
Pani Monika jest tylko jedyną w wielu osób skierowanych do pracy przy chorych z COVID-19 w DPS-ie w Tomczycach. Wśród nich są także inne mamy małych dzieci, jak np. rehabilitantka pani Wioleta, mama trójki dzieci: 3-latka, 10-latka i 12-latka, przebywająca na zwolnieniu na opiekę nad dzieckiem.
Musisz iść do pracy i walczyć z epidemią
Kobiety zostały wezwane do pracy na podstawie art. 47 „Ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych". Przewiduje ona, że pracownicy podmiotów leczniczych, osoby wykonujące zawody medyczne oraz osoby, z którymi podpisano umowy na wykonywanie świadczeń zdrowotnych, mogą być skierowani do pracy przy zwalczaniu epidemii.
Patrząc jednak na przypadek pani Moniki i innych matek ,wezwanie do opieki nad chorymi z COVID-19 zapadło wbrew zapisom ustawy.
Ustawa wymienia listę osób, których nie wolno powołać do pracy. Są to osoby nieletnie i starsze niż 60 lat, kobiety ciężarne i osoby wychowujące dziecko młodsze niż 14 lat (osoby samotnie wychowujące dziecko wyłączone są aż do ukończenia pełnoletniości przez ich dziecko).
Jesteśmy bezradni w dobie epidemii?
„W dobie epidemii obywatel ma bardzo ograniczoną możliwość bronienia się przed błędami urzędników" – komentuje Jacek Giezek, profesor nauk prawnych i wykładowca akademicki na Uniwersytecie Wrocławskim. „A procedury stosowane w sytuacjach awaryjnych często są niedoskonałe i mogą – choć nie powinny – krzywdzić niewinnych ludzi, którzy obawiają się o swoje zdrowie i życie. Tak jest też w tym wypadku" – mówi prof. Giezek.
Kto zawinił?
Z informacji zebranych przez tvn24.pl wynika, że starostwo grójeckie przekazało dane wojewodzie o pracownikach placówki w Łychowskiej Woli, podając jedynie ich nazwiska, adresy i stanowiska. Nie było w nich kluczowych informacji o sytuacji życiowej kobiet, które sprawiają, że część z nich nie może być przymusowo kierowana do pracy.
Kobiety odwołały się od decyzji wojewody. Czekają, co będzie dalej. Służby prasowe wojewody mazowieckiego zapewniają, że każde odwołanie, które do nich dotrze, będzie rozpatrywane indywidualnie, a gdy okaże się zasadne – zostanie najpewniej cofnięta decyzja o oddelegowaniu do pracy w związku z pandemią koronawirusa. Zostanie także zniesiona kara.
Źródło: tvn24.pl
Zobacz także:
- Koronawirus: co z wakacjami? Minister Zdrowia: możemy o nich zapomnieć
- Koronawirus - rząd ogłosił aktualne obostrzenia
- Koronawirus i portfele Polaków: zaraza zabrała nam pieniądze i zasiała strach