
Jak zostać najgorszą matką w Ameryce?
Ta matka zwariowała...
Czy niebezpieczeństwo wszędzie czyha?
Warto wiedzieć: Kiedy pozwolić dziecku na samodzielność? 6 spornych sytuacji
Rozstałam się z mężem , kiedy Natalia miała zaledwie cztery latka. Rafał poznał inną kobietę, zakochał się i od nas odszedł. To takie proste, prawda? To znaczy odszedł ode mnie, tak przynajmniej wtedy zakładał. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Szybko okazało się, że tak naprawdę zostałam z dzieckiem sama . Na początku jeszcze przez jakiś czas odwiedzał córkę, dawał jej jakieś prezenty, a mnie pieniądze na utrzymanie Natalki. Z czasem te wizyty stawały się rzadsze, krótsze. Po paru latach od rozwodu odwiedziny Rafała były niczym święto. Pieniądze nadal dostawałam regularnie, ale co z tego, skoro Natalia ciągle pytała: " Kiedy przyjdzie tata? ". Czułam się bezradna, bo nie umiałam jej odpowiedzieć. W końcu przestała pytać, a tata stał się dla niej jedynie tajemniczym darczyńcą, który co miesiąc przesyłał nam pieniądze. Jak zrekompensować córce brak ojca? Jak tylko mogłam starałam się zrekompensować córce brak ojca . Czułam straszny żal do losu. "To niesprawiedliwe, że inne dzieci mają pełne, szczęśliwe rodziny, a taka wspaniała, mądra dziewczynka jak Natka musi wychowywać się tylko z matką" – myślałam. I właśnie dlatego chciałam, by poza nim, z niczego nie musiała rezygnować. Pieniędzy miałyśmy dosyć od Rafała. Nie wiem, skąd je miał, ale szczodrze się nimi dzielił. Zrezygnowałam z pracy , mieszkałam w domu po rodzicach. Żyłam z zasiłku i z tego, co dostawałam od byłego męża. Chciałam dać całą siebie Natalce, żeby czuła, że jest kimś najważniejszym w moim życiu. Ani przez sekundę nie pomyślałam wtedy, że ją rozpieszczam lub robię krzywdę, nie pozwalając się usamodzielnić. No cóż, na początku lat 90. nie było poradników i programów, jak wychować szczęśliwe dziecko . Robiłam tylko to, co kazało mi serce. Posłałam Natalkę do renomowanego liceum, a potem cieszyłam się, jak...
Obiecałaś sobie, że będziesz nieskończenie cierpliwa i nigdy, przenigdy nie podniesiesz głosu na swoje dziecko. Że postawisz na konsekwencję, tak jak radzi Superniania, a przy tym będziesz ciepła, wyrozumiała i uśmiechnięta niczym Dalajlama. Że zawsze znajdziesz czas, siłę i ochotę na śpiewanie kołysanek, stymulujące rozwój zabawy i przyglądanie się razem z dzieckiem wróblom czy chmurom. I co? Zaczęło się prawdziwe macierzyństwo, a wraz z nim poczucie winy, że jednak nie jesteś idealna. Nie tylko ty masz poczucie winy Nie ty jedna masz taki problem. Pogadaj z jakąkolwiek młodą mamą albo wejdź na forum dyskusyjne poświęcone dzieciom, a przekonasz się, jak bardzo kobiety się zadręczają. Lista ich „grzechów” jest długa. Przeoczyłam. Zaniedbałam. Nawrzeszczałam. Nie wytrzymałam. Robi mi się słabo, gdy po raz sto osiemdziesiąty czwarty muszę czytać o Puchatku. Mam tak wszystkiego dość, że najchętniej uciekłabym z domu. Ratunku! Czy jestem wyrodną matką? – Bez wyrzutów sumienia trudno by było się zorientować, co jest dobre, a co złe, pracować nad sobą, zmieniać się na lepsze – mówi Beata Płażewska, psycholożka. – Jednak nieustanne zadręczanie się tym, że daleko nam do nieosiągalnego ideału, nie ma sensu, bo nic nie daje, za to odbiera siły. Zamiast starać się działać, zmienić to, co się da, czujemy się kompletnie bezradne, chcemy za wszelką cenę zrekompensować nasze „złe” zachowanie, wpadając w inną pułapkę – brak stawiania dziecku granic, wymagań, wpajanie mu poczucia krzywdy, niesprawiedliwości. Poczucie winy może fałszować rzeczywistość. Wyolbrzymiamy nasze błędy i robimy z nich tragedię, podczas gdy w wielu wypadkach wystarczyłoby wyciągnąć wnioski na przyszłość. Bywa nawet, że w pewien sposób poczucie winy zwalnia nas z odpowiedzialności („Co może zdziałać ktoś tak beznadziejny jak...
Od jakiegoś czas furrorę na facebooku robi tekst autorstwa Eliane Rosso. O czym? Czy odkrywa jakieś tajemnice macierzyństwa, coś o czym nikt nie wie? Co konkretnie pisze ta mama trójki dzieci, co zachwyciło i poruszyło rzesze innych matek? Post matki, w którym jest każda z nas "Jestem matką. Mam trójkę dzieci. Poszłam do lekarza, ponieważ zdarza mi się zapominać o różnych rzeczach i mam problemy z koncentracją. Lekarz powiedział mi, że powinnam spać 8 godzin. Bolą mnie plecy. Ortopeda mówi, że powinnam regularnie ćwiczyć, najlepiej Pilates 2-3 razy w tygodniu. Nauczycielka mojego najstarszego syna mówi, że powinnam być przy nim, kiedy odrabia prace domowe. Młodszy syn również ma nauczyciela, ma też zadania, prace, modele i wystawy, cotygodniowe prezentacje w szkole. Oboje uprawiają sport (powinnam im zawsze kibicować z trybun). Alergolog najmłodszego syna uważa, że powinnam podawać dziecku tylko najlepsze produkty, świeże i bez składników powodujących alergie. Że powinnam kupować wszystko świeże, gotować w domu, obierać więcej i rozpakowywać mniej. A że to zajmuje dwa razy więcej czasu? Mój mąż i mój najstarszy syn mówią, że jedzenie, które podaje młodszemu jest niedobre, więc muszę przygotowywać dla nich coś innego. Eksperci od edukacji i psychologowie twierdzą, że musisz spędzać choć 30 minut dziennie z każdym dzieckiem, aby zapewnić mu harmonijny rozwój. Pediatra powiedział mi, że oboje z dzieckiem powinniśmy korzystać ze słońca i spędzać godzinę w parku na świeżym powietrzu każdego dnia, bo to jest dobre dla mózgu. Miesięczne rachunki mówią, że powinnam pracować cały czas. Ekspert od edukacji i rozwoju mówi, że najlepiej jest pozwolić dzieciom uczyć się i odkrywać świat podczas zabawy i nie zwracać uwagi na to, że przy tym się brudzą, nawet jeśli oznacza to codzienne pranie. Terapeuta małżeński mówi, że...