Patenty mamy na udane święta
Wigilia z maluszkiem może być bardzo wzruszająca i cudowna, ale może też być stresująca i koszmarna. Co zrobić, by pierwszy scenariusz się ziścił a drugi się nie sprawdził?

- Beata Turska
Ważne prezenty i zabawy z ciotecznym rodzeństwem
Dla mojego synka w święta najważniejsze są (co tu kryć?) prezenty oraz to, że spotka się z ciotecznym rodzeństwem i wraz z nim ogołoci choinkę z cukierków.
Dla jego małej kuzynki to, że może się ubrać jak królewna. Dla teściowej – strona duchowa. Dla mnie chyba to, co kiedyś najbardziej mnie drażniło – że będzie tak jak zawsze: mama przesadzi z przygotowaniami, wujek opowie tę samą co rok wcześniej anegdotę, ktoś poplami obrus barszczem, dzieci będą rozrabiać, dorośli prędzej czy później zaczną politykować… Dzięki temu wiem, że wszystko jest jak należy, a świat kręci się we właściwą stronę. Nie ma uniwersalnego sposobu na to, by święta były udane, bo każdy z nas lubi spędzać je inaczej. Zawsze jednak ważne jest to, by nie robić niczego wbrew sobie, nie oczekiwać niemożliwego (np. tego, że wszystko wypadnie idealnie) i skupić się na tym, co daje radość. Zapytałam kilka zaprzyjaźnionych mam, co w ich przypadku sprawia, że święta są świętami. Oto co powiedziały.
Pozwoliłam sobie pomóc
Moje pierwsze święta z dzieckiem były jak wyczerpujący obóz kondycyjny. Wyciągnęłam wnioski i kolejne były już inne. Izabela Czuban, mama Wojtka (dwa i pół roku) i Jagody (sześć miesięcy)
Chciałam, aby pierwsza wigilia Wojtka była piękna jak z bajki. Wpadłam w jakiś obłęd: biegałam po sklepach, gotowałam, sprzątałam (wciąż od nowa, bo mały zaczynał raczkować i rujnował mój wysiłek). Podczas kolacji byłam wykończona i marzyłam tylko o tym, żeby pójść do łóżka. A Wojtuś? W ogóle nie dotrwał do kolacji! Kolejne święta były już inne, bo pozwoliłam sobie pomóc, a raczej – wyręczyć. Przeprowadziliśmy się właśnie do nowego domu, zaprosiliśmy rodzinę. Tym razem nie próbowałam jednak robić wszystkiego sama, zwłaszcza że byłam w kolejnej ciąży. Zajmowałam się tylko lekkimi pracami: prasowałam obrusy, nakrywałam do stołu itd., a gotowaniem, sprzątaniem zajęli się mój partner i babcie. Jestem im za to wdzięczna. Wojtuś tym razem nie plątał się nikomu pod nogami – zajął się nim tato: bawili się, a nawet poszli na męską wyprawę po choinkę. Święta były fantastyczne. Ja w formie. Dom posprzątany. Wojtek dał się nawet ubrać w świąteczne ubranko. Był tak zachwycony gośćmi i prezentami. Przed nami kolejne święta, tym razem z dwójką dzieci!
Skupiłam się na tym, co lubię najbardziej
Trudno przygotować idealną wigilię, gdy się ma wielki brzuch, małe dziecko i zastawione kartonami mieszkanie, w którym mieszka się od miesiąca. Kasia Misiuro, mama trzyletniej Tosi i półrocznego Tymka
Podróżowaliśmy nocą
Nasze dzieci przespały podróż. Wigilię też… Gosia Kosendiak, mama bliźniaczek Marysi i Gabrysi (półtora roku)
Musieliśmy pokonać czterysta kilometrów, by dojechać na wigilię do moich rodziców. Jechaliśmy nocą, więc dziewczynki dotarły na miejsce w dobrej formie. W domu rodziców zajmował się nimi tato, a ja w tym czasie gotowałam. Przygotowanie wigilii dla wielu osób (mam trzy siostry, samych dzieci jest jedenaścioro) to wyzwanie, dlatego podzieliliśmy się obowiązkami: mama piekła ciasta, ja robiłam rybę, sałatkę i barszcz, jedna siostra gołąbki, druga – pierogi. Dzięki temu nikt nie padał ze zmęczenia. Wprawdzie do stołu zasiedliśmy przed dwudziestą, więc moje córki swoją pierwszą wigilię… przespały.
Zobacz też: Wzór na święta według Superniani.
