Reklama

Rodzice szukają pewnie przekonującego pomysłu na to, jak nakłonić swoje pociechy, żeby zechciały w końcu chociaż raz czy dwa powiedzieć coś po angielsku i wreszcie pokazać Wam, że coś im zostało w małych głowach po miesiącach (a może już latach?) nauki w szkole. Jakby to było miło, gdyby – tak dla odmiany – przestały w kółko powtarzać, że nic nie pamiętają z lekcji angielskiego. I żeby coś wreszcie zapamiętały i, co ważniejsze, przypomniały sobie wtedy, kiedy jest to potrzebne! Najlepiej coś sensownego, nie wyliczankę kolorów czy nazw zwierzątek, tylko na przykład Can I have a coke? albo Where is the toilet?, I’d like a candy bar itp. Tym bardziej, że jest spora szansa, że w czasie tegorocznego urlopu znajdziecie się w miejscu, gdzie można by wypróbować takie zwroty w restauracji, hotelu, czy na basenie.

Reklama

Dlaczego angielski?
Bo, całkiem po prostu, świat w coraz większym stopniu mówi po angielsku. W ciągu ostatnich lat angielski stał się prawdziwym językiem globalnym. Nie mówić wcale po angielsku to dziś trochę tak, jak nie wiedzieć, jak wysłać sms czy kupić bilet przez internet. A już wakacyjny wyjazd gdziekolwiek poza Polskę (no, może z wyjątkiem Francji...) to niemal 100% gwarancji, że coś trzeba będzie załatwić po angielsku – zapytać o drogę, zamówić pizzę, przełożyć rezerwację w hotelu, czy umówić się z koleżanką do kids’ clubu na popołudnie. W takich sytuacjach często Mamie i Tacie brakuje potrzebnego zwrotu, z głowy ulatuje akurat potrzebne słówko, a nasz syn lub córka w ogóle nawet nie próbują mówić, tylko się nagle rumienią i znacząco spoglądają w Waszą stronę...

Dlaczego dla rodziców?
Bo rodzice to taka szczególna odmiana dorosłych, prawda? I widać to może najlepiej właśnie w czasie wakacji i ferii, gdy ten rodzaj dorosłych otoczony jest niezmiennie i nieustannie przez swoje pociechy w różnym wieku. W czasie wspólnych wyjazdów Mama i Tata naturalnie robią z dziećmi i dla dzieci także to, co przez cały rok – pomagają się ubierać, znajdują zgubione buty czy misie przytulanki, podają soczek, kupują lody i batoniki, organizują zabawy i całują na dobranoc. Ale wakacje to także nowe, wakacyjne zadania, wyzwania i role dla rodziców, między innymi rola tłumacza, gdy dziecko wprawdzie bardzo czegoś chce, ale odmawia poproszenia o to po angielsku kelnera, obsługę ośrodka czy nawet kolegę z mini golfa. Pytanie brzmi więc, czy Mama i Tata chcą podjąć się i tego zadania (tak, jak to było w ubiegłych latach, prawda?), czy może chcieliby w jakiś sposób ośmielić językowo swoje dziecko. Oczywiście i samym rodzicom nie zaszkodziłaby odrobina bezbolesnej powtórki językowej przed wyjazdem lub w trakcie urlopu.

Dlaczego na wakacje?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wakacje czy ferie to nie najlepszy czas na naukę czegokolwiek. Ale tylko przy założeniu, że byłaby to nauka w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, a tego ani Mamie i Tacie, ani tym bardziej dzieciakom nie proponujemy! O tym, co w zamian, już za chwilę, póki co warto przypomnieć, że wakacje, zwłaszcza zagraniczne, to po prostu świetna, naturalna okazja, by sprawdzić od razu, czy choćby najmniejsza próba użycia języka obcego okaże się skuteczna czy nie. A nic chyba tak nie motywuje jak sukces, choćby nieduży. Tych okazji jest całkiem dużo, o czym Mama i Tata za chwilę się przekonają, przeglądając ich listę w naszym przewodniku. Od razu zaznaczmy tu, że taka „okazja” to nie standardowa lekcja, tyle że w wakacyjnym plenerze, lecz kontekst komunikacyjny, który stanowi ta czy inna sytuacja. Jak ten kontekst zaprząc do celów edukacji językowej wyjaśnimy już za chwilę.

A dlaczego właśnie z deDOMO?
Bo deDOMO to metoda wymyślona nie przez teoretyków, lecz przez prawdziwych rodziców i „przetestowana” na prawdziwych dzieciach, z fantastycznym skutkiem. Dała ona impuls do serii publikacji pod zbiorczym tytułem Angielski dla rodziców deDOMO. Sam pomysł
i oparty na nim projekt edukacyjny doceniło już we wczesnej fazie Ministerstwo Edukacji Narodowej i Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji, przyznając mu znak jakości „Kreatywność i Innowacje 2009”. Projekt spotkał się także z uznaniem British Council, które wspiera go jako partner akademicki, dostrzegając unikalny potencjał rodziców w edukacji językowej ich dzieci.
Metoda deDOMO opiera się na kilku w zasadzie prostych obserwacjach dotyczących życia domowego, zespolonych z analizą języka domu rodzinnego i wzbogaconych wiedzą o naturze motywacji, nie tylko w warunkach szkolnych.

Reklama

Więcej na www.dedomo.pl

deDOMO
Reklama
Reklama
Reklama